Dzień dobry,
Złuszczanie martwego naskórka jest bardzo ważne w pielęgnacji, o ile zazwyczaj pamiętamy o twarzy, czy o ciele, tak niestety, ale o skórze głowy często zapominamy. Jeszcze kilka lat temu peeling skalpu nie był zbyt popularny, wybór w sklepach był niewielki, pamiętam, jak na początku mieszałam po prostu szampon z cukrem, zamiast sięgać po gotowy kosmetyk. Teraz się to zmieniło, w drogeriach znajdziemy kilka czy nawet kilkanaście różnych produktów do złuszczania martwego naskórka ze skóry głowy. W dzisiejszym wpisie postanowiłam słów kilka napisać na temat jednego z nich, a dokładnie mowa o tricho-peelingu oczyszczającym do skóry głowy z Bandi. Jeśli jesteście ciekawi, czy jest to produkt, na który warto zwrócić uwagę, to zapraszam na dalszą część wpisu.
Peeling zamknięty jest w buteleczce wykonanej z niebieskiego, półprzeźroczystego szkła o pojemności 100 ml. Produkt wyposażony jest w pipetę, która ułatwia nabieranie odpowiedniej ilości kosmetyku. Opakowanie jest wygodne, jednak trzeba uważać, aby przypadkiem go nie strącić podczas używania, ponieważ bliższe spotkanie z łazienkowymi płytkami może skończyć się tragedią. Butelka dodatkowo umieszczona jest w kartoniku, na którym znajdziemy najważniejsze informacje, czyli opis działania peelingu, sposób użycia, a także skład. Szata graficzna jest prosta, nie wyróżnia się niczym szczególnie, chociaż niebieskie opakowanie ładnie prezentuje się na półeczce.
Kosmetyk ma żelową, rzadką konsystencję, łatwo rozprowadza się na skórze głowy. Zapach jest lekko kwaskowaty, delikatny. Aromat jest wyczuwalny, jeśli podłoży się produkt bliżej nosa, podczas aplikacji go nie czuję.
Peeling nakładam na suchą skórę głowy, wykonuję delikatny masaż, zostawiam na około 10 minut (początkowo lepiej trochę skrócić ten czas), a następnie myję włosy szamponem. Producent wspomina, aby stosować go raz w tygodniu, u mnie jest to rzadziej, zazwyczaj co 4-5 myć, czyli średnio 2-3 razy w miesiącu. Aplikacja peelingu jest bezproblemowa, a po nałożeniu nie czuję żadnego dyskomfortu np. pieczenia czy swędzenia skalpu. Peeling dobrze radzi sobie z martwym naskórkiem, skutecznie usuwa go i pozostawia skórę głowy dobrze oczyszczoną i zmiękczoną. Kosmetyk sprawia, że składniki aktywne ze wcierek lepiej się wchłaniają i skuteczniej działają. Po użyciu włosy są ładnie odbite od nasady. Nie zauważyłam, aby podczas jego stosowania pasma mniej się przetłuszczały, ale ja ogólnie nie mam z tym jakiegoś większego problemu. Peeling przetestowałam również na skalpie mojego narzeczonego, który boryka się z łupieżem i zauważyłam, że przy regularnym stosowaniu się on zmniejszył, a następnie całkowicie znikł. Muszę przyznać, że taka forma kosmetyku złuszczającego przypadła mi do gustu bardziej, niż te z drobinkami, które często ciężko jest wypłukać z moich gęstych włosów.
Kosmetyk jest wydajny, taka buteleczka spokojnie wystarcza na kilka miesięcy regularnego stosowania. W cenie regularnej kosztuje on ponad 40 zł, jednak na promocji można upolować go za około 35 zł. Aktualnie w zapasach mam inny peeling trychologiczny, ale myślę, że prędzej czy później zakupię raz jeszcze ten z Bandi.
Drobinkowych do głowy nie używam, ale ten chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńDrobinkowych też nie lubię, mimo że skuteczne. Mam teraz enzymatyczny z Onlybio, ale później planuję inny zakup.
OdpowiedzUsuńUżywam peelingów do skóry głowy, ale tego jeszcze nie stosowałam.
OdpowiedzUsuńNie znam ani peelingu, ani samej marki
OdpowiedzUsuńRaczej nie robiłam nigdy peelingów głowy, ale kosmetyki tej firmy bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie robiłam peelingów głowy, ale może w końcu kiedyś zacznę 😀
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten produkt. Jeszcze nie słyszałam o nim
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja. Takiego peelingu nie miałam. Peeling skóry głowy staram się robić raz w tygodniu :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Jeszcze nie stosowałam takich peelingów. Chyba czas to zmienić.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem na etapie zmiany pielęgnacji skóry głowy :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Bandi ma taki produkt. Peeling enzymatyczny robię co kilka myć. :)
OdpowiedzUsuńMuszę wrócić do regularnych peelingów skóry głowy :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o nim. W sumie nie robiłam peelengów skóry głowy. Musze to zmienić
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że jest fajny, ale nie miałam jeszcze okazji używać. Ostatnio wolę peelingi bezdrobinkowe :)
OdpowiedzUsuńKusi :D
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że wydaje się ciekawy, jak i cała marka, ale wolę peelingi mechaniczne. Niestety nie mam za bardzo czasu, by trzymać peeling na włosach ;D
OdpowiedzUsuńteraz mam onlybio ale ten tez planuje nabyc
OdpowiedzUsuńBędę musiała wypróbować. Słyszałam, że peelingi są dobre
OdpowiedzUsuńPrzydałby mi się taki, bo mam aktualnie problemy ze skórą głowy!
OdpowiedzUsuńWygląda obiecująco
OdpowiedzUsuńu mnie na stan skalpu najbardziej wpłynął masaż ajurwedyjski głowy. masaż pobudza cebulki włosowe, zapobiega wypadaniu włosów i przyspiesza ich wzrost. z kolei oleje użyte do masażu mają działanie nawilżające i kojące, a jak wiadomo - zadbany skalp to zadbane włosy :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny jest ten wpis
OdpowiedzUsuń