Obserwatorzy

Sprawdź!

Akcesoria do makijażu - sprawdź opinie

poniedziałek, 21 października 2019

Maski w płachcie A. by BOM i Yadah

Jakiś czas temu informowałam Was tutaj o otwarciu Koreańskiej Wyspy Urody w Galerii Młociny w Warszawie. Z tej okazji otrzymałam paczkę w której znalazłam wiele koreańskich kosmetyków między innymi właśnie maseczki do twarzy A. by BOM i Yadah o których mowa będzie w tym wpisie. Jak wiecie bardzo lubię maski w płachcie, są łatwe w użyciu, nie trzeba się bawić w zmywanie, a efekty są zauważalne dość szybko. A jak było w tym przypadku? Czy jestem zadowolona z działania masek? Tak, ale nie ze wszystkich, o tym jednak w dalszej części wpisu.


A. by BOM - Dwuetapowa maska w płachcie Ultra Floral Leaf

Saszetka maseczki podzielona jest na dwie części. W górnej znajdują się dwa płatki w kształcie różowych kwiatów, które należy nałożyć w okolice oczu, policzki lub czoło. Ja zaaplikowałam je pod oczy, a pozostałą esencje naniosłam na pozostałe obszary. W drugiej części opakowania znajduje się jasnoróżowa płachta, którą nakłada się na całą twarz. Materiał jest bardzo dobrze nasączony esencją o cudownym, kwiatowym zapachu, dobrze przylega do twarzy i się z niej nie zsuwa. Maseczka bardzo dobrze nawilżyła i nawodniła skórę. Usunęła oznaki zmęczenia oraz delikatnie rozjaśniła cienie pod oczami. Buzia odzyskała naturalny, zdrowy blask, maseczka dodała jej energii na cały dzień. 


Yadah - Maska w płachcie z serum ze śluzu ślimaka, Collagen Mask Pack

Jak już jakiś czas temu wspominałam bardzo polubiłam działanie śluzu ślimaka w kosmetykach, (chociaż nadal trochę mnie to obrzydza) więc byłam bardzo ciekawa tej maseczki. Umieszczony materiał w saszetce jest mocno nasączony esencją. Płachta niby jest cienka, a jednak trochę sztywna przez co nie chce się idealnie dopasować do twarzy. Zapach serum trochę dziwny, niezbyt przyjemny, na szczęście szybko się ulatnia. Trzymałam ją na buźce około 15 minut po czym jeszcze na chwilę przełożyłam materiał na szyję. Maska dobrze nawilża i odżywia. Skóra jest ujędrniona i delikatnie napięta, przyjemna w dotyku. Co najważniejsze efekt ten utrzymywał się jeszcze kolejnego dnia.


Yadah - Nawilżająca maska w płachcie z ekstraktem z kaktusa, Soothing Mask Pack

W saszetce o ślicznej szacie graficznej umieszczona jest cienka płachta, która dopasowuje się zdecydowanie lepiej niż w przypadku poprzedniej maseczki. Materiał jest mocno nasączony esencją której zapach niekoniecznie przypadł mi do gustu, taki trochę sztuczny. Na szczęście wyczuwalny jest on tylko podczas aplikacji, później się ulatnia. Płachtę trzymałam na twarzy jakieś 15 min, a efekty jakie uzyskałam niestety nie powaliły mnie na kolana. Co prawda skóra była ukojona, a zaczerwienienia rozjaśnione, jednak nawilżenie jak dla mnie okazało się zbyt słabe. Moja cera szczególnie w okresie grzewczym potrzebuje czegoś mocniejszego. 


Yadah - Wygładzająca maska w płachcie Soothing Jelly Pack

Maseczka trochę inna niż te wcześniejsze, dlatego że materiał nasączony jest esencją, ale żelową. Dzięki galaretkowatej konsystencji materiał dobrze trzyma się skóry, ale... najpierw trzeba go rozwinąć, a to nie jest takie proste. Płachta ma dobrze wycięte otwory, nie są ani za duże, ani za małe. Maska świetnie nawilża i nawadnia wysuszoną cerę. Skóra staje się miękka i delikatna w dotyku, jest wygładzona. Kosmetyk koi podrażnienia i zaczerwienienia. Esencją mogłam cieszyć się jeszcze podczas porannej i wieczornej pielęgnacji kolejnego dnia, ponieważ w saszetce sporo jej zostało.



