Obserwatorzy

Sprawdź!

Akcesoria do makijażu - sprawdź opinie

poniedziałek, 20 lipca 2020

Maseczka nawilżająca Olej z pestek malin + Melisa, Bielenda Botanic Spa Rituals

Dzień dobry,
Markę Bielenda uwielbiam, o czym wspominałam Wam już nie raz. Przeglądałam ostatnio wszystkie moje kosmetyki i okazało się, że właśnie najwięcej produktów pochodzi z tej firmy. Zdarzają się im lepsze, jak i gorsze kosmetyki, ale ja nawet jak trafię na bubla, to nie rezygnuje i chętnie testuję ich nowości. Chyba jeszcze w zeszłym roku skusiłam się podczas zakupów na nawilżającą maseczkę do twarzy Olej z pestek malin + Melisa z serii Botanic Spa Rituals. Czekała sobie w zapasach na odpowiedni moment i teraz kiedy właściwie dobija już dna, zostało na jedno użycie, mogę napisać Wam o niej coś więcej. 


Maseczka umieszczona została w słoiczku wykonanym z półprzeźroczystego, zielonego szkła z plastikową nakrętką o pojemności 50 ml. Dodatkowo został on zapakowany w kartonik i całość zafoliowana, dzięki czemu mamy pewność, że nikt przed nami nie sprawdzał zawartości, co niestety często zdarza się w drogeriach, jeśli produkty nie są odpowiednio zabezpieczone. Opakowanie jest wygodne, łatwo można wydobyć zawartość do samego końca za pomocą palców lub pędzla do aplikacji maseczek. Szata graficzna bardzo ładna, malinki przyciągają wzrok, tym bardziej że bardzo lubię te owoce. Na kartoniku znajdziemy najważniejsze informacje na temat kosmetyku, czyli opis działania, skład, a także sposób użycia, na słoiczku zaś zostało umieszczone tylko to ostatnie. 

Produkt ma gęstą, kremową konsystencję, jednak bez problemu rozprowadza się równomiernie na skórze. Zapach nie jest zły, ale też miłości nie ma, głównie wyczuwalny jest olej z pestek malin. Utrzymuje się on podczas trzymania maseczki na twarzy, ale nie jest intensywny, można się przyzwyczaić. 


Po maseczkę sięgam średnio 2 razy w tygodniu, wszystko zależne jest od aktualnych potrzeb mojej cery. Tak jak wspomniałam wcześniej, łatwo rozprowadza się na skórze zarówno palcami, jak i pędzelkiem, jednak ja wolę ten drugi. Trzymam ją około 15 minut, w tym czasie maseczka delikatnie przysycha, ale nie tworzy się skorupa. Zmywanie jej przebiega szybko i bez problemów, nie muszę wspomagać się gąbeczką. Cera jest po niej ukojona, uspokojona i dobrze nawilżone. Wszelkiego rodzaju zaczerwienienia zostają zniwelowane, buźka jest delikatna, promienna. Myślę, że sprawdzi się ona u każdego, zarówno w przypadku cery suchej, normalnej, jak i mieszanej.

Według producenta, taki słoiczek ma wystarczyć na 12 aplikacji, moim zdaniem jednak jest to jakieś 8-10 użyć, w zależności od grubości warstwy, jaką się nakłada. Mimo wszystko wydajność oceniam jako dobrą. Trzeba pamiętać, aby maseczkę zużyć w ciągu trzech miesięcy od otwarcia, ale w przypadku używania jej 2x w tygodniu nie jest to trudne. Jej koszt to około 23 zł, w promocji mniej, czyli przeliczając na jedną aplikację, to cena nie jest wysoka. 


Lubicie maseczki w słoiczkach/tubkach, czy jednak częściej sięgacie po te w saszetkach?

23 komentarze:

  1. Miałam ją, ale była taka sobie. Dużo lepiej wspominam regenerującą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maseczki z tej serii nie miałam, ale w sumie..czemu nie? Zawsze można się skusić szczególnie, że ostatnio staram sie szczególnie dbać o pielęgnację twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam i lubię tę markę. Ostatnio dość często używam maseczek, tej jeszcze nie próbowałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że maseczka się sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzadko spotykam się z maseczką w słoiczku, ale jestem na tak, bo wolę właśnie takie opakowania. Do tego kocham maliny, olej z ich pestek i naprawdę świetne produkty Bielendy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio chwalę sobie kosmetyki Bielendy. Podobnie jak tę maseczkę. P.S. Jak dla mnie trzy warstwy opakowania kłócą się trochę z moim podejściem eko, ale poza tym nie mam zastrzeżeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też uwielbiam ich produkty :D Tej maski jeszcze nie używałam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio miałam ją kupić, po tej recenzji skuszę się :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam ją od dawna w zapasach, muszę w końcu wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię zarówno maseczki w saszetkach, jak i te w słoiczkach. :) Mnie produkty Bielenda też ciekawią, tylko że ja mam z nimi zwykle nie po drodze. :D Muszę się poprawić, bo marka wypuszcza na rynek sporo fajnych produktów. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Częściej sięgam po maseczki w saszetkach, ale ta maseczka w słoiczku bardzo mnie zainteresowała :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nie miałam jeszcze okazji stosować tej maseczki. Kto wie - może kiedyś się na nią skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ciekawy kolor i konsystencja, taki krem na lato to zbawienie dla przesuszonej skóry :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam tę maseczkę w swoich zapasach kosmetycznych, wkrótce po nią sięgnę i sprawdzę na sobie działanie. Liczę, że będę zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja tez uwielbiam ta markę :) ja maseczki w słoiczku jeszcze nigdy nie miałam. Od zawsze kupuje te w saszetkach ale noże warto w końcu skusić się na jakieś większe opakowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Z tej serii nie miałam ani jednego produktu, ale czytałam już o nich sporo dobrego. Maseczkę chętnie bym wypróbowała, bo to kosmetyk po który lubię i sięgam często.

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam wszelkie owocowe kosmetyki. O tej maseczce pierwszy raz słyszę, muszę ją koniecznie wypróbować

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawi mnie bardzo ta seria Bielendy :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Słyszałam, że Bielenda ma kosmetyki naprawdę dobrej jakości. Sama nie próbowałam :/

    OdpowiedzUsuń
  20. Też bardzo lubię Bielendę :) Maseczki zdecydowanie wolę w słoiczkach, lub w tubkach, ale dobrą saszetką też nie pogardzę ;) Tego produktu jeszcze nie miałam, ale Twój opis brzmi całkiem nieźle :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Miałam okazję ją poznać ale u mnie ona szału nie zrobiła. Taki przeciętniak bym powiedziała.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dla mnie maseczki to po prostu raj, kocham stosować je w każdej formie. Z chęcią sięgnę i po tą

    OdpowiedzUsuń