Jakiś czas temu ze sklepu WowCosme otrzymałam do przetestowania trzy maski w płachcie z CosmoPlus, muszę przyznać że nie widziałam ich wcześniej, więc bardzo mnie zaciekawiły. Od razu zabrałam się za testy, tym bardziej że maski w płachcie w ostatnim czasie lubię chyba najbardziej. Szybko się je nakłada i zdejmuje, nie trzeba bawić się w zmywanie, które nie zawsze jest łatwe jak np. w przypadku glinek. Czy się z nimi polubiłam? O tym możecie przeczytać w dalszej części wpisu.
Maseczka z ekstraktem ze śluzu ślimaka morskiego - Rewitalizująca
Maska z ekstraktem ze śluzu ślimaka morskiego wykazuje działanie 20 razy skuteczniejsze w procesie odmładzania skóry, niż działanie ślimaka lądowego. Posiada właściwości silnie regenerujące, pobudzające oraz sprawia, że skóra staje się elastyczna. Wyciąg z aloesu, woda spod lodowca oraz woda z bambusa delikatnie zmiękczają, wygładzają, a także dbają o poprawne i trwałe nawilżenie skóry. Olej z kamelii działa odżywczo oraz wzmacnia barierę hydrolipidową skóry.
W saszetce o ślicznym niebieskim kolorze umieszczona jest płachta wykonana z dość cienkiego materiału. Nie miałam jednak problemu, aby ją rozłożyć, czy nałożyć na twarz. Maska jest mocno nasączona serum, bardzo dobrze przylega do skóry, można w niej nawet chodzić, nic się nie zsuwa. Jest bezzapachowa, przynajmniej mój nos nie wychwycił żadnego aromatu. Na buźce trzymałam ją około pół godziny, co prawda producent zaleca 15-20 minut, ale zajęłam się czytaniem książki i lektura tak mnie wciągnęła, że zapomniałam o upływającym czasie. Po ściągnięciu na skórze zostało sporo serum, jednak szybko się wchłonęło. Maska bardzo dobrze nawilżyła i odżywiła moją skórę. Buzia jest po niej wygładzona i delikatnie rozjaśniona. Ostatnio zauważyłam, że moja cera bardzo lubi kosmetyki z dodatkiem śluzu ślimaka.
Maseczka złoto-miodowa nawilżająca, przeciwzmarszczkowa
99,9% czystego złota i miód, to mieszanka wybrana przez Kleopatrę, dająca nieskażone i naturalne piękno. Maseczka posiada opatentowany składnik-adenozynę, która działa przeciwzmarszczkowo i regenerująco na Twoją skórę. Dzięki zawartości czystego złota maska ma właściwości antybakteryjnie i przeciwzapalnie. Pobudza syntezę kolagenu i rekonstrukcję tkanek. Intensywnie nawilża skórę, opóźniając powstawanie zmarszczek. Usuwa wolne rodniki,a także pomaga niwelować szkodliwy wpływ promieniowania UV.
W złoto-miodowej maseczce płachta jest odrobinę grubsza niż w przypadku tej ze ślimakiem. Jest mocno nasączona, dobrze przylega do twarzy, nie zsuwa się z niej. Niestety nie polubiłam się z jej zapachem, strasznie męczący, sztuczny, chemiczny z dodatkiem miodu. Podobnie jak poprzednią, należy trzymać ją na twarzy 15-20 minut, je ledwo co wytrzymałam te piętnaście, aromat sprawiał, że czas strasznie się ciągnął. Po zdjęciu materiału na skórze pozostało trochę serum, które po wklepaniu szybko się wchłonęło. Maseczka dobrze nawilżyła i odżywiła buzię, delikatnie ją rozświetliła. Ładnie złagodziła zaczerwienia w okolicy nosa. Działanie moim zdaniem naprawdę super, jednak ze względu na ten zapach nie wrócę do niej.
Maseczka z czarnej perły - Rewitalizująca
Szlachetna skóra i perłowa aura, to motto tej maseczki. Ekstrakt z pereł chroni przed negatywnymi skutkami promieniowania UV, a kawior pomaga w walce z brakiem napięcia skóry. Woda z kwiatów róży damasceńskiej tonizuje i koi Twoją cerę. Zawartość Bijangtan, czyli węgla drzewnego sprawia, że maska działa detoksykująco i oczyszczająco.
