Dzień dobry,
wczoraj rano pojawił się u mnie kurier z listopadowym pudełeczkiem ShinyBox do którego postanowiłam powrócić po dwóch miesiącach przerwy. Jako tako nie zrezygnowałam z subskrypcji, ale po prostu w ostatnim nie miałam środków na PayPal'u przez co nie mogło pobrać mi pieniążków, a tym samym nie otrzymałam wrześniowego i październikowego pudełka. Muszę przyznać, że byłam go bardzo ciekawa i co chwilę wyglądałam na kuriera. Kiedy już w końcu dotarł pierwsze co pomyślałam po odebraniu paczki, że to chyba nie to, bo coś za duża, ale okazało się że to jednak ShinyBox ;)
Paczka była duża, bo wszystkie kosmetyki nie zmieściły się w standardowym pudełeczku i musieli zapakować je osobno. Pudełko nosi nazwę Love Beauty Fashion by DeeZee, szata graficzna kartonika skromna, ale całkiem ładna.
Całość zestawu prezentuje się tak, jak widać u mnie przeważają kosmetyki do pielęgnacji włosów, z czego właściwie się cieszę. Tego typu produkty ze względu na długość włosów schodzą u mnie bardzo szybko, a miło przetestować jest coś nowego. Oprócz tego jest coś również z kolorówki, do twarzy i do stóp. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Pierwsze co rzuca się w oczy po otwarciu paczki to Zestaw kosmetyków do włosów zniszczonych, Jantar Medica, który nie zmieścił się do pudełka i otrzymaliśmy go osobno. W jego skład wchodzi szampon, mgiełka oraz serum, a jego wartość to 22,50 zł.
Ucieszyłam się z tego zestawu, ponieważ od dawna chciałam przetestować te kosmetyki, a zawsze wychodziłam ze sklepu z czymś innym, teraz wreszcie mam okazję. Na pierwszy ogień chyba pójdzie serum, ale jeszcze zobaczę.
Kolejnym kosmetykiem jaki znalazłam to produkt dla 'stałych klientek' ShinyBoxa, mi akurat trafił się Daily Cleanser Skin Balancing [Blue Daisy] którego koszt to 68 zł. Z tego co przeczytałam na stronie ShinyBox jest to produkt do głębokiego oczyszczania skóry jednocześnie działając kojąco. Dziwny, ale swoją drogą ciekawy produkt. Jest to kosmetyk zamienny z Clearance Solution AHA [+] Skin Renewal Glycolic Action lub Micellar Lotion Instant Action [+] Make-up & Impurities Remover.
Glinka Rhassoul w płatkach, Maroko Sklep to dla mnie nowość całkowita, pierwszy raz się z czymś takim spotykam, ale chętnie przetestuje. Jej cena to 5,90 zł za 30g. Można nałożyć ją na twarz, ciało lub włosy, ja chyba zdecyduję się na tą pierwszą opcję. Jak tylko znajdę więcej czasu na domowe spa to się za nią wezmę.
Złuszczająca maska do stóp w postaci skarpet Botanical Choice, Purederm to produkt z którego ucieszyłam się najmniej, szczerze mówiąc tego typu kosmetyki mnie nie przekonują. Jednak już podczas rozpakowywania zainteresowała się nimi moja mama i stwierdziła, że jeśli nie będę chciała ich zakładać to ona chętnie je wypróbuje. Także skarpetki znalazły już swój nowy dom. Ich koszt to 12,95 zł.
W pudełku znaleźć można również miniaturkę Maski do włosów My Curls, Novex której koszt to 45 zł za 1000g. Z racji tego, że opakowanie umieszczone w ShinyBoxie zawiera 100g to wychodzi 4,50 zł. Maska ciekawa, już wylądowała na moich włosach po raz pierwszy wczoraj i muszę przyznać, że jestem zadowolona. Jednak podejrzewam, że to opakowanie wystarczy mi na 3 no może 4 użycia.
Kolejny produkt do włosów jaki mi się trafił to Szampon Tea Tree, Beaver jest to taka wersja podróżna, bo 50 ml i cena takiej buteleczki to 15 zł. Na razie mogę wam powiedzieć tyle, że szampon pachnie pastą do zębów, ale to taką intensywnie ziołowo-miętową. Mam trochę przed nim obawy, ale pewnie prędzej czy później wypróbuję, ale na wszelki wypadek zrobię to w domu, a nie na żadnym wyjeździe. Produkt ten w pudełku występuje zamiennie z Żelem pod prysznic Tea Tree lub Odżywką do włosów Tea Tree
Na koniec kolorówka jaką znalazłam w pudełku, czyli Jedwabny puder wykończeniowy - rozświetlający, Earthnicity. Podejrzewam, że jest to miniaturka, chociaż nigdzie takiej informacji nie ma, na opakowaniu nie ma też gramatury, ale według ulotki 4,5 g kosztuje 84,99 zł, ale to jest za małe na taką pojemność. Trafił mi się odcień Light, jest dość jasny i ma w sobie mnóstwo drobinek... nie odważę się nałożyć go na całą twarz, bo aż takiego efektu błysku to ja nie lubię, ale chętnie spróbuję go jako rozświetlacza. Jest to produkt zamienny 1 z 5, zamiast niego w pudełku można znaleźć : Paletę do brwi Brown Kit, So Chic!; Równoważący żel do mycia twarzy, Naobay; Nutrix Caviar - serum z kawiorem i resveratrolem, Kueshi lub Dwufazowy płyn do demakijażu, Aube. Wiem, że ta pozycja w pudełku spowodowała dość dużą dyskusję na temat sprawiedliwości, ale szczerze mówiąc ja nie mam z tym problemu, dostałam miniaturkę pudru i fajnie, ale cieszę się również z tego że komuś akurat się udało i otrzymał serum za ponad 100 zł. To jest losowanie, nikt nie jest złośliwy.. może następnym razem się poszczęści i otrzymam coś droższego, a jak nie to trudno.
Ostatnim kosmetykiem jest Automatyczna konturówka do oczu Twist Matic Eyes, Miyo Make Up, jej cena to 13,99 zł. Trafił mi się niebieski kolor, więc raczej nie na co dzień, ale jeśli będę miała ochotę na bardziej kolorowe oko to na pewno się sprawdzi. Kredka jest dobrze napigmentowana i nie jest twarda, myślę że bez problemu będzie ze mną współpracować. Konturówka w pudełku występuje w różnych wersjach kolorystycznych.
Do pudełka dołączony jest również kod rabatowy na nowości w Deezee oraz voucher o wartości 30 zł na indywidualny prezent w Katalogu Marzeń. Oprócz tego jak zwykle jest również ulotka z opisem znajdujących się w środku kosmetyków.
Podsumowując pudełko przypadło mi do gustu i to nawet bardzo, chętnie wypróbuję kosmetyki które w nim znalazłam, no oprócz skarpetek. Wiem jednak, że każdy jest inny i nie każdemu będzie się ono podobać. Teraz nie pozostało nic innego niż czekać na grudniowe pudełeczko.
Pozdrawiam, Ala.