Obserwatorzy

Sprawdź!

Akcesoria do makijażu - sprawdź opinie

wtorek, 3 marca 2020

Domowe spa z maseczkami Dr. Gloderm

Jakoś w styczniu dotarła do mnie przesyłka od ElfaPharmw której znalazłam między innymi zestaw sześciu maseczek w płachcie Oerbeua Dr. Gloderm. Kiedy je zobaczyłam, od razu spodobała mi się szata graficzna saszetek, trzeba przyznać, że rzuca się w oczy. W ostatnim czasie udało mi się dokończyć testy i dziś mogę napisać o nich kilka słów. Czy się u mnie sprawdziły? I tak i nie, ale szczegółów dowiecie się, czytając dalszą część wpisu, także zapraszam.




Just a little bit to maseczka ujędrniająca z ekstraktem z kalafiora, ale spokojnie, nie pachnie warzywami. Aromat jest świeży, delikatny, przyjemny. Płachta jest dobrze nasączona esencją, materiał przylega do twarzy, nie zsuwa się z niej, a otwory są odpowiedniej wielkości. Kosmetyk dobrze nawilża cerę, odżywia ją i wygładza. Buźka wygląda na pełniejszą, a drobne zmarszczki mimiczne są mniej widoczne.

Maseczka odżywcza Hold me tight zawiera ekstrakt z owoców leśnych i szczerze mówiąc, liczyłam też na taki aromat. Zapach jest jednak kremowo-owocowy, niekoniecznie jagodowy, ale nadal przyjemny, delikatny. Materiał dobrze  przylega do twarzy, jest mocno nasączony esencją, aż z niego kapie. Maseczka dodaje cerze energii, nawilża i odżywia ją. Skóra jest nawodniona, odzyskuje zdrowy, naturalny blask. 


Don't be serious to rozświetlająca maseczka dwuetapowa z pianką myjącą, która zawiera ekstrakt z papryki. Pierwszy krok polega na oczyszczeniu cery, kosmetyk do tego celu ma żelową konsystencję, jednak w kontakcie z wodą zmienia się w puszystą piankę. Zapach średnio przyjemny, osobiście trochę przypomina mi proszek do prania. Pianka oczyszcza skórę, ale aż za bardzo, staje się ona skrzypiąca, nieprzyjemna w dotyku. Drugi krok to po prostu płachta, która jest dobrze nasączona esencją, przylega do twarzy i nie zsuwa się z niej. Aromat przyjemny, świeży, delikatnie paprykowy. Maseczka nawilża cerę, rozświetla i dodaje jej energii. Buźka jest miękka i przyjemna w dotyku, aż chciałoby się ją głaskać.

Zostając w temacie dwuetapowych maseczek z pianką myjącą, przejdźmy do oczyszczającej How gorgeous? z ekstraktem z brokuła. Z kroku pierwszego podobnie jak u poprzedniczki nie jestem zadowolona, skóra po umyciu jest tępa, skrzypiąca, nieprzyjemna. Czy drugi krok jest w stanie ją obronić? W tym przypadku nie jednak zacznijmy od początku. Materiał dobrze przylega do twarzy, otwory są odpowiedniej wielkości, nic się nie zsuwa. Aromat nijaki, słabo wyczuwalny. Kosmetyk delikatnie oczyszcza cerę i trochę ją nawilża, jednak krótkotrwale i bez dobrego kremu się nie obędzie. Niestety jest to najsłabsza maseczka z całej szóstki. 


Kolejną maseczką jest łagodząca z ekstraktem z aloesu i ceramidami, czyli Stay with me. To także produkt dwuetapowy, jednak krokiem pierwszym jest emulsja rozgrzewająca, która ma rozszerzyć pory tak, aby substancje z płachty lepiej w nie wniknęły. Ma ona postać takiego gęstego żelu, który należy rozprowadzić na skórze i zmyć po pięciu minutach. Już po chwili pojawia się uczucie ciepła, jest ono bardzo przyjemne i relaksujące. Materiał jest dobrze nasączony esencją o świeżym zapachu, przylega do twarzy i nie zsuwa się z niej. Maseczka świetnie nawilża i nawadnia cerę, dodaje jej blasku. Kosmetyk koi drobne zaczerwienia i podrażnienia, szczególnie w okolicy nosa, którego ostatnio często wycieram.

I don't need no money to maseczka energetyzująca, zawiera ekstrakt z miodu i ceramidy. Podobnie jak poprzedniczka jest dwuetapowa i zawiera emulsję rozgrzewającą, która działa dokładnie tak samo, więc nie będę się powtarzać. Krokiem drugim jest płachta, która dobrze przylega do twarzy, Aromat przyjemny, miodowy, jednak z taką świeżą nutą. Maseczka odżywia i nawilża cerę, dodaje jej blasku i promienności. Buzia jest wygładzona, delikatna i miękka w dotyku.


Z maseczek jestem zadowolona, dobrze się sprawdziły, no oprócz tej jednej. Chętnie wypróbuję jeszcze inne z tej marki, bo z tego, co wiem. aktualnie w ofercie jest ich dwanaście.

Znacie maseczki Oerbeua Dr. Gloderm? Którą chcielibyście wypróbować na swojej buźce?

20 komentarzy:

  1. Wow tyle maseczek! Maja bardzo ciekawe opakowania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam, ale oczywiście... chętnie bym wypróbowała :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne maseczki, jedynie oczyszczające bym sobie odpuściła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Do testowania maseczek zawsze jestem chętna. Tych jeszcze nie znam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz widzę te maseczki :) z ekstraktem z brokuła? a to ciekawe, szkoda że wypadła ona najsłabiej. Nie mniej jednak i tak chciałabym ją poznać. A nawet wszystkie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę już same opakowania przyciągają wzrok. Ktoś od designu miał świetny pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super opakowania! Mega mi się podobają :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyglądają mega, jeszcze nigdy ich nie widziałam. Trochę stylem przypominają lime crime i palety venus :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Te maski mają super opakowania, ja mam I don't need no money - znalazłam ją w cudnym boxie ;) Oby działała tak fajnie jak wygląda ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszy raz widzę i mi w przeciwieństwie do wielu dziewczyn, te opakowania jakoś nie leżą :P. Same maseczki w większości bym spróbowała mimo wszystko :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowicie podobają mi się ich opakowania, nigdzie się jeszcze z takimi nie spotkałam, więc dla mnie to bardzo fajny pomysł by przykuć uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  12. My z chęcią wypróbowaliśmy każdą, a opakowania prezentują się naprawdę świetnie

    OdpowiedzUsuń
  13. interesujące opakowania , pierwszy raz je widze ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo oryginalne opakowania :) Przyznam, że pierwszy raz słyszę o maseczce z ekstraktem z kalafiora :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja bym chętnie wypróbowała wszystkie, czy są gdzieś dostępne stacjonarnie?

    OdpowiedzUsuń
  16. ja bym kupiła ze względu na same opakowania, to totalnie moje klimaty, oczywiście nie używałabym tylko patrzyła na opakowania ;-)

    OdpowiedzUsuń