Markę Bioleev miałam okazję poznać pod koniec zeszłego roku, swoje testy zaczęłam wtedy od kwasu hialuronowego o którym napiszę Wam w najbliższym czasie. Sprawdzał się na tyle dobrze, że pod koniec stycznia z zapasów wydobyłam Hydrolat z róży stulistnej z tej samej marki. Jak wiecie, ostatnio bardzo polubiłam hydrolaty w pielęgnacji twarzy i większość się u mnie sprawdza, a jak było w tym przypadku? O tym przeczytacie w dalszej części wpisu.
Hydrolat umieszczony jest w buteleczce wykonanej z ciemnego szkła o pojemności 100 ml. Jest mała, poręczna, dobrze leży w dłoni, nie wyślizguje się. Zabierając do łazienki kosmetyki w szklanych opakowaniach obawiam się, że mogą się zbić, na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Butelka wyposażona jest w atomizer, który wydobywa delikatną mgiełkę hydrolatu, podczas używania nie zacina się, ani nie pluje produktem. Opakowanie ma bardzo skromną, szatę graficzną, ale trzeba przyznać, że ładnie się prezentuje. Na butelce znajdziemy informacje o produkcie, sposób użycia oraz skład. Hydrolat należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia.
Konsystencja jak na hydrolat przystało, wodnista, przeźroczysta, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Zapach różany, nie jest bardzo intensywny, szybko się ulatnia. Osobiście nie przepadam za tego typu aromatami w kosmetykach, ale w tym przypadku nawet się polubiliśmy. Producent wspomina, że kwiatowy zapach wzmocniony jest subtelną nutą miodową, jednak mój nos jej nie wyłapuje.
Hydrolat stosuję bezpośrednio na twarz po umyciu i osuszeniu skóry rano i wieczorem, ale także podczas używania maseczek z glinką w składzie, spryskuje ją co jakiś czas, aby nie doprowadzić do zaschnięcia. Produkt delikatnie nawilża i odświeża cerę, usuwa efekt ściągnięcia jaki pozostawia pianka do mycia twarzy którą aktualnie stosuję. Buźka jest po nim wygładzona, promienna. Koi podrażnienia, ostatnio strasznie wysypało mnie na policzku i brodzie, co normalnie przed okresem, a dzięki niemu zaczerwienienia w okolicy pryszczy się zmniejszyły. Hydrolat stosowany podczas trzymania maseczki wzmacnia jej działanie. Producent wspomina, że można go stosować w połączeniu z wodą, jednak ja wolę używać go rozcieńczania. Produkt nie podrażnił mnie, ani nie uczulił. Nie wywołuje łzawienia oczu, nawet jeśli zaaplikuję go w ich okolicach.
Jeśli chodzi o wydajność to ubywa go dość szybko z buteleczki. Muszę jednak zaznaczyć, że za każdym razem twarz spryskuje nim obficie, nie żałuję go sobie. Hydrolat wystarczy mi na około 3 tygodnie, więc wynik nie jest zły. Kosztuje on 24,99 zł, nie jest to wysoka cena jak na produkt naturalny. Aktualnie marka ta nie ma innych hydrolatów w ofercie, ale mam nadzieję że się to zmieni i będę mogła wypróbować inne wersję.
Używacie hydrolatów? Macie swojego ulubieńca?
Miłego dnia!
Jestem bardzo ciekawa jakby się u mnie sprawdził. Lubię różane kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten produkt. 😊
OdpowiedzUsuńMoja naczynkowa cera kocha kosmetyki na bazie róży. Muszę pochwalić opakowanie tego hydrolatu, jest śliczne :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy do mojego typu cery byłby odpowiedni.
OdpowiedzUsuńTego hydrolatu nie znam 😉
OdpowiedzUsuńnie mam póki co ulubieńca wśród hydrolatów, bo może testowałam góra 3 i wszystkie były różane. mdli mnie od różanego zapachu .. szukam czegoś innego.
OdpowiedzUsuńMam kilku ulubieńców wśród tej kategorii, ale tego jeszcze nie miałam i nawet samej marki nie znałam wcześniej :)
OdpowiedzUsuńHydrolaty uwielbiam ( najlepiej sprawdza mi się ten z kwiatów pomarańczy ) i uważam, że powinny być bardziej doceniane ze swoim działaniem.
OdpowiedzUsuńJa to tak się zastanawiam kiedy, gdzie i jak blogerzy kosmetyczni itp nadążają tego wszystkiego używać i ogólnie gdzie to trzymają �� Obecnie nie jestem minumalistka i mam kilka dużych kosmetyczek ale i tak mnie to ciekawi. �� Zanim powrócę do minimalizm już się nauczyłam, że ciężko nad tym bajzlem zapanować ��
OdpowiedzUsuńkiedyś nie byłam przekonana do toników ani hydrolantów teraz je uwielbiam!
OdpowiedzUsuńNie używam takiego kosmetyku ale z tego co czytam może i ja go przetestuję
OdpowiedzUsuńTeraz używam wody różanej z Nature Planet i bardzo ją lubię.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę taki kosmetyk. Ale podoba mi się chyb jeden kupię i sprwdzę jak działa
OdpowiedzUsuńDawno nie używałam żadnego hydrolatu. Fajnie, że ten nie pachnie zbyt mocno różą bo nie lubię tego zapachu.
OdpowiedzUsuńW tytule zjadłaś literkę n w wyrazie "stulistnej".
Miałam okazję kiedyś go używać i byłam bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńDawno temu miałam podobny hydrolat i uwielbiałam go stosować z glinkami:D Piękna jest ta paletka Zoevy:D:D Buźka:*
OdpowiedzUsuńMoja cera dziwnie reaguje na różę. Raz ją lubi, a innym razem mnie wysypuje.
OdpowiedzUsuńStosowałam w sumie tylko jeden hydrolat, a tak to sięgam raczej po toniki. Ten prezentuje się rewelacyjnie, jednak jego właściwości bardziej przydadzą sie latem, kiedy ten dyskomfort jest więksy.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta recenzja. Ciekawy produkt godny uwagi.
OdpowiedzUsuń