Jeszcze jakiś czas temu w mojej łazience były właściwie same żele Isana, bardzo je lubiłam, jednak znudziły mi się i ostatnio nawet nowe wersje, które pojawiają się w Rossmannie mnie nie kuszą. Teraz chętnie kupuję inne, ale też staram się zużywać zapasy, które zrobiły się spore, bo przecież każda nowy wariant musiał wylądować w moim koszyku.
W dzisiejszym wpisie słów kilka postanowiłam napisać o żelach z trzech firm, dokładnie Le Petit Marseiliais, Balea oraz Isana. Jesteście ciekawi? To zapraszam do dalszego czytania.
Żel pod prysznic Biała Brzoskwinia i Nektarynka z Le Petit Marseiliais umieszczony jest w plastikowej buteleczce o pojemności 250 ml, ale dostępna jest również wersja 400 ml. Opakowanie zamknięte na zatrzask, łatwo się otwiera, lecz jest na tyle szczelne, że spokojnie można zabrać kosmetyk w podróż. Konsystencja żelowa, gęsta, świetnie się pieni, dlatego wystarczy niewielka ilość do umycia całego ciała. Dużym plusem tego produktu jest zapach, no po prostu cudo, przyjemny brzoskwiniowy, naturalny aromat unosi się w łazience jeszcze jakiś czas po kąpieli. Żel dobrze oczyszcza i odświeża skórę. Nie wysusza jej ani nie podrażnia. Kosmetyk jest łatwo dostępny, można go kupić w wielu drogeriach i marketach, za 250 ml trzeba zapłacić około 9-10 zł.
Jak już jestem przy pięknie pachnących kosmetykach to przejdę do żelu pod prysznic Love Melon! z Balea. Zakochałam się w nim właściwie od pierwszego powąchania, kojarzy mi się z latem, taki słodki arbuz bez sztucznych aromatów. Fani tego owocu na pewno będą zadowoleni. Niestety jest to zapach, który wyczuwalny jest tylko podczas mycia, później się ulatnia. Żel umieszczony jest w plastikowej butelce o przepięknej, kolorowej szacie graficznej, która rzuca się w oczy. Opakowanie jest wygodne w użyciu, nie wyślizguje się z ręki, łatwo wydobywa się zawartość. Kosmetyk ma żelową konsystencje, w połączeniu z wodą tworzy przyjemną pianę. Produkt oczyszcza i odświeża ciało z wszelkiego rodzaju zanieczyszczeń. Nie zauważyłam, żeby wysuszał skórę, chociaż teraz staram się i tak po każdej kąpieli stosować balsam.
Niestety w Polsce ciężko jest w dostępnością kosmetyków Balea, warto ich szukać w sklepikach z niemiecką chemią ja właśnie w takim się w nie zaopatruje. Za żel o pojemności 300 ml zapłaciłam 5,50 zł, więc cena spoko, chociaż wiem, że w DM można kupić je taniej.
Ostatnim żelem pod prysznic w tym zestawieniu jest Rainbow Cake z Isany, myślę że już każdy o nim słyszał, bo jakiś czas temu był bardzo popularny. Umieszczony jest on w standardowych dla tej marki opakowaniach, szata graficzna przyciąga oko szczególnie fanów słodkości. Zamknięcie typu flip-top nie sprawia problemów, łatwo się otwiera. Producent mówi, że jest to żel o zapachu puszystego ciasta tęczowego, brzmi cudownie, jednak w praktyce jest trochę gorzej. Aromat jest mocno słodki, mdły, przy dłuższym stosowaniu staje się męczący. Nie lubię marnować kosmetyków, więc używałam go co jakiś czas w chłodne wieczory. Na szczęście nie jest on jakoś bardzo wydajny, słabo się pieni. Najczęściej stosuję żele na myjkę dzięki czemu zużywam mniejszą ilość kosmetyku, jednak tym razem stosowałam go bezpośrednio na ciało. Żel dobrze oczyszcza skórę z różnych zabrudzeń, nie wysusza jej. Produkt kosztuje około 4 czy 5 zł, była to wersja limitowana, chociaż chyba jeszcze jest dostępny, ponieważ ostatnio widziałam go w Rossmannie.
Znacie któryś z tych żeli? Jaki żel pod prysznic aktualnie używacie?
Lubię żele Balea i Isana, tych wersji nie miałam :) Z chęcią bym wypróbowała ten z Balea, zapach pewnie bardzo by mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńNie mój typ, ale cieszę się że jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować te warianty z marki Balea i Isana, bo bardzo je lubię, a tych jeszcze nie miałam. 😊
OdpowiedzUsuńBrzoskwiniowe nuty uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńLubię żele z tych marek :)
OdpowiedzUsuńLubię korzystać z isany, bo ma dobre produkty. Z reszty jeszcze nie korzystałam ;)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie brzoskwiniowy żel z LPM :) Kocham też wersję truskawkową z LPM :)
OdpowiedzUsuńznam i bardzo lubie :)
OdpowiedzUsuńMiałam dwa z nich- ten z Le Petit Marseillais i Isana, miło je wspominam :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś ten brzoskwiniowy i był to mój pierwszy żel od Le Petit :) Bardzo bym chciała kiedyś wypróbować żel od Balea.
OdpowiedzUsuńBaela uwielniam :D Super są ich żele
OdpowiedzUsuńPrzykuwają uwagę kolorowym wyglądem :) Na pewno przetestuję jak zużyję obecny :)
OdpowiedzUsuńMoże wspólna obserwacja?:)
La Petite Marseillais miałam, cudowny był :) Pozostałe znam z widzenia :D
OdpowiedzUsuńU mnie w zapasach ok. 12 żeli w szafce :D połowa to Avon a reszta mieszanka-Palmolive, Balea,Faberlic i inne, a co do Isany, to już dawno mi się znudziła...niedawno zużyłam jakiś tropikalny i mam jeden w zapasie czekoladowy jakiś (ponoć pachnie jak deser monte, dlatego się skusiłam) :)
Za Le Petit nie przepadam i nie kupuję ich produktów. Za to Isanę czasami kupuję i kiedyś Balea także, gdy miałam łatwy dostęp do tych produktów :)
OdpowiedzUsuńZ tej trójki żeli znam tylko Le Petit Marseiliais, zapamiętam go na długi czas że względu na obłędny zapach
OdpowiedzUsuńTen arbuzik wygląda apetycznie. ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam stricte tych wariantów, ale żele Isany i Balei uwielbiam. Z marką LPM się nie polubiłam.
OdpowiedzUsuńJeśli dobrze pamiętam to LPM miałam, ale tych konkretnych wersji Isany i Balea jeszcze nie :P Jednak to ten typ produktu od którego nie wymagam zbyt wiele ;P
OdpowiedzUsuńZnam całą trójkę i całą trójkę lubię :)
OdpowiedzUsuńŻel Balea bym chciała :D
OdpowiedzUsuńBardzo często używam nowych żeli chociaż do nich jeszcze nie dotarłam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam żele od Balea i Isany, mają taki rewelacyjny zapach że ciężko się jest powstrzymać przed kupnem:)
OdpowiedzUsuńBalea i Isana jak dla mnie wygrywają
OdpowiedzUsuńBardzo mnie interesuje ta melonowa wersja. Lubię takie zapachy i takie kosmetyki. LPM też bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńTaka recenzja jest bardzo przydatna. Super wpis.
OdpowiedzUsuń