Dzień dobry,
Peelingi do ciała, to produkty, które schodzą u mnie szybko, dlatego zawsze staram się kupować jakieś większe opakowania, najlepiej słoiczki. Podczas zakupów w Rossmannie w oko wpadły mi jednak saszetki z peelingiem kawowym z Isany i stwierdziłam, że wypróbuję. Dostępne są dwie wersje Coffee&Mango i Coffee&Coconut. Wypróbowałam już obie, więc najwyższy czas napisać o nich coś więcej. Jeśli jesteście ciekawi, to zapraszam na dalszą część wpisu.
Peelingi umieszczone są w saszetkach o pojemności 40g. Zajmują mało miejsca, więc sprawdzą się np. na podróż, żeby nie było trzeba zabierać ze sobą jakiegoś dużego słoika. Opakowanie do najwygodniejszych nie należy, trzeba wysypywać zawartość małymi porcjami i uważać, aby do środka nie dostała się woda, co pod prysznicem bywa trudne. Szata graficzna saszetek bardzo ładna, rzucają się w oczy ze sklepowej półki. Na opakowaniu znajdziemy najważniejsze informacje takie jak opis działania kosmetyku, sposób użycia, a także skład.
Kosmetyki mają sypką konsystencję, gołym okiem można zauważyć drobinki soli i kawy. Jeśli chodzi o zapach, to w obu przypadkach przeważa kawa. W wersji Coffee&Coconut aromat jest słodki, wyczuwalna jest także wanilia, osobiście przypomina mi kawę z syropem kokosowym. W przypadku Coffee&Mango zapach jest dziwny, taki trochę sztuczny, wyczuwalne jest mango, ale jakoś mi to połączenie nie pasuje. Aromaty unoszą się podczas kąpieli, ale później się ulatnia.
Jeśli chodzi o działanie, to jest takie samo, więc nie będę się tutaj rozpisywać o każdej z wersji osobno. Peelingi, tak jak wspomniałam wcześniej, mają sypką konsystencję, także trzeba nakładać je małymi porcjami na zwilżoną skórę. Sól rozpuszcza się szybko, jednak proszek kawowy pozwala na wykonanie dłuższego masażu. Drobinki wydają się na pierwszy rzut oka małe, jednak muszę przyznać, że mają moc. Osoby, które nie przepadają za mocnymi zdzierakami, powinny go sobie odpuścić. Po masażu ciało jest lekko zaczerwienione, ale to dobrze, przynajmniej wiem, że produkt działa, tak jak lubię. Peeling bardzo dobrze złuszcza martwy naskórek, wygładza ciało. Skóra jest miękka, delikatna w dotyku. Kosmetyk nie pozostawia żadnego filmu na ciele i nie nawilża, także aplikacja balsamu jest konieczna. Trzeba pamiętać, że peeling zawiera drobinki soli i nie należy aplikować go na podrażnioną skórę, bo może powodować to niepotrzebny ból i pieczenie.
Saszetka o pojemności 40g wystarcza na jedną aplikację. Peeling kosztuje około 4 zł, chociaż wiadomo, w promocji można go dorwać taniej. Czy wrócę do nich? Nie wiem, trochę mnie dobijała ta sypka konsystencja, bo chwila nieuwagi i zawartość wyląduje pod prysznicem/w wannie, zamiast na ciele.
nie znam ale zaciekawił mnie ;)
OdpowiedzUsuńMnie one nie kuszą jakoś zupełnie :)
OdpowiedzUsuńNie lubię kawy i jej zapachu, dlatego omijam szerokim łukiem kosmetyki kawowe. Raz miałam peeling kawowy i nie dałam rady go stosować.
OdpowiedzUsuńZ produktami Isana nigdy nie wiadomo. Z niektórych jestem zadowolona, z innych w ogole. Peelingi wydają się pięknie pachnieć, ale jeszcze nie próbowałam ;)
OdpowiedzUsuńKosmetyki kawowe to jest to ;)
OdpowiedzUsuńOd dawna nie kupuję już gotowców. Wolę sama robić peelingi :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tym peelingu.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tych peelingów. Ale lubię produkty Isany.
OdpowiedzUsuńPeelingi dla mnie lubie takie zależy nie wersje. Tych kosmetyków jeszcze nie mialam okazji poznać.
OdpowiedzUsuńOba peelingi bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńMiałam oba peelingi i byłam bardzo zadowolona z efektów, szczególnie po tym tego kokosowym, tylko ta sucha konsystencja trochę mnie wkurzała... :)
OdpowiedzUsuńTo już nie pierwszy wpis dzisiaj, który dotyczy kosmetyków Isana i kolejny, który mnie skusił :) Muszę wybrać się do drogerii i zrobić małe zakupy. Tyle nowości, tyle fajnych kosmetyków mnie omija. Tak nie może być! :))
OdpowiedzUsuńU mnie czekają w zapasach:)
OdpowiedzUsuńMiałam w wersji mango i mojego serca nie podbił :)
OdpowiedzUsuńma bardzo ciekawą konsystencję, z chęcią spróbowałabym obu na raz :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie peelingi świetnie sprawdzają się w czasie podróży, a ostatnio często wyjeżdżam
OdpowiedzUsuńKiedyś planowałam je kupić, ale ostatecznie odpuściłam ;)
OdpowiedzUsuńZwykle peeling kawowy robiłam sobie ze zwykłej kawy, ale takie z dodatkiem kokosa czy mango mogą być jeszcze ciekawsze, bo dodają dodatkowe składniki pielęgnujące podczas zabiegu.
OdpowiedzUsuńTakiego peelingu jeszcze nie miałam i nie używałam. Jestem bardzo ciekawa czy u mnie sprawdziłby się.
OdpowiedzUsuńJak tylko widzę obrazek kokosa to już mnie cofa. Nie nawidze produktów z kokosem. 🙈
OdpowiedzUsuńNie lubię takich peelingów. Myślałam, że one są takie jak te od Eveline. Ale, że sypkie? O nie!!!!
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji jeszcze poznać tych peelingów. Uwielbiam szczególnie te grube peelingi, chętnie poznam i te z Isany.
OdpowiedzUsuńMiałam wersję kawa i kokos i tak...zapach przefantastyczny! Dla takiego kawoszo-kokoholika jak ja - idealny..ale konsystencja niestety zniechęca - za sypki, za suchy..Połowa kosmetyku ląduje na dnie kabiny albo wanny..Trochę "tłuszczyku" by sie tu przydało..
OdpowiedzUsuńA może by tak wymieszać ten piling z jakimś olejkiem?Też nad tym się właśnie zastanawiam...
Usuńbardzo lubię peelingi kawowe, więc go przetestuję :) kawa przede wszystkim wpływa korzystnie na jędrność skóry i pomaga zwalczyć cellulit, podstawą jest dla mnie siłowni trening indywidualny jeśli chodzi o dbałość o figurę, ale kosmetyki znacząco poprawiają wygląd i napięcie skóry :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dziś miałam okazję przetestować i powiem,że jestem zadowolona z efektu.skóra gładka i miła w dotyku.Jednak trzeba uważać na zawartą sól bo może podraznic. Ogólnie wolę pilingi cukrowe,Ale te naprawdę są spoko 🙃
OdpowiedzUsuńPolecam spróbować
Muszę wypróbować
OdpowiedzUsuń