Wiele razy wspominałam Wam już o marce Nature Queen, którą poznałam jakiś rok temu. Nasza miłość zaczęła się od imbirowego peelingu solnego z imbirem, a potem serii bambusowej do ciała. Jakiś czas temu marka ta wypuściła na rynek również produkty do pielęgnacji twarzy wśród których znalazła się pianka do mycia twarzy, olejek do demakijażu, płyn micelarny i nawilżający tonik. Kilkanaście dni temu mogliście przeczytać już na blogu o płynie micelarnym, a dzisiaj pora na kolejną recenzję czyli słów kilka na temat toniku. Jesteście ciekawi? Jeśli tak to zapraszam do dalszego czytania.
Tonik umieszczony jest w buteleczce wykonanej z ciemnego plastiku o pojemności 150 ml. Pod światło łatwo zobaczyć ile produktu znajduje się w środku, więc bez problemu można kontrolować zużycie. Butelka dobrze leży w dłoni, nie wyślizguje się z niej. Opakowanie wyposażone jest w atomizer, który nie zacina się podczas używania ani nie pluje produktem dookoła. Szata graficzna skromna, ale ładna, kłosek pszenicy kojarzy się z naturą. Na etykiecie umieszczone są informacje na temat produktu, skład oraz sposób użycia.
Konsystencja typowa do tego typu produktu, czyli wodnista, bezbarwna, nie wyróżnia się niczym szczególnym.
Zapach przyjemny, dość intensywny, na szczęście nie utrzymuje się zbyt długo. Mój nos wyczuwa bez, a w tle delikatne, świeże nuty ogórka. Osoby, które stawiają na bezzapachowe produkty do pielęgnacji twarzy nie będą z niego zadowolone.
Tonik najczęściej używam rano i wieczorem po myciu twarzy, ale czasem również w ciągu dnia kiedy nie mam makijażu do odświeżenia skóry. Produkt Nature Queen aplikuję bezpośrednio na buzię, nie używam wacika, aby nie marnować produktu. Atomizer wydobywa mgiełkę składającą się z dużych kropel, wystarczą dwa, trzy naciśnięcia, aby pokryć twarz i szyję. Tonik szybko się wchłania, trzeba jednak uważać, aby nie dostał się do oka, ponieważ strasznie piecze. Kosmetyk odświeża cerę, usuwa efekt ściągnięcia jaki pozostawiają niektóre żele do mycia twarzy. Skóra jest delikatnie nawilżona, zaczerwienia i podrażnienia są ukojone. Tonik wyrównuje pH i przygotowuję cerę na dalsze kroki pielęgnacyjne.
Wydajność genialna, używam go już od kilku tygodni, a nadal jest go sporo w buteleczce, myślę że na jakiś czas jeszcze wystarczy. Na początku podejrzewałam, że ze względu na niewielką pojemność szybko dobije dna, a tu miłe zaskoczenie. Tonik może zakupić TUTAJ w cenie 27,70 zł, moim zdaniem za taką kwotę warto go wypróbować. Za jakiś czas napiszę o kolejnym produkcie do pielęgnacji twarzy z tej marki, także zapraszam do obserwacji.
Znacie markę Nature Queen?