Jakiś czas zastanawiałam się nad tym, czy w tym roku robić serię wpisów dotyczącą zużyć w danym miesiącu. Stwierdziłam jednak, że sama bardzo lubię przeglądać takie posty, więc i u mnie będą one się pojawiać. Lubię mieć kontrolę nad tym ile kosmetyków przybywa, a ile ubywa mi w danym miesiącu, a zbieranie pustych opakowań wpadło mi już w nawyk. Jeśli chodzi o styczniowe zużycia to szczerze mówiąc myślałam, że będzie lepiej, no ale coż, przeliczyłam się. Najważniejsze jednak, że chociaż coś ubyło z zapasów, mogę liczyć że luty będzie lepszy i wreszcie zaczną zużywać do końca dany produkt zanim sięgnę po nowy. Dość już jednak gadania, przejdźmy do dalszej części w której pokażę co trafiło do kosza w poprzednim miesiącu.
1. Żel pod prysznic Karambola, Biolove
Żel miał przyjemny, owocowy zapach, nie wiem jednak czy to karambola, bo nigdy jej nie jadłam. Dobrze się pienił i oczyszczał skórę, najlepiej używać go jednak na gąbkę, wtedy jest bardziej wydajny. Warto na nie polować podczas promocji.
2. Żel pod prysznic z organicznym olejem kokosowym, GlySkinCare (RECENZJA)
Żel o cudownym, kokosowym zapachu, w którym zakochałam się od pierwszego użycia! Świetnie się pienił i oczyszczał, skóra była po nim mięciutka, lekko nawilżona, nie czułam potrzeby nakładania balsamu.
3/4. Solny peeling do ciała Imbir i Jagody Goi, Nature Queen (RECENZJA)
O tych peelingach wspominałam już nie raz, w szczególności na Instagramie. Bardzo dobrze usuwają martwy naskórek, ciało jest wygładzone i nawilżone. Wersja z Imbirem świetnie sprawdzała się na zimne wieczory, rozgrzewała skórę. Jagody Goi polubiłam trochę mniej, ale też sprawdził się dobrze.
5. Maska do włosów Królewskie Jagody, Natura Siberica (RECENZJA)
Genialna maska, świetnie nawilżała włosy, wygładzała je i sprawiała, że pięknie błyszczały. Zaskoczył mnie jej zapach, przypomina colę z dodatkiem jakiś owoców. Niestety na moich długich włosach maska szybko dobiła dna, a jej regularna cena to około 30 zł.
6. Łagodzący peeling do skóry głowy, Vianek (RECENZJA)
Mój pierwszy gotowy peeling do skóry głowy, wcześniej robiłam tylko domowy. Peeling dobrze usuwa martwy naskórek, odświeża i nawilża skórę głowy. Zauważyłam, że przy regularnym stosowaniu włosy mniej się przetłuszczają.
7. Nawilżający żel do mycia twarzy, Silcare (RECENZJA)
Chyba najbardziej wydajny żel do mycia twarzy jaki miałam, wolałabym jednak opakowanie z pompką. Produkt dobrze oczyszcza buźkę z pozostałości makijażu i innych zabrudzeń. Nie podrażnia skóry, ani oczu.
8. Płyn do soczewek, BestView
Tani i bardzo dobry płyn do soczewek, spełnia swoje zadanie w 100%. Jest łatwo dostępny, można go dostać w każdym Rossannie.
9-16. Maseczki do twarzy
O większości pisałam TUTAJ i TUTAJ. Wszystkie sprawdziły się dobrze, jedne lepiej inne trochę gorzej, ale żadna z nich nie okazała się bublem, który zrobiłby mi krzywdę. Najmniej polubiłam się z tą złoto-miodową z CosmoPlus, ale nie ze względu na działanie, a na okropny, sztuczny i chemiczny zapach.
Licząc razem z maseczkami do kosza trafia 16 pustych opakowań. Nie jest to zły wynik, ale mogło być lepiej.
A jak tam Wasze denka? Lubicie takie wpisy?
U mnie jakoś tak słabo w tym miesiącu. Kilka rzeczy mam tylko. I zawsze zapominam zostawić opakowania po maseczkach.
OdpowiedzUsuńŻele Biolove kuszą mnie od dawna, ale niestety spotkałam się z opinią, że wysusza skórę 🤔
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego produktu z twojego denka.
OdpowiedzUsuńKokosowy żel GlySkinCare na pewno by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńWow ale masz fajny skład kosmetyków. Super.
OdpowiedzUsuńNiestety nic nie miałam z twojego denka :)
OdpowiedzUsuńLubię oglądać denka. Wyszukuję w nich kosmetyków, którymi warto się zainteresować.
OdpowiedzUsuńNature Queen to marka po którą muszę koniecznie sięgnąć.
Znam maseczkę ziaji, którą bardzo lubię i chętnie do niej wracam. W innych wersjach miałam żel Biolove, ale jakoś nie przekonują mnie żele tej firmy.. No i jeszcze miałam czarną maskę z Garniera - taki średniak. Reszty nie znam :D
OdpowiedzUsuńMiałam ten żel z biolove ale się z nim nie polubiłam, wiele osób chwali ale dla mnie jest przeciętny
OdpowiedzUsuńSpore denko :)
OdpowiedzUsuńGratuję zużyć :))
OdpowiedzUsuńLubię czytać takie wpisy, ale ostatnio sama zastanawiam się nad sensem prowadzenia tego cyklu u siebie na blogu i nie wiem jeszcze jak to rozwiążę. Twoje denko spore, dużo w nich ciekawych kosmetyków, ale żadnego z nich nie stosowałam :)
OdpowiedzUsuńCałkiem spore masz to denko. :) Sama lubię tego typu wpisy właśnie przez kontrolę siebie - ile zużywam, ile kupuję. :)
OdpowiedzUsuńSporo kosmetyków, które są mi nieznane. U mnie pielęgnacja skupia się głównie na tych samych sprawdzonych kosmetykach.
OdpowiedzUsuńMuszę zerknąć za tym peelingiem do skóry głowy Vianka ;)
OdpowiedzUsuńja do BIOLOVE mam mieszane uczucia, zamowilam kiedys jeden żel pod prysznic i był tragiczny.
OdpowiedzUsuńboje się zamawiać kolejnych.
Całkiem spore to denko większości z tych produktów jeszcze nie znam.
OdpowiedzUsuńTeż mam jeden peeling z naturę Queen w denku
OdpowiedzUsuńJakos nie przywiązuję uwagi do zużytych produktów i nie mm miejsca na puste opakowania :)
OdpowiedzUsuń