Dzień dobry,
Kilka miesięcy temu podczas wizyty w Hebe w oko wpadły mi maski jogurtowe do włosów Sessio Prebiotic Shot. Stwierdziłam, że muszę je wypróbować i w koszyku wylądowała wersja migdałowa, przeznaczona do włosów średnioporowatych. Nie minęło dużo czasu, a zabrałam ją ze sobą do łazienki i zaczęłam testować, niestety, już po pierwszym użyciu wiedziałam, że miłości między nami nie będzie. A dlaczego? Na to pytanie znajdziecie odpowiedź w dalszej części wpisu.
Maska umieszczona jest w butelce wykonanej z dość twardego plastiku o pojemności 350 g. Opakowanie dobrze leży dłoni, jednak ciężko jest z niego wydobyć zawartość, szczególnie jeśli produktu jest już mniej niż połowa. Nakrętka na zatrzask nie stawia oporu, można ją bez problemu otworzyć, nawet jeśli mamy wilgotne dłonie. Pod korkiem znajduje się średniej wielkości otwór. Szata graficzna jest bardzo ładna, utrzymana w różowej kolorystyce. Butelka rzuca się w oczy z daleka, dlatego ciężko jest ją przegapić na sklepowej półce. Na opakowaniu umieszczone są najważniejsze informacje o produkcie, czyli opis działania, sposób użycia, a także skład.
Kosmetyk ma kremową, gęstą konsystencję. Zapach jest przyjemny, mleczno-migdałowy w połączeniu z jakimiś takimi perfumowanymi nutami. Aromat wyczuwalny jest podczas aplikacji, a także przez jakiś czas utrzymuje się na włosach.
Moje włosy uwielbiają olej migdałowy i mleko migdałowe w kosmetykach, dlatego byłam przekonana, że ta maska sprawdzi się bardzo dobrze, a tu niestety... już po pierwszym użyciu czekała mnie niemiła niespodzianka. Kosmetyk obciąża moje pasma i po ich wysuszeniu mam wrażenie, jakbym w ogóle ich nie myła. Początkowo myślałam, że może zbyt krótko i mało dokładnie ją spłukiwałam, ale niestety nie, bo za drugim i trzecim razem sytuacja się powtórzyła. Z racji tego, że nie lubię marnować produktów, to zużywam ją jako pierwsze O w metodzie OMO lub do emulgowania oleju i tu sprawdza się o wiele lepiej. Odżywka ułatwia zmywanie olejów i dodatkowo nawilża włosy, zaraz po myciu czuć wyraźną różnicę, pasma są miękkie i wygładzone, myślę, że nawet gdybym nie nałożyła drugiego O, to i tak fryzura wyglądałaby dobrze.
Maska w cenie regularnej kosztuje 19,99 zł, ale na promocji można ją upolować za około 12-15 zł. Niestety, zawiodłam się na tym produkcie i przez to podchodzę z dystansem do tej marki, ale myślę, że dam jej jeszcze jedną szansę i skuszę się na coś.
Nie znam tej marki. Skoro tak bardzo obciąża włosy, to może być dobra dla mnie.
OdpowiedzUsuńNie kojarzę marki i chętnie sięgnę po ich produkty. Może u mnie sprawdzi się ta maska dobrze...
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej. Zapowiada sie ciekawie. Myślę, że mogłabym wypróbować
OdpowiedzUsuńJa też nie miałam okazji jej jeszcze poznać, ale nic straconego! Sprawdzę, czy jest w mojej drogerii
OdpowiedzUsuńOpis nie brzmi kusząco, ale często jest tak, że jak u kogoś się nie sprawdza, u mnie odwrotnie, chętnie się przekonam, który wariant zwycięży.
OdpowiedzUsuńTo wielka szkoda, że tym razem ten produkt nie spełnił Twoich oczekiwań.
OdpowiedzUsuńopakowanie i konsystencja faktycznie jak jakiś pyszny jogurt :) kompletnie nie znam tej marki, ciekawe jakby u mnie wypadła
OdpowiedzUsuńCiekawe czy ja byłabym zadowolona. Zapach, wygląd i konsystencja kusi. Szkoda, że nie do końca się sprawdziła.
OdpowiedzUsuńniestety, nie zawsze dobry skład gwarantuje pełną satysfakcję z używania, szkoda że nie trafiłaś. ja sobie właśnie zrobiłam ombre u fryzjera, także jakaś mocniej dociążająca maska by się przydała by wygładzić pasma i zmniejszyć puszenie po rozjaśnianiu
OdpowiedzUsuńAleż to musi pachnieć! :)
OdpowiedzUsuń