Obserwatorzy

Sprawdź!

Akcesoria do makijażu - sprawdź opinie

poniedziałek, 18 lutego 2019

Hydrolat z róży stulistnej, Bioleev

Markę Bioleev miałam okazję poznać pod koniec zeszłego roku, swoje testy zaczęłam wtedy od kwasu hialuronowego o którym napiszę Wam w najbliższym czasie. Sprawdzał się na tyle dobrze, że pod koniec stycznia z zapasów wydobyłam Hydrolat z róży stulistnej z tej samej marki. Jak wiecie, ostatnio bardzo polubiłam hydrolaty w pielęgnacji twarzy i większość się u mnie sprawdza, a jak było w tym przypadku? O tym przeczytacie w dalszej części wpisu.


Hydrolat umieszczony jest w buteleczce wykonanej z ciemnego szkła o pojemności 100 ml. Jest mała, poręczna, dobrze leży w dłoni, nie wyślizguje się. Zabierając do łazienki kosmetyki w szklanych opakowaniach obawiam się, że mogą się zbić, na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Butelka wyposażona jest w atomizer, który wydobywa delikatną mgiełkę hydrolatu, podczas używania nie zacina się, ani nie pluje produktem. Opakowanie ma bardzo skromną, szatę graficzną, ale trzeba przyznać, że ładnie się prezentuje. Na butelce znajdziemy informacje o produkcie, sposób użycia oraz skład. Hydrolat należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia.



Konsystencja jak na hydrolat przystało, wodnista, przeźroczysta, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Zapach różany, nie jest bardzo intensywny, szybko się ulatnia. Osobiście nie przepadam za tego typu aromatami w kosmetykach, ale w tym przypadku nawet się polubiliśmy. Producent wspomina, że kwiatowy zapach wzmocniony jest subtelną nutą miodową, jednak mój nos jej nie wyłapuje.



Hydrolat stosuję bezpośrednio na twarz po umyciu i osuszeniu skóry rano i wieczorem, ale także podczas używania maseczek z glinką w składzie, spryskuje ją co jakiś czas, aby nie doprowadzić do zaschnięcia. Produkt delikatnie nawilża i odświeża cerę, usuwa efekt ściągnięcia jaki pozostawia pianka do mycia twarzy którą aktualnie stosuję. Buźka jest po nim wygładzona, promienna. Koi podrażnienia, ostatnio strasznie wysypało mnie na policzku i brodzie, co normalnie przed okresem, a dzięki niemu zaczerwienienia w okolicy pryszczy się zmniejszyły. Hydrolat stosowany podczas trzymania maseczki wzmacnia jej działanie. Producent wspomina, że można go stosować w połączeniu z wodą, jednak ja wolę używać go rozcieńczania. Produkt nie podrażnił mnie, ani nie uczulił. Nie wywołuje łzawienia oczu, nawet jeśli zaaplikuję go w ich okolicach.



Jeśli chodzi o wydajność to ubywa go dość szybko z buteleczki. Muszę jednak zaznaczyć, że za każdym razem twarz spryskuje nim obficie, nie żałuję go sobie. Hydrolat wystarczy mi na około 3 tygodnie, więc wynik nie jest zły. Kosztuje on 24,99 zł, nie jest to wysoka cena jak na produkt naturalny. Aktualnie marka ta nie ma innych hydrolatów w ofercie, ale mam nadzieję że się to zmieni i będę mogła wypróbować inne wersję. 



Używacie hydrolatów? Macie swojego ulubieńca?

Miłego dnia!

19 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa jakby się u mnie sprawdził. Lubię różane kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawił mnie ten produkt. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja naczynkowa cera kocha kosmetyki na bazie róży. Muszę pochwalić opakowanie tego hydrolatu, jest śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa jestem czy do mojego typu cery byłby odpowiedni.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie mam póki co ulubieńca wśród hydrolatów, bo może testowałam góra 3 i wszystkie były różane. mdli mnie od różanego zapachu .. szukam czegoś innego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam kilku ulubieńców wśród tej kategorii, ale tego jeszcze nie miałam i nawet samej marki nie znałam wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hydrolaty uwielbiam ( najlepiej sprawdza mi się ten z kwiatów pomarańczy ) i uważam, że powinny być bardziej doceniane ze swoim działaniem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja to tak się zastanawiam kiedy, gdzie i jak blogerzy kosmetyczni itp nadążają tego wszystkiego używać i ogólnie gdzie to trzymają �� Obecnie nie jestem minumalistka i mam kilka dużych kosmetyczek ale i tak mnie to ciekawi. �� Zanim powrócę do minimalizm już się nauczyłam, że ciężko nad tym bajzlem zapanować ��

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedyś nie byłam przekonana do toników ani hydrolantów teraz je uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie używam takiego kosmetyku ale z tego co czytam może i ja go przetestuję

    OdpowiedzUsuń
  11. Teraz używam wody różanej z Nature Planet i bardzo ją lubię.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwszy raz widzę taki kosmetyk. Ale podoba mi się chyb jeden kupię i sprwdzę jak działa

    OdpowiedzUsuń
  13. Dawno nie używałam żadnego hydrolatu. Fajnie, że ten nie pachnie zbyt mocno różą bo nie lubię tego zapachu.
    W tytule zjadłaś literkę n w wyrazie "stulistnej".

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam okazję kiedyś go używać i byłam bardzo zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dawno temu miałam podobny hydrolat i uwielbiałam go stosować z glinkami:D Piękna jest ta paletka Zoevy:D:D Buźka:*

    OdpowiedzUsuń
  16. Moja cera dziwnie reaguje na różę. Raz ją lubi, a innym razem mnie wysypuje.

    OdpowiedzUsuń
  17. Stosowałam w sumie tylko jeden hydrolat, a tak to sięgam raczej po toniki. Ten prezentuje się rewelacyjnie, jednak jego właściwości bardziej przydadzą sie latem, kiedy ten dyskomfort jest więksy.

    OdpowiedzUsuń
  18. Podoba mi się ta recenzja. Ciekawy produkt godny uwagi.

    OdpowiedzUsuń