Dzień dobry,
Ostatnio na rynku pojawia się sporo nowych marek z kosmetykami naturalnymi, obok których ciężko przejść obojętnie. Jedną z nich jest NaLi Natural, w jej ofercie znajdziemy między innymi peelingi do ciała, masła do ciała, a także mydła rzemieślnicze. Ja dzięki portalowi DressCloud mam okazję testować ich peeling optymistyczny Mango, który zachwycił mnie od pierwszego użycia. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na jego temat, to zapraszam na dalszą część wpisu.
Peeling umieszczony jest w szklanym, przeźroczystym słoiku o pojemności 200 g. Na pierwszy rzut oka może przypominać dżem lub konfiturę, jak to stwierdziła moja mama. Opakowanie jest wygodne, łatwo można wydobyć zawartość do samego końca, trzeba tylko uważać, aby do środka nie dostała się woda. Szata graficzna jest prosta, ale ładna i przyciąga wzrok. Na opakowaniu znajdziemy informacje na temat kosmetyku, sposób użycia, a także skład.
Konsystencja jest gęsta, ale nie zbita. Peeling ma w sobie mnóstwo drobinek cukru, a także łupiny orzechów włoskich i sproszkowaną skałę wulkaniczną. Zapach jest przepiękny, owocowy, unosi się masażu i pozostaje jakiś czas na skórze. Nie jest to jednak takie czyste mango, a bardziej bym to określiła jako połączenie żółtych, słodkich owoców z przewagą mango.
Peeling łatwo rozprowadza się na skórze, a drobinki rozpuszczają się powoli, także można pozwolić sobie na dłuższy, dokładny masaż. Kryształki są dość ostre, bardzo sobie radzą sobie z usuwaniem martwego naskórka. Po spłukaniu skóra jest wygładzona, miękka i delikatna w dotyku. Dzięki zawartości maseł i olei w składzie peeling nawilża i odżywia ciało, nie ma potrzeby nakładania dodatkowo balsamu. Kosmetyk nie podrażnia ani nie uczula. Wydajność średnia, na całe ciało potrzeba trochę produktu, słoiczek wystarczył mi na około 5-6 użyć.
Peeling optymistyczny Mango NaLi Natural kosztuje około 35 zł, czy jest to wysoka kwota? Każdy oceni to pewnie inaczej, moim zdaniem nie jest źle, tym bardziej że jest to kosmetyk naturalny. Za jakiś czas pewnie skuszę się na drugą dostępną wersję, czyli peeling otulający Śliwka.
Bardzo chętnie wypróbowałam bym i ten i wersję z otulającą śliwką :D
OdpowiedzUsuńJak na niego patrze, to mam ochotę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki, z chęcią wypróbowałabym ten pięknie pachnący peeling;)
OdpowiedzUsuńMango chętnie bym zjadł :D
OdpowiedzUsuńJuż samo mango kusi :D Marki nie znam a ogólnie po kosmetyki naturalne chętnie sięgam.
OdpowiedzUsuńOj zapach mnie bardzo ciekawi.
OdpowiedzUsuńZ mango- muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńFajnie wygląda i jestem bardzo ciekawa jego zapachu :)
OdpowiedzUsuńNie lubię w takich sloiczkach peelingu. Jakoś nie są dla mnie takie jak powinny. Ale ten mimo to zaciekawił
OdpowiedzUsuńOstatnio sięgam po naturalne kosmetyki szczególnie do włosów :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa zapachu. Niestety tego typu peelingi rzadko są bardzo wydajne, jednak przyjemność płynąca z ich używania to rekompensuje :)
OdpowiedzUsuńTwoja mama ma rację , według mnie też w tym słoiczku wygląda jak jakiś dżem 😂
OdpowiedzUsuńJak widzę takie kosmetyki od razu chce je mieć! Pewnie pachnie obłędnie cudownie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto czasem dopłacić nie tylko za działanie kosmetyku, ale nawet i za sam zapach. Jest ważnym elementem tego, by korzystanie z kosmetyku było przyjemne.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji poznania jeszcze kosmetyków tej marki. Sama jednak bym się na niego skusiła ze względu na aromat owocowy
OdpowiedzUsuńWpiszę na listę do przetestowania :D
OdpowiedzUsuńZ chęcią wypróbuję ten peeling, uwielbiam je i za równo twoja recenzja jak i sam jego widok mega mnie podjarały.
OdpowiedzUsuńMango ostatnio mnie prześladuje, pojawia się wszędzie gdzie nie spojrzeć, to chyba znak 😉
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię naturalne kosmetyki, zwłaszcza małych poskich firm czy manufaktur. Tego peelingu jeszcze nie próbowałam, ale mogę sie założyć, że pachnie nieziemsko.
OdpowiedzUsuńKocham kosmetyki Nali Natural. Moja mama ma mang masło i peeling. Dla mnie mają słaby zapach. Ale śliwka to obłęd. Niedawno skończyłam masełko i już za nim tęsknię. PS pamiętaj, że mają krótkie daty ważności.
OdpowiedzUsuńZgodziłabym się z twoją Mamą, przy szybkim przewijaniu listy czytelniczej myślałam że recenzujesz coś z tej jedzeniowej marki Ani Lewandowskiej :D. Uwielbiam mango więc z chęcią bym przetestowała :)
OdpowiedzUsuń