Dzień dobry w grudniu! Czas leci jak szalony, przecież dopiero co rozpoczął się 2019 rok, a tu już mamy prawie 2020. Jak pewnie zauważyliście w ostatnich dniach trochę zaniedbałam blogowe sprawy, niestety wiąże się to ze zmianą sprzętu, stary laptop zakończył swój żywot i musiałam przerzucić się na nowy. Na szczęście udało mi się odzyskać zdjęcia i grafiki do zaplanowanych w najbliższym czasie wpisów, także biorę się za pracę.
Nie przedłużając już przejdźmy do tematu dzisiejszego wpisu, czyli recenzji Wody z kwiatu pomarańczy Beaute Marakech. Trafiła ona do mnie jeszcze w zeszłym roku jako świąteczny prezent jednak ze względu na spore zapasy do łazienki trafiła dopiero w listopadzie. A jak się sprawdziła? O tym w dalszej części wpisu.
Woda umieszczona jest w buteleczce wykonanej z przeźroczystego plastiku o pojemności 125 ml. Bez problemu możemy kontrolować stopień zużycia produktu. Wyposażona jest w wygodny atomizer, który wydobywa delikatną mgiełkę kosmetyku, nie zacina się podczas stosowania ani nie pluje zawartością nie tam gdzie trzeba. Hydrolat ma ładną szatę graficzną, mały kwiatuszek przyciąga moje oko. Na opakowaniu możemy znaleźć takie informacje jak zapewnienia producenta, skład, a także sposób użycia.
Kosmetyk jak sama nazwa wskazuje ma wodnistą, bezbarwną konsystencję. Zapach cudowny! Oczywiście spodoba się on fanom aromatu kwiatów pomarańczy, według mnie jest śliczny, ani nie za mocny, ani nie za słaby, naturalny. Unosi się on podczas aplikacji, później stopniowo się ulatnia.
Producent wspomina, że wodę można aplikować za pomocą płatka kosmetycznego lub spryskując bezpośrednio twarz. Ja zdecydowanie wolę tą drugą opcję, dzięki czemu kosmetyk jest bardziej wydajny. Sięgam po nią zarówno rano jak i wieczorem po oczyszczaniu skóry żelem. Kosmetyk koi, delikatnie nawilża i odświeża cerę. Pobudza ją do życia, a dzięki orzeźwiającemu zapachowi dodaje energii. Produkt przygotowuję buźkę na dalsze kroki pielęgnacyjne. Hydrolat dobrze sprawdza się także w ciągu dnia do odświeżenia cery, nie robi krzywdy makijażowi, nie powoduje plam ani nie rozpuszcza kosmetyków kolorowych. Sięgam po nią także w przypadku maseczki z glinki, zarówno do jej przygotowania jak i spryskiwania twarzy w ciągu jej trzymania.
Woda z kwiatu pomarańczy kosztuje około 15-17 zł, wszystko zależy od miejsca jej zakupu. Patrząc na pojemność cena do najniższych nie należy, ale moim zdaniem warto ją wypróbować.
Używacie hydrolaty? Macie swój ulubiony?
Dawno żadnego hydrolatu nie miałam :(
OdpowiedzUsuńDopiero przekonuję się do hydrolatów - zresztą, zupełnie niedawno wprowadziłam do swojej pielęgnacji tonik na stałe. Taaaaak...wiem jak to brzmi;) Tym bardziej ten hydrolat mnie ciekawi!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Teraz są w naturze za 6 zł, kupiłam kolejny, różany :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tą wodę :) jest wielofunkcyjna :)
OdpowiedzUsuńSpodobałby mi się zapach :)
OdpowiedzUsuńLubię takie wody, ale akurat za zapachem pomarańczy nie przepadam:)
OdpowiedzUsuńChyba kiedyś jej używałam :)
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką zapachu pomarańczy, dlatego jestem na nie :/
OdpowiedzUsuńMam hydrolat różany, jednak ten zapach no strasznie się męczę bo nie lubię zapachy róży. O tym nie słyszałam ale spróbuje ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o takiej wodzie wcześniej :)
OdpowiedzUsuńTakich cudów to ja jeszcze nie widziałam. U Ciebie zawsze można znaleźć fajne kosmetyki i coś innego niż wszyscy mają na blogach.
OdpowiedzUsuńNie korzystałam wcześniej z takiego kosmetyku. Może warto zacząć.
OdpowiedzUsuńTego typu kosmetyków często używam latem, zwłaszcza w ciągu dnia
OdpowiedzUsuńLatem tak, idealna dla odświeżenia i ochłody
OdpowiedzUsuńUwielbiam pomarańcze, a więc i zapach będzie idealny dla mnie.
OdpowiedzUsuńCiekawe :) Nie znam tego kosmetyku. Ostatnio strasznie dużo jest owocowych motywów - wszędzie gdzie się da. To znak, że musze je jeść częściej hahaha 😀
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy kosmetyk 😄 Osobiście używam wody różanej, ale z chęcią spróbuję czegoś nowego.
OdpowiedzUsuńCena jest przyjemna, więc warto przetestować, a zapach musi być kuszący.
OdpowiedzUsuń