Jak pewnie wiecie, uwielbiam testować wszelkiego rodzaju odżywki i maski do włosów, a że mam je dość długie, to te produkty schodzą u mnie szybko. Ostatnio do torby z denkiem trafiła Tajska maska do włosów - blask i siła, którą otrzymałam jakiś czas temu od Kornelii z Zakątek Rudej. Czy się sprawdziła? O tym przeczytacie w dalszej części wpisu.
Maska umieszczona jest w plastikowym przeźroczystym słoiku o pojemności 300 ml. Taka forma opakowania jest bardzo wygodna, przynajmniej mam pewność, że wydobywam zawartość do samego końca. Naklejka na nakrętce przyciąga oko, tym bardziej, że uwielbiam różowy kolor. Na spodzie znajdziemy informacje na temat produktu w języku rosyjskim oraz skład po angielsku. Na szczęście na boku opakowania jest naklejka z polskim tłumaczeniem. Przed pierwszym użyciem zawartość zabezpieczona jest sreberkiem, dzięki czemu mamy pewność, że nikt przed nami nie wkładał tam palców.
Maska ma gęstą konsystencje, jednak pod wpływem ciepła dłoni łatwo się nabiera i rozprowadza na włosach. Zawartość ma lekko różowy kolor.
Ma dość specyficzny, orientalny zapach. Wyczuwalne są intensywne przyprawy z dodatkiem czegoś, czego nie potrafię określić. Aromat ten utrzymuje się na włosach jeszcze jakiś czas po wyschnięciu. Zapach nie przypadł mi do gustu i bywa męczący na dłuższą metę.
Maskę zazwyczaj nakładam na 10-15 minut, czasem zdarza mi się trzymać dłużej lub krócej, jednak za każdym razem efekty są takie same. Produkt dobrze nawilża i wygładza włosy. Odzyskują one blask, pięknie lśnią szczególnie w słońcu. Maska ułatwia rozczesywanie, szczotka sunie po włosach bez żadnego problemu. Efekty są super, ale tylko wtedy jeśli użyję ją raz na jakiś czas. Kiedy stosowałam ją co drugie mycia jak zazwyczaj stosuję maski, to włosy zaczęły się strasznie puszyć, zamiast wyglądać lepiej to było co raz gorzej. Po jej odstawieniu problem zniknął i od tego czasu sięgałam po nią raz na 1,5-2 tygodnie. Nie jest to maska do której wrócę i też nie mogę powiedzieć, że ją polecam, ale wiadomo każde włosy są inne.
Wydajność maski spora, na jedną aplikację nie potrzebowałam jej dużo, więc wystarczyła mi ona na długo. Dokładnie nie mogę powiedzieć ile to było czasu, ale pewnie kilka miesięcy. Maska kosztuje około 20 zł, moim zdaniem cena nie jest wysoka. Widziałam, że z tej marki dostępne są jeszcze inne wersję i pewnie za jakiś czas dam im szansę, może sprawdzą się lepiej niż ta.
Znacie markę Planeta Organica? Lubicie ich kosmetyki?
Miłego dnia! :)
Maska umieszczona jest w plastikowym przeźroczystym słoiku o pojemności 300 ml. Taka forma opakowania jest bardzo wygodna, przynajmniej mam pewność, że wydobywam zawartość do samego końca. Naklejka na nakrętce przyciąga oko, tym bardziej, że uwielbiam różowy kolor. Na spodzie znajdziemy informacje na temat produktu w języku rosyjskim oraz skład po angielsku. Na szczęście na boku opakowania jest naklejka z polskim tłumaczeniem. Przed pierwszym użyciem zawartość zabezpieczona jest sreberkiem, dzięki czemu mamy pewność, że nikt przed nami nie wkładał tam palców.
Maska ma gęstą konsystencje, jednak pod wpływem ciepła dłoni łatwo się nabiera i rozprowadza na włosach. Zawartość ma lekko różowy kolor.
Ma dość specyficzny, orientalny zapach. Wyczuwalne są intensywne przyprawy z dodatkiem czegoś, czego nie potrafię określić. Aromat ten utrzymuje się na włosach jeszcze jakiś czas po wyschnięciu. Zapach nie przypadł mi do gustu i bywa męczący na dłuższą metę.
