Marka Glamglow kusi mnie od dawna, jednak no cóż, ceny tych produktów do niskich nie należą i niestety jak na razie nie mogę sobie na nie pozwolić. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam, kiedy w świątecznym prezencie od Kornelii znalazłam miniaturkę maski Supermud Clearing Treatment. Zazwyczaj nie poświęcam osobnych wpisów miniaturkom, ale w tym przypadku pomyślałam, że warto o niej wspomnieć.
Zaawansowany system oczyszczania skóry, który sprawia że cera nabiera świeżego blasku. Opracowany w laboratoriach GLAMGLOW skutecznie walczy z najczęściej rozpowszechnionymi problemami skóry twarzy: z rozszerzonymi porami, przebarwieniami, wypryskami, zaskórnikami, podrażnieniami.
Innowacyjna formuła idealnie oczyszcza skórę z nadmiaru tłuszczu, talku i zamieszczeń, a zawarte substancje czynne idealnie ją pielęgnują. Kosmetyk działa złuszczająco, antybakteryjnie, matująco, nie wysuszając przy tym skóry. Dodatkowo stymuluje regeneracje komórek.
Innowacyjna formuła idealnie oczyszcza skórę z nadmiaru tłuszczu, talku i zamieszczeń, a zawarte substancje czynne idealnie ją pielęgnują. Kosmetyk działa złuszczająco, antybakteryjnie, matująco, nie wysuszając przy tym skóry. Dodatkowo stymuluje regeneracje komórek.
Maseczka umieszczona jest w malutkim słoiczku o pojemności 15g. Lubię taką formę opakowań, ponieważ przynajmniej wiem, że na ściankach nie zostają pozostałości produktu i nic się nie marnuje. Można dostać ją w trzech pojemnościach 15g, 50g oraz 100g. Na słoiczku nie znajdziemy informacji na temat produktu w języku polskim, ale bez problemu można znaleźć je w internecie. Szata graficzna niby skromna, a jednak opakowanie dobrze się prezentuje, wygląda luksusowo. Słoiczek zamierzam sobie zachować, może mi się przyda do czegoś.
Maseczka ma kremową konsystencje, zawiera małe drobinki węgla. Kolor czarny, jak zresztą większość produktów z dodatkiem węgla. Zapach mentolowy, początkowo wydaje się intensywny, ale z czasem częściowo się ulatnia.
Początkowo po aplikacji czuć pieczenie, przy pierwszym użyciu nałożyłam jej dość grubą warstwę i utrzymywało się ono długo, aż się przestraszyłam i miałam ochotę ją zmyć. Przy kolejnych użyciach nałożyłam jej mniej i dyskomfort trwał tylko chwilkę. Zmywanie maseczki nie należy do łatwych zadań, ale z pomocą gąbeczki idzie szybko. Produkt genialnie oczyszcza skórę, wyciąga na wierzch drobne zaskórniki, a te większe stają się mniej widoczne. Po zmyciu buzia jest rozjaśniona, wygładzona i miękka w dotyku. Skóra potrzebuje kremu nawilżającego, ponieważ jest delikatnie ściągnięta, jednak przy tak genialnym oczyszczeniu spodziewałam się, że będzie przesuszona, a tu miłe zaskoczenie. Twarz nie jest po niej zaczerwieniona, ani podrażniona.
Wydajność dobra, słoiczek zawiera tylko 15g produktu, a jednak maseczka wystarczyła aż na 4 aplikacje. Gdybym podczas pierwszej aplikacji nałożyła cieńszą warstwę myślę, że mogłabym się nią cieszyć o jedno użycie więcej. Za taki mały słoiczek trzeba zapłacić około 55 zł, no dobra jest to dużo, nie ukrywajmy, ale moim zdaniem jest warta swojej ceny. Miałam wiele maseczek oczyszczających, jednak to co robi ta to jest magia.
Postanowiłam sobie, że w najbliższym czasie postaram się odłożyć trochę pieniążków i wypróbować inne maski z tej marki.
Znacie maseczki Glamglow? Lubicie? Polecacie którąś?
Miłego popołudnia! :)
Nie znam tej maski, ani innych tej marki. Jednak jeśli dobrze oczyszcza to chętnie się jej przyjrzę bliżej :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że działa i chyba się na nią skuszę. 😊
OdpowiedzUsuńKusi mnie, ale cena mnie zabija.
OdpowiedzUsuńMiałam niebieską nawilżającą i czarną złuszczającą, ale średnio wypadły ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, przez cenę nie mogę sobie na nią pozwolić 😐
OdpowiedzUsuńo nie, nie cena dla mnie za wysoka stanowczo! Zwłaszcza za tak małą pojemność :)
OdpowiedzUsuńNa mnie czeka wersja czarna, mam nadzieję, że sprawdzi się również dobrze, co u Ciebie biała. Bardzo lubię markę GlamGlow, kosmetyki są bardzo dobrej jakości.
OdpowiedzUsuńja o nich dużo słyszałam ale sama nie miałam:)
OdpowiedzUsuńładne, estetyczne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńCoś mi mówi ta nazwa i ta marka. Dla mnie to jednak trochę za dużo kasy.
OdpowiedzUsuńNie znałam jej wcześniej. Ciekawe czy poradziłaby sobie z moimi przebarwieniami. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie znam tego maseczki. Ale bardzo fajna ma konsystencję jak i ciekawy kolor
OdpowiedzUsuńMiałam Youthmud i mnie uczuliła :P. Do kolejnych podchodzę już ostrożnie :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy się skuszę na te maseczki, jendni chwalą inni nie ;P Ale przyznam, że ten cały szał na nie kusi naprawdę :D
OdpowiedzUsuńoo ja bym ją chciała wypróbować z czystej ciekawości
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki. Fajnie że sie sprawdza, może gdzieś będzie w prompocji :P
OdpowiedzUsuńPewnie gdyby była tańsza chętnie bym ją wypróbowała z czystej ciekawości ale tak raczej nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMuszę ją koniecznie wypróbować, ponieważ najistotniejszym elementem mojej pielęgnacji jest oczyszczanie :) Mój blog
OdpowiedzUsuńZnam glamglow ale przyznam że przez cenę się nie skuszę ;) uważam że jest wiele innych i tańszych zamienników...
OdpowiedzUsuńBardzo kuszą mnie maseczki z serii Glam Glow. Jedyne co mnie powstrzymuje przed zakupem to ich cena.
OdpowiedzUsuńTeż ją bardzo lubię. Cieszę się, że prezent Ci się spodobał :*
OdpowiedzUsuńA gdzie zdjęcie z efektem na twarzy?
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś jak będzie w promocji gdzieś tą ją wypróbuje.
OdpowiedzUsuńCiekawe opakowanie :) Nie znam, ale stosuje inne maski na twarz.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak marzyłam o tych maskach!
OdpowiedzUsuń