Obserwatorzy

Sprawdź!

Akcesoria do makijażu - sprawdź opinie

środa, 19 października 2022

Peeling do ciała Satsuma, Yoskine Happiness Rituals

 Dzień dobry,
Nie wyobrażam sobie pielęgnacji ciała bez stosowania peelingów, są one u mnie punktem obowiązkowym i sięgam po nie regularnie. Uwielbiam to uczucie wygładzenia, jakie dają, a przy okazji wzmacniają działanie balsamów czy maseł do ciała, bo składniki w nich zawarte lepiej wchłaniają się po usunięciu martwego naskórka. W dzisiejszym wpisie słów kilka postanowiłam napisać na temat peelingu do ciała Satsuma z Yoskine Happiness Rituals. Jeśli chcecie dowiedzieć się o nim coś więcej, to zapraszam na dalszą część wpisu.


Peeling zamknięty jest w słoiczku o pojemności 300g, który wykonany został z przeźroczystego plastiku, dzięki czemu łatwo można podejrzeć, ile produktu jest w środku. Opakowanie jest wygodne, bez problemu można z niego wydobyć zawartość do samego końca. Jak dla mnie jest to najlepsza opcja, jeśli chodzi o peeling do ciała, ale wiadomo, trzeba uważać, aby przypadkiem do środka nie dostała się woda. Pod nakrętką producent umieścił zabezpieczenie w postaci sreberka, które zapewnia nas, że kosmetyk jest nowy i nikt przed nami, np. w drogerii, nie postanowił go przetestować. Szata graficzna jest prosta, niczym szczególnym się nie wyróżnia. Na opakowaniu znaleźć można najważniejsze informacje o produkcie, czyli opis działania, sposób użycia, a także skład. 

Konsystencja jest lekko tłusta, gęsta, ale nie zbita, łatwo można nabrać odpowiednią ilość. Kosmetyk ma w sobie mnóstwo dość ostrych kryształków cukru, a także drobinki peelingujące ze skorupki kokosa. Zapach jest przepiękny, słodki, owocowo-kwiatowy. Aromat jest intensywny, ale nie męczący, unosi się w całej łazience.


Peeling zazwyczaj stosuję raz, czasem dwa razy w tygodniu w zależności od potrzeb. Na umyte ciało aplikuję małymi porcjami kosmetyk i wykonuję masaż aż do rozpuszczenia kryształków cukru. Drobinki, jak już wspomniałam wcześniej, są dość ostre, ale moc peelingu można sobie stopniować w zależności od siły nacisku dłoni. Peeling bardzo dobrze złuszcza martwy naskórek, ciało jest wygładzone i delikatne w dotyku. Dzięki glicerynie i olejkom w składzie skóra jest po nim nawilżona i delikatnie natłuszczona, nie czuję już potrzeby, aby dodatkowo stosować balsam. Wydajność jest średnia, wystarcza na około 6-7 użyć, czyli standardowo, jak na peeling cukrowy.

Kosmetyk jest łatwo dostępny, można go dostać w drogeriach stacjonarnych, np. Rossmann lub Douglas, a także w sklepach internetowych. W cenie regularnej trzeba zapłacić za niego około 30 zł. Bardzo polubiłam ten peeling, dlatego chętnie wypróbuję również wersję imbirową, idealną na okres jesienno-zimowy.


Lubicie peelingi cukrowe? Znacie markę Yoskine?

7 komentarzy:

  1. Wiesz, że nie miałam jeszcze nic a nic z tej firmy? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo cenię sobie różnego rodzaju peelingi, szczególnie wówczas gdy ładnie pachną. Marki jeszcze nie miałam okazji poznać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sporo osób poleca te markę, ale nie miałam jeszcze ich kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam peelingi cukrowe a jeszcze jak pachną słodko i owocowa to juz jest super. O tym kosmetyku jeszcze nie słyszałam

    OdpowiedzUsuń
  5. czytałam, że to dobry peeling. Sama nie miałam okazji go stosować, ale mam go na oku.

    OdpowiedzUsuń