Dzień dobry,
Markę Merz Spezial poznałam dzięki popularnemu suplementowi diety na włosy, skórę i paznokcie, a także kremom w piance, o których kiedyś pisałam na blogu. Nie wiedziałam jednak, że mają oni w swojej ofercie również inne kosmetyki, dlatego, kiedy zobaczyłam w sklepie internetowym DM nowości w postaci maseczek 2w1, poprosiłam narzeczonego, żeby mi je kupił. Dostępne są dwie wersję: Power Restart i Absolute Pure. Wypróbowałam obie i stwierdziłam, że napiszę o nich coś więcej, bo myślę, że warto. Jeśli jesteście ciekawi, co o nich sądzę i która wersja okazała się lepsza, to zapraszam na dalszą część wpisu.
Produkty umieszczone są w takich jakby podwójnych saszetkach, w jednej części znajduje się 7,5 ml maseczki, a w drugiej 1,5 g drobinek peelingujących. Przed użyciem, należy zwinąć dolną część opakowania, aby szew między komorami się rozerwał i kosmetyk połączył się w całość. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam, ale muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawe rozwiązanie. Saszetki mają przepiękną, kolorową szatę graficzną, rzucają się w oczy z daleka. Na opakowaniu znajdziemy najważniejsze informacje na temat kosmetyku w języku niemieckim, czyli opis działania, sposób użycia w formie pisemnej oraz graficznej, a także skład.
W maseczce Power Restart drobinkami peelingujące są ziarenka maku, jest ich naprawdę sporo, a podczas aplikacji trochę się osypują, dlatego najlepiej robić to nad umywalką. Kosmetyk ma przyjemny zapach, który kojarzy mi się z owocową gumą rozpuszczalną. Produkt pozwala na wykonanie delikatnego masażu, drobinki nie są ostre, także krzywdy nam nie zrobią. Maseczka złuszcza martwy naskórek i wygładza buźkę. Skóra jest po niej nawilżona, rozjaśniona i odzyskuje naturalny blask. Myślę, że sprawdzi się u każdego, niezależnie od rodzaju cery.
Drobinki w maseczce Absolute Pure są dużo drobniejsze, wykonane z ziaren bambusa. Po wymieszaniu przypomina taką gęściejszą pastę. Ma przyjemny, świeży zapach, który szybko się ulatnia. Podczas masażu trzeba uważać, żeby nie zrobić sobie krzywdy, ponieważ drobinki są naprawdę ostre. Maseczka świetnie oczyszcza cerę, usuwa martwy naskórek i wygładza buźkę. Skóra jest rozjaśniona, nawilżona i taka przyjemna w dotyku, aż chciałoby się ją cały czas dotykać. Myślę, że ta wersja sprawdzi się w szczególności u osób z tłustą, mieszaną cerą.
Obie maseczki sprawdziły się u mnie dobrze, jednak jeśli miałabym wybrać jedną, do której na pewno chciałabym wrócić, to byłaby to Absolute Pure. Mam nadzieję, że będę miała okazję jeszcze kiedyś je kupić, bo niestety, ale nie są one dostępne w Polsce. Co prawda, można je znaleźć w Internecie, ale cena jest dużo wyższa niż w DM, bo tam kosztuje 1,45 €, czyli około 6,50 zł.
Widze, że poszerzają grono produktów kosmetycznych :)
OdpowiedzUsuńNie miałam chyba jeszcze żadnych takich masek 2 w 1. Szkoda, że nie mozna ich kupić stacjonarnie w Polsce ale może kiedyś się skuszę przez internet :)
OdpowiedzUsuńWidziałam je w DM, ale mimo że bardzo mnie zainteresowały, to ostatecznie zrezygnowałam z zakupu i wybrałam wtedy coś innego. :) Myślę, że gdybym miała wybierać jedną z nich, to wybrałam tę z makiem, ze względu na to, że jest delikatniejsza :)
OdpowiedzUsuńPower Restart bym wyprobowała :)
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawe maski,szkoda rzeczywiście, że nie są dostępne w Polsce :)
OdpowiedzUsuńMarkę znam tylko ze słyszenia. Takie opakowania też widzę pierwszy raz! I chyba też nigdy wcześniej nie spotkałam się w peelingu z ziarenkami maku.
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki a te mają ciekawy opis:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
chyba nie znam osoby, która mając graficzną rozpiskę czyta instrukcję ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię maseczki, także z wielką chęcią bym je wypróbowała, szkoda że nie można ich kupić w Polsce, a przepłacać to nie lubię..
OdpowiedzUsuńMaski i peelingi 2w1 bardzo często używam, podoba mi się taka forma pielęgnacji. Dobrze wiedzieć, że ta marka ma takie produkty, chętnie je poznam
OdpowiedzUsuńW cena nie jest wysoka, bo maseczki kosztują przeważnie 10 złotych, może kiedyś wypróbuję.
OdpowiedzUsuńW sumie zaciekawiłaś mnie i jednym i drugim produktem :) nie miałam chyba nic od nich :)
OdpowiedzUsuńLubię maseczki, zawsze je regularnie stosuję. Nie wiedziałam jeszcze że ta marka ma w ofercie maseczki
OdpowiedzUsuńBardzo lubię produkty tej firmy jednak nie spotkałam się jeszcze z ich maseczkami , chętnie się z nimi zapoznam i przetestuje.
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam, że ta firma ma też kosmetyki, a nie tylko suplementy, muszę wypróbować :) osobiście gustuję w suplementach terranova (mniej znane niż merz ale u mnie działały skuteczniej), nie mniej jednak mam dobre skojarzenia z tą firmą :)
OdpowiedzUsuńZ tej marki miałam dwa kremy do buzi i tabletki. O ile tabletki cudów nie zdziałały, to kremy miło wspominam.
OdpowiedzUsuńMarkę znam, ale nie wiedziałam, że w swojej ofercie mają też maseczki. Koniecznie muszę je poznać, bo kocham tego typu pielęgnację.
OdpowiedzUsuń