Dzień dobry,
Maski do włosów Hair Food z Garnier Fructis swego czasu były bardzo popularne, zresztą nadal często można je spotkać na instagramach, czy blogach, ale ten pierwszy szał już minął. Ja testowałam wersję papaja, a także goji i obie bardzo dobrze się sprawdziły, dlatego skusiłam się na zachwalaną przez większość osób maskę bananową. Opakowanie wczoraj dobiło dna, więc czas napisać o niej coś więcej. Jeśli jesteście ciekawi, jak się u mnie sprawdziła, to zapraszam na dalszą część wpisu.
Maskę otrzymujemy w wygodnym, plastikowym słoiku o pojemności 390 ml. Jak już wiele razy wspominałam, jestem fanką tego typu opakowań, ponieważ mogę wybyć zawartość do samego końca, bez obawy, że coś zostanie na ściankach i się zmarnuje. Nakrętka nie stawia oporów, można ją odkręcić nawet wilgotnymi dłońmi. Opakowanie jest szczelne, nic się nie wylewa. Szata graficzna przyjemna dla oka, ładnie prezentuje się na półce z kosmetykami. Na słoiku znajdziemy informacje na temat sposobu użycia, a także fajnie rozpisany skład.
Konsystencja niebyt gęsta, jednak nie spływa z włosów. Najlepiej aplikować ją małymi porcjami. Jeśli chodzi o zapach, to jest słodki, bananowy, taki trochę budyniowy. Mój nos wyłapuje sztuczne nuty, ale mimo to aromat jest przyjemny. Utrzymuje się on na włosach jeszcze jakiś czas po ich wyschnięciu.
Maski Garnier Fructis Hair Food stosować można na trzy sposoby, jako: odżywka, maska, a także kuracja bez spłukiwania. Początkowo nakładałam ją na kilka minut, niestety efekty były znikome, włosy były nijakie. Postanowiłam więc trochę ten czas przedłużyć, trzymałam ją około 20-25 minut i efekty były lepsze. Już podczas spłukiwania czuć różnice, włosy są wygładzone, lejące. Po wyschnięciu są nawilżone i delikatnie odżywione, ale nie jest to taki efekt jak w przypadku wersji z papają, czy goji. Pasma łatwo się rozczesują i dobrze się układają. Maska nie obciąża włosów ani nie przyspiesza ich przetłuszczania. Zużyłam ją do samego końca, jednak nie polubiłyśmy się na tyle, żebym chciała do niej wracać.
Maska w cenie regularnej kosztuje około 25 zł, ale na promocji można ją kupić dużo taniej, bo za około 15 zł. Mnie ciekawi jeszcze wersja aloesowa i myślę, że za jakiś czas się na nią skuszę. Chciałabym wypróbować też szampony i odżywki z serii Garnier Fructis Hair Food, ale sama nie wiem, na który duet się zdecydować.
Znacie maski Garnier Fructis Hair Food? Która wersja najlepiej się u Was sprawdziła?
Recenzje innych masek do włosów Garnier Fructis:
Mam chyba ze cztery wersji w zapasie, ale żadnej jeszcze nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńtakiej jeszcze nie miałam ale musi pachnieć obłędnie :)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
nie byłam zbytnio zadowolona z tej maski. Ale zdecydowałam się na zakup maski z papają i jest dla moich włosów lepsza :)
OdpowiedzUsuńDano już nie miałam kosmetykó do włosów tej marki. Troche za długo jak dla mnie trzeba ją trzymać na włosach, wolę produkty, które działają szybciej ;)
OdpowiedzUsuńUżywałam tej maski i na moich włosach całkiem nieźle się sprawdziła,
OdpowiedzUsuńjednakże najczęściej kupuję maski z Kallosa. Pozdrawiam!
Moja ulubiona maska :)
OdpowiedzUsuńU mnie banan się nie sprawdził zbytnio, lubię za to pozostałe wersje :)
OdpowiedzUsuńMam tą bananową i uuuwieeelbiaaaam, zastanawiam się też nad innymi wersjami
OdpowiedzUsuńW promocji chętnie bym ją kupiła.