Maseczka z czarnej perły zaskoczyła mnie kolorem płachty, okazało się, że jest on czarny. Materiał dość cienki, łatwo się ją rozkłada i nakłada na twarz. Jest ona dobrze nasączona, także bez problemu przylega do twarzy. Po nałożeniu do mojego nosa dotarł przyjemny zapach, początkowo nie wiedziałam co to, ale potem aromat skojarzył mi się z surową dynią. Muszę przyznać, że przypadł mi do gustu, jednak szybko się ulatnia. Maseczkę trzymałam na twarzy około 25-30 minut, podczas zdejmowania materiał nadal był mokry. Na skórze zostało trochę serum, które szybko się wchłonęło. Maska dobrze oczyściła buźkę, uspokoiła ją i co najważniejsze zmniejszyła zaczerwienienie wokół dwóch niedoskonałości, które mi wyskoczyły na policzku. Skóra jest po niej przyjemnie nawilżona i wygładzona.
Bardzo chętnie sięgnę ponownie po maseczkę z ekstraktem ze ślimaka morskiego oraz czarnej perły. Jeśli chodzi o tą złoto-miodową to o ile działanie mi się podoba to tego zapachu drugi raz bym nie zniosła. Maseczki w cenie regularnej są po 16 zł, jednak aktualnie w sklepie wow cosme trwa na mnie promocja -50%, więc można kupić je po 8 zł za sztukę.
Lubicie maski w płachcie ?
Miłego dnia! :)
Maski w płachcie są bardzo fajne i wygodne. 😃
OdpowiedzUsuńOj, uwielbiam maski w płachcie😍
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o Cosmo+ ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski w płachcie, ale tych nie miałam. Chętnie je wypróbuję.
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię maseczki w płacie. Mega wygoda :D
OdpowiedzUsuńTych maseczek nie znam. Szkoda, że ta druga ma kiepski zapach, ale ogólnie fajnie się zapowiadają.
Miodowa mnie kusi ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski w płachcie, jednak nad miodową też długo bym się zastanawiała, bo też nie zawsze odpowiada mi zapach kosmetyków z miodem
OdpowiedzUsuńMaski w płachcie lubię, choć ostatnio nieco mi się znudziły i rezygnuję z nich na rzecz peel offów albo zwykłych zmywalnych. Te mają bardzo ładne opakowania - minimalistyczne, ale jednocześnie przyciągające wzrok. Nie znam ich, ale jak kiedyś przypadkiem się natknę w promocji, to kupię.
OdpowiedzUsuńWolę jednak tradycyjne maski, które nakładam zwyczajnie pacami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Moncia Lifestyle
Uwielbiam maseczki w łachcie. Tej marki nie znam
OdpowiedzUsuńja jeszcze dość sceptycznie podchodzę do takich masek, a testowałam góra dwa razy. ;)
OdpowiedzUsuńtych niestety nie znam, ale zainteresowały mnie.
Uwielbiam maseczki. Bardzo sa interesuje twoje maseczki.
OdpowiedzUsuńStosowałam dziś tą maseczkę z perłą i podróżniła mi oczy, pieką i są zaczerwienione
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu sięgam po taką formę masek :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych maseczek, ale lubię takie, i lubię ślimakowe :)
OdpowiedzUsuńNie znam ich. Oczywiście - jeszcze nie znam :D
OdpowiedzUsuńMaski w płacie to mój ulubiony rodzaj masek ( po nich są glinkowe i peel off ). Są proste i łatwe w użyciu i nie wymagają jakiegoś szczególnego kombinowania z nimi. No i przede wszystkim to ten typ kosmetyku, po którego uzyciu efekt ( jesli w ogóle jest ) pojawia się od razu.
OdpowiedzUsuńNa maski w płachcie decyduję się dość rzadko, są one dla mnie jednak nie ekonomiczne.A odnośnie zapachu to Cię rozumiem, miałam w ubiegłym roku inną maskę (w płachcie), gdzie zapach na "dzień dobry" już zniechęcał do jej użycia:/
OdpowiedzUsuńKocham maski w płachcie ale tych nie używałam
OdpowiedzUsuńNie znam ale bardzo mnie ciekawią te maseczki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki w płachcie, jednak tych jeszcze nie znam. Warto poznać je bliżej.
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię takie gotowe maseczki jak te chetnie je wypróbuje .
OdpowiedzUsuń