Maski Garnier Hair Food na rynku są już dostępne od dłuższego czasu, myślę że słyszał już o nich każdy. Dostępne jest pięć wersji, a najnowsza z aloesem pojawiła się na sklepowych półkach kilka miesięcy temu. Moją pierwszą maską z tej serii była Papaya Hair Food o której pisałam tutaj sprawdziła się u mnie świetnie, więc podczas jakiejś promocji w Rossmannie do koszyka wpadły dwie kolejne, a dokładnie Banana oraz Goji. Ta druga właśnie dobija dna, więc jest to odpowiedni moment, żeby napisać o niej coś więcej, jesteście ciekawi?
Maska umieszczona jest w wygodnym, plastikowym słoiczku o pojemności 390 ml. Lubię taką formę opakowań, ponieważ wiem że wydobywam zawartość do samego końca i nic nie zostaje na ściankach. Nakrętkę można łatwo odkręcić, ale jest też na tyle szczelna, że nic się samoczynnie nie wyleje. Szata graficzna utrzymana w czerwono kremowej kolorystyce, przyciąga oko ze sklepowej półki. Na słoiku znajdziemy informacje na temat kosmetyku, sposób użycia oraz bardzo fajnie rozpisany skład.
Konsystencja średnio gęsta, nie spływa z dłoni, jednak lepiej nakładać ją na włosy małymi porcjami. Zapach to duży atut kosmetyku, chociaż wiadomo, że to nie jest najważniejsze. W masce przeważają owocowe nuty z lekko kwaśnym akcentem. Aromat ten unosi się podczas aplikacji, ale również wyczuwalny jest na włosach po ich wyschnięciu.
Maskę można stosować na trzy sposoby: jako odżywkę, jako maskę lub jako pielęgnację bez spłukiwania. Ja najczęściej stosuję ten drugi, czyli nakładam na umyte, lekko osuszone ręcznikiem włosy i po około 10-15 minutach spłukuję. Już podczas zmywania czuć wyraźną różnice, pasma są wygładzone, delikatne w dotyku. Maska dobrze nawilża i odżywia kosmyki. Kiedy widzę, że moja fryzura potrzebuje mocniejszego działania wtedy dodaję do niej porcję kwasu hialuronowego, dzięki czemu nawilżenie jest jeszcze silniejsze. Włosy pięknie po niej błyszczą, dobrze się rozczesują i są podatne na stylizację. Kosmetyk nie obciąża pasm, nawet kiedy nałoży się jej trochę więcej niż zwykle. Nie zauważyłam, aby maska wpłynęła jakoś na ochronę koloru, a kiedy rozpoczęłam jej testowanie byłam akurat świeżo po farbowaniu.
Maska jest wydajna, chociaż wiadomo to wszystko zależy od tego ile produktu nakładamy i od długości naszych włosów. Ja używam jej jakoś od początku wakacji i nadal jest jej jeszcze na kilka użyć, jednak warto wspomnieć że czasem zdradzałam ją z innymi maskami lub stosowałam odżywkę.
Kosmetyk jest łatwo dostępny, można ją kupić zarówno w drogeriach jak i marketach w regularnej cenie za około 25 zł, a do końca października możecie dorwać ją na promocji w Rossmannie za niespełna 15 zł.
Lubicie maski Garnier Hair Food? Którą wersja najbardziej przypasowała Waszym włosom?
Nie przepadam za tą marką :/
OdpowiedzUsuńMiałęm inną jakąś żółtą i była świetna
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę. 😊
OdpowiedzUsuńMam ją w zapasach, ale jeszcze nie stosowałam. Mam też bananową i arganową.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji wypróbowania masek z tej serii ale chyba się skuszę na jakąś owocową
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnej maski z tej serii i chyba czas to zmienic
OdpowiedzUsuńMiałam tylko bananową, ale szału nie było. Chcę jeszcze wypróbować aloesową
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę na tą maskę :) Mi potrzeba nawilżenia obecnie ;) Mam już jedns9 maskę, ale tak średnio ją lubię. Nie wiem czemu już chyba 2 czy 3 raz ją kupiłam...
OdpowiedzUsuńNie znam maski, ale chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńNadal nie miałam żadnej z nich, ale już mam w planach, ale to dopiero na pewnym etapie zużycia zapasu :P
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię maskę z So bio, a tę widziałam w promocji w Ross :)
OdpowiedzUsuńMnie kusi wypróbować bananową :)
OdpowiedzUsuńU mnie bananowa dobija dna, dla moich włosów jest zbawienna :)
OdpowiedzUsuńAktualnie jej używam i na prawdę lubię :) Wcześniej miałam papaję, ale łatwo obciążała moja włosy, a z tą już nie mam z tym problemu.
OdpowiedzUsuńMam ją w planach jak dobiję dna makadamia :) Miałam już wersję bananową i papaję :)
OdpowiedzUsuńMiałam prawie wszystkie wersje i moją ulubioną jest papaja. Tą też miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszystkie produkty Garnier do włosów :) ale papaja chyba wygrywa :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tą serię :) Moja ulubiona jest wersja bananowa - dla moich włosów najlepsza i zapach najpiękniejszy :) Najgorsza okazała się wersja aloesowa, nie zauważyłam żadnych zmian, zupełnie jakbym nie nakładała jej na włosy :)
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam od bananowej, ale i tą pewnie z czasem przerobię :P
OdpowiedzUsuńMi nie służą te kosmetyki, ale cieszę się że jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa się jednak nie skusze, ostatnio znów chce wrócić do naturalnych odżywek do włosów.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się że ostatnio tez ją kupiłam :D
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Ja uwielbiam wersję bananową :) Z papają też jest spoko :D
OdpowiedzUsuńOstatnio widziała takie maski w Rossmann na promocji. Muszę się na nią skusić.
OdpowiedzUsuńOstatnio szukam jakiejś fajnej maski na moje zniszczone włosy... Ta wydaje mi się bardzo ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po maski do włosów, jednak na tę chętnie bym się skusiła. Na pewno pęknie pachnie <3
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te maski, sama używam już dłuzszy czas :)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam nigdy tych maseczek. Może są dobre.
OdpowiedzUsuńRozeszły się jak świeże bułeczki w moim Rossku
OdpowiedzUsuńMiałam wersję z macadamią. Fajny kosmetyk i faktycznie teraz jest na niego super promocja. Warto brać na zapas.
OdpowiedzUsuńMasek z tej serii nie miałam nigdy chociaż zdobywają pochlebne opinie. Ciekawa jestem tego produktu i efektów jakie zostawił by na moich włosach
OdpowiedzUsuńBardzo lubię produkty firmy Vis Plantis mam żel to twarzy jest rewelacyjny.
OdpowiedzUsuń