OdpowiedzUsuńPotrafię trzymać ją około godziny na włosach pod ręcznikiem i wtedy efekty są widoczne od razu. Pachnie jak mówisz - przyjemnie chociaż czuć trochę tą sztuczność. Myślałam, że będzie lepsza, bo tak ją zachwalano, ale dla mnie nie wyróżnia się niczym szczgólnym.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię maski z Garniera, tej jeszcze nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńJest to jedna z moich ulubionych masek i na pewno będę do niej wracać! Moje włos bardzo się z nią polubiły :)
OdpowiedzUsuńU mnie włosy w bardzo dobrej kondycji, świetną ich jakość zawdzięczam genom, zatem wystarczy do pielęgnacji jedynie szampon do włosów dla dzieci. :)
OdpowiedzUsuńPóki co stosowałam ją jedynie jako odżywkę i też szału nie było :P
OdpowiedzUsuńJeśli nie planujesz powrotu, wygląda na to, że maska wypadła przeciętnie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSama miałam maskę goji i papaja, wypadały różnie, ale mam ochotę sprawdzić wszystkie wersje w tym tą :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam kallosa bananowego, kiedyś też często sięgałam po kosmetyki do włosów fructic, mam słabość do ich owocowych i soczystych zapachów. tej maski jeszcze nie miałam
OdpowiedzUsuńTyle dobrego słyszałam o tych maskach, a jeszcze żadnej nie wypróbowałam. Chyba czas to zmienić,bo prezentują się bardzo kusząco!
OdpowiedzUsuńoj dawno nie używałam kosmetyków tej marki, ciekawe jak maska u mnie by wypadła
OdpowiedzUsuńNie dawno kupiłam tą maskę i jak narazie jestem z niej zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńMiałam wersję papaya i cudownie pachniała ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam maski od Garnier, a ta mnie kusi. Ja zazwyczaj maski trzymam godzinę i zawsze efekty są lepsze :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Garnierem . Od kiedy go nie używam mam lepsze włosy . Ale to moja opinia :)
OdpowiedzUsuńNie używam masek do włosów, bo mam teraz kurację włosów, dlatego, że strasznie mi wypadają.
OdpowiedzUsuńObecnie używam aloesowej wersji i sprawdza mi się na humektantowe dni :) Ale zdecydowanie mam w planach wypróbowanie pozostałych masek. Bardzo wydajne na mojej długości włosów.
OdpowiedzUsuńApropo maseczek - słyszałaś o tej nowej propozycji od Makeup Revolution na temat maseczek-balsamów do ust? Chętnie bym przeczytała Twoją recenzję.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam, ale zaraz sobie sprawdzę, postaram się wypróbować. :)
UsuńNie mialam okazji na spróbowanie tego kosmetyku do wlosow. Muszę to zmienic to jestem ciekawa czy moje włosy będą zadowolone z niego.
OdpowiedzUsuńTej maski nie miałam tylko inną z tej serii.
OdpowiedzUsuńZwykle chwalę sobie maski do włosów od Garniera. Tej jeszcze nie testowałam, ale muszę się przyjrzeć, bo po lecie moje włosy potrzebują witaminowego kopa.
OdpowiedzUsuńNiestety u mnie się ona nie sprawdziła tzn efekt był zerowy . Miałam do niej za wysokie oczekiwania.
OdpowiedzUsuńMiałam wersję z makadamią i owszem odpowiadała mi. Za to moja siostra lubi właśnie wersję bananową.
OdpowiedzUsuńBaaaardzo miłą ją wspominam, z tej serii została mi jeszcze do wypróbowania wersja aloesowa :)
OdpowiedzUsuńJuż sam jej zapach jest po prostu obłędny! Sama także korzystam i ubóstwiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę maskę! :)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo zachęcająco. Podoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuń