Dzień dobry,
Jak tam, macie śnieg za oknem? U mnie wczoraj trochę poprószyło, jednak dzisiaj już wszystko topnieje i robi się błoto, którego bardzo nie lubię. W dzisiejszym wpisie mam dla Was kolejną propozycję lektury z wątkiem świątecznym, a dokładnie chodzi o książkę Agnieszki Błażyńskiej pod tytułem "Dorzuć mnie do prezentu". Ostatnio opowiadałam o niej trochę na Instagramie, ale jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, to zapraszam na dalszą część wpisu.
Tytuł: Dorzuć mnie do prezentu
Autor: Agnieszka Błażyńska
Wydawnictwo: Wielka Litera
Oprawa: miękka
Ilość stron: 208
Data premiery: 10.11.2020
Kategoria: literatura obyczajowa
Dobre uczynki mają to do siebie, że im więcej ich robisz, tym szerzej się rozprzestrzeniają.
Zbliżają się święta, ale nikt nie myśli o światełkach, prezentach i pierniczkach, gdy epidemia wywróciła życie do góry nogami. Maja utknęła na kwarantannie, a jedyną osobą, do której może się odezwać prze drzwi, jest aspirant Sylwester. Andrzej próbuje zdobyć pracę marzeń, ale w międzyczasie oblewa egzamin na bycie ojcem. Perfekcjonistka Paulina nigdy nie pozwala sobie na słabości, przez co zapomniała, że najmilszych niespodzianek nie da się kontrolować…
Losy przypadkowych osób splatają się w opowieść o tym, że nawet jeżeli los nam nie sprzyja, zawsze trzeba mieć nadzieje. Jeden drobny gest może wywołać lawinę cudów, szczególnie w czasie, gdy chcemy się dzielić tym co najlepsze – sercem.
"Dorzuć mnie do prezentu" to zbiór opowiadań, historii różnych osób, których losy w różny sposób się ze sobą splatają. Wydarzenia mają miejsce w okresie świątecznym, przedstawiają Boże Narodzenie, na które my dopiero czekamy, czyli podczas trwającej epidemii koronawirusa. W książce poznajemy między innymi Majkę, stażystkę, która zaraziła się wirusem podczas wypadu na miasto. Niestety, jest zmuszona spędzić samotne święta w czterech ścianach i może kontaktować się jedynie przez telefon z przyjaciółmi, rodziną, a także... aspirantem Sylwestrem, który kontroluje czy dziewczyna, aby na pewno jest w domu. Maja początkowo irytuje mężczyznę, jednak z czasem zaczyna ją lubić i robi wszystko, aby chociaż na chwilę się uśmiechnęła, mimo że często wykracza to poza jego służbowe obowiązki. W lekturze znajduje się też historia siedemnastolatki, której rodzice zdecydowali się na wyjazd za granicę ze względu na problemy finansowe i została sama z młodszym rodzeństwem pod opieką. Niestety pandemia spowodowała, że trzymiesięczny kontrakt musiał zostać przedłużone o kolejne miesiące i są zmuszeni spędzić Wigilie bez najbliższych. Jedno z opowiadań opowiada o Paulinie, perfekcjonistce, która całe życie pozostaje w cieniu swojego brata Andrzeja, a jej narzeczony nigdy nie stara się jej pomagać w trudnych sytuacjach, co ją tylko dobija. W książce "Dorzuć mnie do prezentu" poznajemy także losy innych osób. Jakich? Tego dowiecie się, sięgając po książkę.
"Dorzuć mnie do prezentu" to cienka książka, ma tylko 208 stron, więc tak naprawdę można ją przeczytać w jeden wieczór. Napisana jest prostym, zrozumiałym językiem. Mamy w niej zarówno wzruszające momenty, jak i takie, które wywołują uśmiech na ustach. Czytałam już wiele lektur z wątkiem świątecznym, jednak ta jest inna, ponieważ opowiada o tym zbliżającym się Bożym Narodzeniu, kiedy panuje koronawirus i sami dokładnie nie wiemy, jak będzie ono wyglądać. Książka pokazuje, że czasem jeden, drobny gest może wywołać naprawdę wiele dobrego. Moim zdaniem warto ją przeczytać, a później... dołożyć do prezentu kogoś dla kogoś bliskiego.
Co aktualnie czytacie? Znacie twórczość Agnieszki Błażyńskiej?
Nie wiem czemu, ale nie lubię sięgać po książki, które są w klimacie świątecznym. Nie lubię tej cukierkowej, naciąganej magii.
OdpowiedzUsuńA ja chętnie przeczytam. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńFajna na okres świąteczny :)
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie czytałam tak cienkiej książki :D W sumie jak to na jeden wieczór, to z chęcią bym przeczytała tak dla odprężenia, bo czuję, że właśnie to mi może ta książka zaoferować.
OdpowiedzUsuńNie znam jej twórczości, ale mam słabość do świątecznych opowieści ;)
OdpowiedzUsuńtakiej książki nie trzeba specjalnie opakowywać, sama jest prezentem, a przynajmniej tak wygląda :-)
OdpowiedzUsuńI właśnie na takie prezenty to można czekać cały rok. Super podoba mi się ta książka. Coś dla mnie
OdpowiedzUsuńCoraz więcej książek z koroną w tle. A tematyka Bożonarodzeniowa bardzo przeze mnie lubiana.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej autorce, ale książka wydaje się być interesująca. Od książki o świętach nie wymaga się, aby była napisana jakimś pięknym językiem, a była przyjemna jak sam temat świat Bożego Narodzenia :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej książki. Obecnie jestem na etapie czytania książek z tematyką świąteczną właśnie.
OdpowiedzUsuńAutorki nie znam ale ksiażkę bym chętnie przeczytała :)
OdpowiedzUsuńo to mnie zaciekawilo:)
OdpowiedzUsuńMam ten tytuł na moim zawalającym się stosiku książek zimowych i na pewno niedługo przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam,kiedy w swoich rękach miałam tak cienką książkę. Chociaż nie była to Konstytucja RP. Książka wydaje się ciekawa, więc myślę że ją zakupy i zapoznam się z nią.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki świąteczne. Można się przy nich cudownie zrelaksować.
OdpowiedzUsuńMam już przesyt świątecznych książek. Dużo ich w tym roku przeczytałam i chyba więcej już nie sięgnę w tym roku po nie. Teraz przyszła pora na mocne mroczne romanse :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej autorce, ale w tym roku naszło mnie na Książki świąteczne, więc może się skuszę!
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej autorce, ale w tym roku naszło mnie na Książki świąteczne, więc może się skuszę!
OdpowiedzUsuń