Ostatnio jestem strasznie do tyłu z wpisami ze względu na moją przerwę świąteczną, mam jednak nadzieję, że stopniowo uda mi się wszystko nadrobić. Recenzje produktów kalendarza Balea miały pojawić się wszystkie w grudniu, mamy początek stycznia, a ja publikuję dopiero drugą część. No cóż, nie zawsze wszystko idzie według planu tak jakbyśmy chcieli. Mam nadzieję, że jesteście ciekawi jak sprawdziły się u mnie miniaturki z kalendarza adwentowego i kto wie, może w grudniu też się w taki zaopatrzycie.
Co znalazłam w okienkach 7-12? O tym w dalszej części wpisu.
Płyn do demakijażu oczu It's a Magical Time
Do demakijażu oczu najczęściej używam po prostu płynu micelarnego, którego aktualnie mam łazience, ale skoro trafił mi się produkt przeznaczony specjalnie w tym celu to postanowiłam go wypróbować. Jak na płyn przystało kosmetyk ma wodnistą konsystencje. Zapach dziwny, ciężki do sprecyzowania, ale nie jest brzydki czy uciążliwy. Płyn bardzo dobrze radzi sobie z rozpuszczaniem makijażu oczu, świetnie usuwa cienie, tusz do rzęs czy pomadę do brwi. Kosmetyk nie podrażnia, nawet jeśli odrobina dostanie się do oka to nie wywołuje pieczenia, szczypania.
Matujący krem do twarzy It's a Magical Time
Krem ma lekką konsystencję i przyjemny, świeży zapach. Nałożony na twarz wchłania się błyskawicznie, pozostawiając cerę zmatowioną. Ja ostatnio od kremu wymagam nawilżenia, a w tym przypadku jest ono bardzo słabe, czułam dyskomfort i nieprzyjemne ściągnięcie. Myślę, że cery tłuste byłyby z niego zadowolone. Jestem osobą, która nie lubi marnować kosmetyków dlatego wykorzystałam go jako bazę pod makijaż nakładając go na głęboko nawilżający krem z Biotaniqe, takie połączenie okazało się strzałem w dziesiątkę.
Pielęgnujący spray do włosów It's a Magical Time
Odżywka do włosów w spray'u w poręcznym, małym opakowaniu, które można wrzucić do torebki. Kosmetyk wyposażony jest w wygodny atomizer, który nie zacina się podczas aplikacji. Konsystencja wodnista, jakby lekko tłusta. Zapach cudowny, przypomina mi olejek migdałowy, który uwielbiam. Odżywka wygładza włosy, delikatnie je nawilża, dyscyplinuje i ułatwia rozczesywanie. Aplikuję ją w zależności od potrzeb na mokre lub suche włosy i w obu przypadkach sprawdza się bardzo dobrze. Nie obciąża pasm, ani nie przyspiesza ich przetłuszczania.
Masło do ciała It's a Magical Time
W okresie zimowym skóra jest podatna na przesuszenia, dlatego w kalendarzu nie mogło zabraknąć masła do ciała. Ma ono średnio gęstą konsystencję, można łatwo wycisnąć je z tubki. Zapach specyficzny, połączenie korzennych przypraw z owocową nutą, nie każdemu się spodoba, jednak moim zdaniem jest całkiem przyjemny. Po rozprowadzeniu na ciele trzeba poczekać 2-3 minuty, aby masło dobrze się wchłonęło. Kosmetyk bardzo dobrze nawilża skórę, odżywia ją. Ciało jest delikatne i przyjemne w dotyku.
Zimowy krem na noc Q10
Kiedy z pudełeczka wyciągnęłam słoiczek o pojemności 5 ml zastanawiałam się czy to wystarczy chociaż na 3-4 aplikacje. Jak się okazało, wystarcza na jeszcze raz tyle. Produkt ma przyjemny, świeży zapach. Krem w opakowaniu ma lekką konsystencję jednak podczas rozsmarowywania robi się od bardziej tłusty, bogaty. Po aplikacji zostaje na twarzy delikatna powłoczka, która wchłania się po kilkunastu minutach. Krem dobrze odżywia, nawilża i delikatnie natłuszcza skórę, zapobiega utracie wilgoci. Początkowo trochę obawiałam się, że może zapychać, na szczęście nic takiego nie zauważyłam.
Szampon do włosów It's a Magical Time
Szampony Balea miałam okazję już testować jakiś czas temu i miło je wspominam, jednak byłam ciekawa tej wersji tym bardziej, że bardzo spodobał mi się jego zapach. Aromat jest słodki, takie połączenie budyniu i owoców, unosi się w łazience podczas mycia. Szampon ma kremową konsystencję, w kontakcie z wodą bardzo dobrze się pieni. Kosmetyk oczyszcza włosy z wszelkiego rodzaju zanieczyszczeń, również produktów do stylizacji. Po umyciu pasma nie są splątane, jednak ja i tak z przyzwyczajenia zawsze aplikuję odżywkę. Szampon nie podrażnia skalpu, nie przyspiesza przetłuszczania się włosów.