Maskę zazwyczaj nakładam na 10-15 minut, czasem zdarza mi się trzymać dłużej lub krócej, jednak za każdym razem efekty są takie same. Produkt dobrze nawilża i wygładza włosy. Odzyskują one blask, pięknie lśnią szczególnie w słońcu. Maska ułatwia rozczesywanie, szczotka sunie po włosach bez żadnego problemu. Efekty są super, ale tylko wtedy jeśli użyję ją raz na jakiś czas. Kiedy stosowałam ją co drugie mycia jak zazwyczaj stosuję maski, to włosy zaczęły się strasznie puszyć, zamiast wyglądać lepiej to było co raz gorzej. Po jej odstawieniu problem zniknął i od tego czasu sięgałam po nią raz na 1,5-2 tygodnie. Nie jest to maska do której wrócę i też nie mogę powiedzieć, że ją polecam, ale wiadomo każde włosy są inne.
Wydajność maski spora, na jedną aplikację nie potrzebowałam jej dużo, więc wystarczyła mi ona na długo. Dokładnie nie mogę powiedzieć ile to było czasu, ale pewnie kilka miesięcy. Maska kosztuje około 20 zł, moim zdaniem cena nie jest wysoka. Widziałam, że z tej marki dostępne są jeszcze inne wersję i pewnie za jakiś czas dam im szansę, może sprawdzą się lepiej niż ta.
Znacie markę Planeta Organica? Lubicie ich kosmetyki?
Miłego dnia! :)
Nie znam tej marki, ale już samo opakowanie zachęca do zakupu 😍
OdpowiedzUsuńNie znam marki, i nigdy nie testowałam, ale widzę że nie ma rewelacji.
OdpowiedzUsuńnie słyszałam o niej i średnio mnie skusiłaś do zakupu :D
OdpowiedzUsuńChyba nic z tej marki nie miałam. Ciekawe jakby wypadła ta maska na moich włosach. W ogóle to najbardziej zainteresował mnie jej zapach ;D
OdpowiedzUsuńpodoba mi się opakowania, lubię maski które przywracają blask włosom
OdpowiedzUsuńnic mmi to nie mowi xD ale ja w sumie rzadko stosuje maski, leniuch ze mnie xD
OdpowiedzUsuńMarkę znam, natomiast samej maski nie. U mnie także wszelkie produkty do pielęgnacji włosów schodzą dość szybko ze względu na długie włosy.
OdpowiedzUsuńCiekawa maska Nie znam tej marki ale z tego co czytam to jest ciakawa.
OdpowiedzUsuńOoooo to może być coś fajnego. Dodana do listy : do kupienia.
OdpowiedzUsuńMyślę, że zaryzykowałabym wypróbowanie tej maski, ale musiałabym obserwować jej działanie by nie dorobić się puchu na włosach.
OdpowiedzUsuńnie używam tego typu masek
OdpowiedzUsuńNie czuję się nią zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńja lubię testować maski do włosów, ale tej kompletnie nie znam.
OdpowiedzUsuńszkoda, że włosy ci się puszyły po tej masce, widocznie źle dobrany kosmetyk. ja sama muszę ogarnąć jaki typ włosów mam, jaka porowatość itp, fajnie byłoby wiedzieć takie rzeczy i odpowiednio dobierać kosmetyki :)
Dawno nie używałam maski do włosów... kupiłam i leży nie otwarta... w tym tygodniu na pewno użyje. :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej maski do włosów i mówiąc szczerze na razie masek mam dużo,bo rzadko mam czas, aby z nich skorzystać.
OdpowiedzUsuńNie znam jej ale bardzo mnie zainteresowała z chęcią ją przetestuje.
OdpowiedzUsuńNie zachęciłaś mnie do jej zakupu, więc sobie ją odpuszczę :D
OdpowiedzUsuńMam zapas masek :) ale z tymi mocno odżywczymi tak jest, że nie można ich używać częściej niż raz na tydzień, dwa bo wtedy psują efekt zamiast odżywiać
OdpowiedzUsuńMarki nie znam, ale opakowanie zachęca do wypróbowania. Choć ja nie używam zbyt często masek.
OdpowiedzUsuń