W ostatnim tygodniu na moim intagramie mogliście zobaczyć zestaw cudownych maseczek Leaders Cosmetics. Trafiły do mnie trzy serię: Juicy, Skin Clinic & Skin Renewal oraz Daily Wonders. Nie mogłam się powstrzymać i od razu rozpoczęłam testy. Najbardziej zaciekawiła mnie seria Juicy i to właśnie od niej zaczęłam. W jej skład wchodzą dwie maseczki, a dokładnie Mojito i Pina Colada, brzmi smakowicie prawda? Oba koktajle bardzo lubię, ale czy moja skóra je polubiła? O tym w dalszej części.
Maseczki umieszczone są w saszetkach o bardzo kolorowej szacie graficznej, która przyciąga oko. Łatwo się otwiera i bez problemu można wyciągnąć z niej płachtę.
Podczas użycia pierwszej byłam zaskoczona, ponieważ okazało się że materiał jest sztywny, twardy, ciężko byłoby dopasować ją do twarzy. Wystarczyło jednak wcześniej zerknąć na instrukcje, żeby wiedzieć że właściwa maska zabezpieczona jest z obu stron materiałem, który należy zdjąć przed aplikacją. Muszę przyznać, że pierwszy raz spotykam się z taką formą, ale ma to swoje plusy, ułatwia rozłożenie materiału, nic się nie rozrywa.
Maseczki są takie jakby żelowe, dobrze nasączone esencją, łatwo dopasować je do twarzy. Po aplikacji spokojnie można zająć się codziennymi obowiązkami, ponieważ płachta nie zsuwa się, nie trzeba jej co chwilę poprawiać. W saszetce zostaje też sporo esencji, którą można wykorzystać podczas porannej czy wieczornej pielęgnacji.
Mojito Clearing Mask ma cudowny zapach, idealne połączenie limonki, mięty i... alkoholu. Nie jest to taka intensywna nuta alkoholu jak to czasem bywa, tylko delikatne dopełnienie drinku Mojito. Jeśli tak samo jak ja lubicie taki koktajl w wersji dla dorosłych to zapach maseczki Wam się spodoba.
Na twarzy trzymałam ją jakieś pół godziny, czyli trochę dłużej niż zaleca producent. Po zdjęciu płachty na skórze pozostało sporo esencji, która wchłania się w ciągu kilkunastu minut. Cera jest po niej delikatnie oczyszczona, odświeżona i promienna. Skóra jest przyjemnie nawilżona, nawodniona, nie potrzebowałam dodatkowego kremu do twarzy. Cudowny zapach dodaje energii, więc maska dobrze sprawdzi się rano, aby pobudzić nas do życia.
Pina Colada Bright Mask ma przyjemny, owocowy zapach, przeważa ananas. Mi osobiście Pina Colada kojarzy się z ananasem i kokosem, jednak ten drugi jest wyczuwalny, ale bardzo słabo. Osoby, które nie przepadają za nim na pewno będą zadowolone, ja trochę czuję się zawiedziona, ale nie zmienia to faktu, że aromat mi się podoba.
Po około pół godziny trzymania płachty na twarzy jest ona nadal mokra, a po zdjęciu na skórze zostaje sporo esencji, która na całkowite wchłoniecie potrzebuje 20-30 minut. Maseczka dobrze nawilża, cera staje się promienna i odzyskuje naturalny blask. Zaczerwienienia w okolicy nosa i na policzkach zostały ukojone i rozjaśnione.
Obie maski sprawdziły się u mnie bardzo dobrze, jestem zadowolona z ich działania. Cudowne zapachy umilają pielęgnację. Myślę, że wrócę do nich za jakiś czas. Już nie mogę się doczekać testów kolejnej serii maseczek Leaders Cosmetics.
Znacie maseczki Leaders Cosmetics? Lubicie?
Nie znam tej marki, ale maseczki naprawdę zachęcają do ich przetestowania. 😊
OdpowiedzUsuńLubię owocowe zapachy w tego typu produktach.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że o ile maski ogólnie uwielbiam to te w płachcie już mniej :D Jednak te kuszą, ze względu na zapachy chociażby :)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się zarówno wizualnie, jak i działaniem, a zapach to dodatkowy bonus :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe maseczki, fajnie że pięknie pachną :)
OdpowiedzUsuńPina Coladę bym spróbowała, już widziałam te maseczki na blogach :)
OdpowiedzUsuńMaseczki a dolakadne ich opakowania są mega kolorowe, zachęcające do przetestowania.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że kokos jest słabo wyczuwalny, bo akurat kocham jego aromat. Dobrze, że działanie to rekompensuje :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się z tymi maseczkami, podobają mi się
OdpowiedzUsuńSam wygląd by mnie na nie skusił;)
OdpowiedzUsuńChyba pierwszy raz spotykam te maseczki. Super że Ci się sprawdziły. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńnie znam ale ich wygląd zachęca aby je wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMojito mega mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych maseczek, fajnie, że tak przyjemnie pachną :)
OdpowiedzUsuńMaski w płachcie bardzo lubię a te są świetne chętnie bym je wyróbowała
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki w płacie. To taka fajna, ekspresowa pielęgnacja.
OdpowiedzUsuńNie korzystałam nigdy z tych maseczek. Będę musiała je wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Jeszcze tylko takiego rodzaju nie było xD Ciekawi mnie co dalej wymyślą :P
OdpowiedzUsuńMega mnie one kuszą od kiedy pierwszy raz o nich usłyszałam :D Najbardziej wersja mojito :D
OdpowiedzUsuńO mamuniu, te maseczki wyglądają kusząco! Chcę obie :) A nad tą książką też się zastanawiam i chyba wkońcu się skuszę - leipiej późno niż wcale :)
OdpowiedzUsuń