Jak doskonale wiecie bardzo lubię markę Bielenda i chętnie sięgam po ich produkty. Jedne się u mnie sprawdzają świetnie, inne trochę gorzej, ale to jak w każdej firmie. Jakieś dwa lata temu na jakiejś promocji skusiłam się na Bazę pod makijaż poprawiającą koloryt cery Pearl Base. Polubiłam ją od pierwszego użycia, stosowałam ją nawet w dni kiedy nie nakładałam makijażu. Ostatnio postanowiłam wrócić do baz z tej marki, ale tym razem wybór padł na Nawilżającą bazę pod makijaż Glow Essence, które przeznaczona jest do cery pozbawionej blasku. Czy sprawdziła się u mnie tak samo dobrze? Czy jestem zadowolona? O tym w dalszej części wpisu.
Żelowo-perłowa baza pod makijaż umieszczona jest w szklanej buteleczce o pojemności 30g. Jest przeźroczysta, dzięki czemu widać ile produktu zostało w środku. Szata graficzna skromna, ale produkt bardzo ładnie prezentuje się na półce ze względu na perełkową zawartość. Opakowanie wyposażone jest w pompkę, która bez problemu wydobywa zawartość. Nie zacina się, ani nie pluje bazą. Na buteleczce można znaleźć informacje na temat produktu, sposób użycia oraz skład.
Baza składa się z żelu i kolorowych perełek, a dokładnie żółte, złote, fioletowe, beżowe i różowe. Podczas wydobywania kuleczki zgniatane są przez pompkę i wydobywa się żelowa baza. Na skórze łatwo się rozprowadza i szybko w nią wchłania.
Zapach trochę perfumowany, ale przyjemny. Wyczuwalny jest podczas rozprowadzania na skórze, ale później się ulatnia. Myślę, że nie powinien on nikomu przeszkadzać, ponieważ nie jest nachalny.
Nawilżająca baza pod makijaż stosowana jest przeze mnie prawie codziennie, chociaż nie zawsze pod makijaż. Nakładam ją na oczyszczoną i stonizowaną skórę. Na jedno użycie wystarczają dwie pompki produktu. Baza dobrze nawilża cerę, rozświetla ją, sprawia, że wygląda zdrowo i promiennie. Zawiera w sobie małe drobinki, które pięknie mienią się szczególnie w słońcu, ale spokojnie nie jest to chamski brokat, który wygląda tandetnie. Baza przygotowuję skórę pod makijaż, dobrze współgra z kosmetykami kolorowymi. Testowałam ją zarówno z podkładami jak i kremem BB i w każdym przypadku sprawdzała się dobrze, nic się nie ważyło ani nie rolowało. Makijaż spokojnie trzyma się cały dzień bez konieczności wielu poprawek, ewentualnie trzeba lekko przypudrować strefę T. Baza sprawdza się również do stosowania samodzielnie zamiast kremu. Sprawia, że moja cera nawet po nieprzespanej nocy wygląda dobrze.
Wydajność genialna, baza bardzo powoli ubywa z opakowania, spokojnie wystarcza na wiele tygodni codziennego stosowania. Patrząc na cenę to myślę, że naprawdę warto zwrócić na nią uwagę. Bazę pod makijaż Bielenda Glow Essence możecie kupić w sklepie internetowym Kosmetyki z Ameryki w cenie 27,49 zł.
Stosujecie bazy pod makijaż? Znacie bazę Bielenda Glow Essence?
Miłego dnia! :)
Nigdy nie miałam tej bazy.
OdpowiedzUsuńMoja siostra ją ma:) ja czasami używam bazy pod makijaż ale zazwyczaj wystarcza mi krem:) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiałam z tej serii bazę byłam bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ostatnio w sklepie zastanawiałam się nad tym produktem. Po tej recenzji napewno ją zakupie :)
OdpowiedzUsuńWarto !! :)
OdpowiedzUsuńMnie kusiły jakiś czas temu te perełki ale o nich zapomiałam. Myślę że je w końcu wypróbuję
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. I bardzo ciekawi. Ogólnie baz pod makijaż nie używam, ale od większego wyjścia, kiedy stosuję Revlon C&O (przy mojej suchej cerze) to lubię sobie jakieś rozświetlenie zaaplikować pod spód ;)
OdpowiedzUsuńNie stosuję baz tego typu pod makijaż, ale czasem sięgam po primery mineralne.
OdpowiedzUsuńNie stosuję baz, także tej nie znam 😉
OdpowiedzUsuńTej bazy akurat jeszcze nie miałam ale bardzo lubię te rozświetlające. Teraz ma też bazę z Bielendy - wersję holo :)
OdpowiedzUsuńCiekawa forma. 😊
OdpowiedzUsuńJa mam nude base i bardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuńKocham glow!
OdpowiedzUsuńTe kuleczki wyglądają uroczo :D
OdpowiedzUsuńnie stosuję bazy pod makijaż :)
OdpowiedzUsuńNigdy jej nie miałam, ale po Twojej recenzji chętnie sprawdzę. Bardzo podoba mi się nie tylko opis, ale wizualnie - na fotkach:)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tej bazy. Ciekawe jakby się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńo ja już o nich zapomniałam, a tak chciałam wypróbować
OdpowiedzUsuń...Jak kulka co staje się proszkiem ma być bazą pod coś co będzie płynem? o.0... Teach me pls
OdpowiedzUsuńMam bazę z Bielendy ale inna.
OdpowiedzUsuńSporo słyszałam o tej bazie :)
OdpowiedzUsuńLubie te marke :)
OdpowiedzUsuńStosuję bazę ale innej firmy, choć ta wygląda bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńMam starszą wersję tej bazy i jest to całkiem fajny kosmetyk.
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawiła mnie ta baza. Wygląda imponująco. Koniecznie muszę ją wypróbować.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie się prezentuje ta baza. Stosuje różne bazy,ale tej jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńTak stosuję bazę pod makijaż, mam ją z Biedronki jakaś perełka za kilka złoty, na tą chwile nie pamiętam nazwy.Ta baza wydaję się ok, tym bardziej że Bielenda nie jest drogą marką a mają fajne produkty.Masz fajnego bloga :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Darriska
Nie raz już widziałam ją w sklepie, kilka razy miałam na nią ochotę, ale jakoś jej nie kupił. W sumie nie wiem czemu
OdpowiedzUsuńDawno nie stosowałam bazy. Wypróbuje ;)))
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona baza pod makijaż to Cashmere Secret (dokładnie ta http://cashmere.pl/produkt/cashmere-secret/). Daje naturalny efekt, no ale mniejsza z tym. Ty mnie bardzo zainteresowałaś tą bazą, nawet nie wiedziałam, że taka istnieje. Na pewno ją wypróbuję, dziękuje.
OdpowiedzUsuń