Lubicie kosmetyki Balea?
Widziałam ten kalendarz na Instagramie, według mnie bardzo fajna jest jego zawartość :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tą marką na tyle, żebym chciała ich kalendarz, ale opakowania mają ładne :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam kosmetyków tej marki, ale czytając Twoje recenzje mam coraz większą ochotę na nie. Zacznę od żelu o zapachu arbuza, o którym kiedyś pisałaś.
OdpowiedzUsuńBardzooo, a gdzie można go sobie sprawić? :)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że go nie kupiłam :). Swego czasu chętnie i dosyć często kupowałam ich produkty, żele itp :)
OdpowiedzUsuńAż zaczynam żałować, że się na ten kalendarz nie skusiłam :P
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam marki belea, bardzo kojarzy mi się z bielenda 😉 ten płyn do demakijażu wydaje się fajny, moja skóra ma czasami różne odchyły i chętnie bym wypróbowała, czy ten płyn by jej podrasował 😊
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to nie wiem, czy lubię kosmetyki Balea, bo mało ich używałam. Może w tym roku to zmienię bo zbierają pozytywne recenzje, warto chyba spróbować na sobie :)
OdpowiedzUsuńTakie kalendarze adwentowe, to świetna opcja, aby poznać asortyment marki :) Zwłaszcza, jeśli są to produkty pełnowymiarowe lub duże miniatury. Przyznam szczerze, że kosmetyków Balea jeszcze nie miałam okazji używać, ale bardzo mnie one ciekawią :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na przetestowanie produktów i sam kalendarz. Muszę w następnym roku zaopatrzyć się w podobny, bo niezmiernie lubię niespodzianki i nowe kosmetyki.
OdpowiedzUsuńlubię kalendarze adwentowe, ale u kogoś, sama nie kupuję :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego kalendarza, może.za rok się na jakiś skuszę. Markę Balea lubię, ostatnio siostra kupiła mi kilka ich produktów
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki Balea! ;)
OdpowiedzUsuńLubię tę markę głównie z żeli pod prysznic :)
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy miałam kalendarz z kosmetykami Balea. Akurat tych, o których piszesz jeszcze nie testowałam, za to zużyłam już kosmetyki z kalendarza do kąpieli :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna sprawa taki kalendarz :)
OdpowiedzUsuńDosyć duże pojemności widzę.... Ja z Balea znam tylko żele pod prysznic.
OdpowiedzUsuńJa również mam ten kalendarz ale zostawiłam go przez przypadek w Niemczech i chyba zostawię go sobie już na kolejny rok, mialam w tamtym roku i bardzo bardzo mi się podobał. Lubie kosmetyki z Balea i bardzo się cieszę że też przypadły Ci do gustu.
OdpowiedzUsuńA ja lubię Balea i zawsze znajdę coś ciekawego, jak jestem na zakupach w Niemczech w DM, bo tam właśnie jest dostępna. To taka konkurencja dla produktów Isana z Rossmanna. A kalendarz fajny :)
OdpowiedzUsuńMyślałam o zakupie tego kalendarza, jak dla mnie jest super opcją za niską cenę :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny ten kalendarz adwentowy, znajduje się w nim wiele rzeczy, które mogą przydac się na ten czas. Bardzo zaciekawił mnie ten krem matujący, bo czuję, ze ostatnio błyszczę jak gwiazda ;-)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku namiętnie oglądałam otwieranie kalendarzy na YouTube 🙈 I zauważyłam, że ten cieszył się sporym powodzeniem, a i opinie o samych produktach były bardzo pozytywne, chociaż nie były tak szczegółowe, jak u Ciebie. A muszę przyznać, że to fajny pomysł.
OdpowiedzUsuńMoże nie jestem jakoś wielką fanką tej marki, aczkolwiek też jej nie unikam i jeżeli tylko coś mnie zainteresuje, to rozważam zakup 😊 Z prezentowanych dzisiaj przez Ciebie produktów, chyba najbardziej zainteresował mnie Matujący krem 🙋
Bardzo ale to bardzo podoba mi się zawartość tego kalendarza. W sumie żałuję że sama go nie kupiłam bo miałabym w końcu okazję poznać tą markę. Już po szacie graficznej widzę, że pewnie jak Isana czy Alterra przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna zawartość kalendarza ;)
OdpowiedzUsuń