Lubicie mieszać maseczki samodzielnie, czy jednak wybieracie gotowce? Ja najczęściej używam takie w saszetce lub tubce, ale czasami mam ochotę przygotować coś sama i wtedy sięgam po sypkie glinki. Dzisiaj o jednej z nich, a dokładnie mowa o Zielonej glince Rhassoul z Bydgoska Wytwórnia Mydła. Jak się u mnie sprawdziła? O tym w dalszej części wpisu.
Glinka umieszczona jest w słoiczku wykonanym z ciemnego szkła o pojemności 100 g. Opakowanie jest wygodne, bez problemu można wydobyć zawartość do samego końca. Trzeba jednak uważać, aby go nie upuścić, bo wiadomo jak może się to skończyć. Szata graficzna skromna, surowa, nie wiem czy zwróciłabym uwagę na ten produkt będąc w drogerii. Na słoiczku umieszczone są informacje na temat działania kosmetyku, a także sposób użycia.
Konsystencja sypka o lekko zielonkawym kolorze. Zapach ziemisty, nie zbyt przyjemny, ale na szczęście nie jest bardzo intensywny i po nałożeniu na cerę się ulatnia.
Glinkę przygotowywałam na różne sposoby, próbowałam mieszać ją z wodą, olejkiem, a także hydrolatem z kwiatu pomarańczy i najlepiej właśnie sprawdził się ten ostatni. Nie mam konkretnych proporcji, do miseczki na oko wsypuję glinkę i dodaję wodę kwiatową tak, aby uzyskać gęstą papkę. Maseczkę nakładam na twarz i zostawiam na około 10-15 minut, kiedy zaczyna zasychać spryskuję ją tym samym hydrolatem, którego wykorzystywałam do jej przygotowania. Zmywanie glinki nie należy do najprzyjemniejszych czynności, jednak warto się trochę pomęczyć dla efektów jakie nam daje. Maseczka dobrze oczyszcza skórę, odświeża ją. Pochłania nadmiar sebum i ogranicza przetłuszczanie się cery. Usuwa mniejsze zaskórniki, a te większe stają się mniej widoczne. Przy regularnym stosowaniu można zauważyć, że glinka delikatnie zwęża pory.
Wydajność dobra, 100 g produktu wystarcza na około 10 aplikacji. Za taki słoiczek glinki trzeba zapłacić 19 zł, czy to dużo? Moim zdaniem nie, tym bardziej że działanie jest naprawdę świetne. Bydgoska Wytwórnia Mydła ma w swojej ofercie także glinkę różową którą chętnie wypróbuję.
Lubicie glinki? Po jaką najchętniej sięgacie?
Skoro zwęża pory, to jest to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPodpinam się :D
UsuńRaczej nie kupuję osobno, zawsze gdzieś się trafi, ale do mojej cery najbardziej wskazana jest biała lub różowa :)
OdpowiedzUsuńŚwietne są takie maseczki z glinki, a opakowanie ze szkła to duży plus jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzasem sięgam po glinki, ale bardzo rzadko, wolę stosować maseczki
OdpowiedzUsuńBardzo lubię glinki :D Są naprawdę fajne :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam glinki, niezależenie od koloru :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam produkty z glinką
OdpowiedzUsuńMiałam glinkę Rhassoul ale innej firmy, lubię sama mieszać glinki i właśnie z hydrolatem to robię, czasem jeszcze dodając kila kropli olejku :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie sięgam po glinki. Nie przekonują mnie. Ale twoj kosmetyk jest spoko.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt, nie znam, nie miałam okazji wcześniej testować :)
OdpowiedzUsuńwspaniała recenzja! :)
Pozdrawiam ciepło ♡
Ja wybieram jednak gotowce :) Jestem zbyt leniwa hahaha :D
OdpowiedzUsuńŚwietny skład, kupię siostrze na przetestowanie, bo uwielbia takie nowości kosmetyczne :)
OdpowiedzUsuńBiorę wszystkie glinki w ciemno. Bardzo lubię ten sposób pielęgnacji skóry twarzy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam glinki! Właśnie od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem zakupu takiej sypkiej, aby samodzielnie jakąś maseczkę sobie wymieszać :)
OdpowiedzUsuńJa sięgam po gotowce :D
OdpowiedzUsuńNie używam glinek, ale może kiedyś się do nich przekonam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Używałam glinek, ale jakoś nie po drodze mi z nimi ;)
OdpowiedzUsuńMoja siostra jest w tym bardziej obeznana. Ja zwykle pożyczam od niej.
OdpowiedzUsuńMają super skład, miałam okazję używać :)
OdpowiedzUsuńSzczerze przyznam że nie używałam jeszcze glinki, muszę w końcu to zrobić haha:)
OdpowiedzUsuńMam zieloną glinkę innej marki, jakoś za nimi nie przepadam
OdpowiedzUsuńBardzo lubię odwiedzać ten blog
OdpowiedzUsuń