Yadah - Rozjaśniająca maseczka w płachcie Brightening Jelly Pack

Maseczka Brightening Jelly Pack nasączona jest żelową esencją o cudownym, cytrusowym aromacie, który umila trzymanie jej na twarzy. Po wyciągnięciu płachty w opakowaniu zostaje sporo serum, można je wykorzystać w pielęgnacji kolejnego dnia, bo szkoda żeby się zmarnowało. Materiał jest cienki, ciężko się rozkłada, ale jak już się uda to łatwo dopasowuje się do skóry i nie zsuwa się z niej. Na buźce trzymałam ją około 15 minut, a po tym czasie przełożyłam jeszcze na kilka minut na szyję. Maseczka dobrze odżywia cerę, nawilża ją i dodaje energii. Skóra jest po niej delikatnie rozjaśniona i rozświetlona. Kosmetyk nie podrażnia, ani nie uczula. 


Znacie którąś z tych maseczek? Jaka maseczka ostatnio gościła na Waszej twarzy?

26 komentarzy:

  1. Nie znam tych masek, ale na pewno kiedyś wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej jestem za standardowymi maseczkami :) Rzadko używam takich w płachcie ;)
    Może wspólna obserwacja?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię maski w takiej formie, są wygodne i bez zbędnego mycia. Przyznam, że te pierwsze widzę ale kuszą swym wyglądem. Ta kaktusowa i że slizem ślimaka najbardziej wpisują się w moje preferencje pielęgnacyjne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam maski w plachcie ale tych nie miałam jeszcze okazji używać

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam że Soothing Jelly Pack najbardziej wpadły mi w oko. Ogólnie maseczek do twarzy jest tak dużo, że ja tego już nie ogarniam

    OdpowiedzUsuń
  6. nie znam ale wyglądają interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam tych masek ale czuję się skuszona do poznania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z chęcią bym wypróbowała jedną z nich, a może nawet dwie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Obie maski Jelly Pack mnie najbardziej ciekawią :D Podoba mi się ta galaretkowata konsystencja :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Żadnej z tych masek nie znam, a uwielbiam maski w płachcie.

    OdpowiedzUsuń
  11. pielęgnacja maseczkami jest najlepsza:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam jeszcze okazji poznać tych maseczek, ale wyglądają świetnie! To niesamowite ile różnych, kolorowych, bogatych w składy maseczek jest teraz dostępnych w drogeriach :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam maseczki w płachcie i na pewno je wypróbuje :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię takie maseczki, ale tych jeszcze nie miałam, w oczy mi jeszcze nie wpadły :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta dwuetapowa najbardziej mnie zaciekawiła i z chęcią poszukam jej w sklepach :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeśli chodzi o testowanie maseczek, to zawsze jestem na tak. 😊

    OdpowiedzUsuń
  17. Nigdy nie słyszałam o tych maseczkach niestety, ale z checiabym wypróbowała 😊

    OdpowiedzUsuń
  18. Jest bardzo dużo maseczkę w sklepach. Ja bardzo lubię maski z Avon.

    OdpowiedzUsuń
  19. nie znam zupełnie tych masek, a lubię taką formę maseczek

    OdpowiedzUsuń
  20. Pierwszy raz spotykam się z tymi maseczkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiam maseczki w każdej formie;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Pierwszy raz widzę te maseczki. Może warto je wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Najbardziej zainteresowała mnie maseczka - Collagen Mask Pack. Uwielbiam maseczki ze śluzem ślimaka; bogactwo nawilżenia, przywrócenia jędrności i miękkości skóry - coś cudownego! <3
    Twój post zachęcił mnie do zrobienia tego typu pielęgnacji, tym bardziej, że sporo zgromadzonych maseczek czeka na testy.

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie znam. Ale zaciekawiło mnie to, że wykorzystujesz esencję z maseczki, która została w opakowaniu. Właśnie mi też czasami zostaje i szkoda ją wyrzucać. Też tak będę robić.

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam maseczki w płachcie i są one u mnie zawsze mile widziane. Tych nie znam, ale wyglądają niesamowicie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie wiem, która mnie najbardziej kusi :D

    OdpowiedzUsuń