Kosmetyki z węglem aktywnym swego czasu były bardzo popularne, większość marek wprowadzały je do swojej oferty pod różnymi postaciami np. maseczki, kremu do twarzy, pasty do zębów czy nawet olejku pod prysznic. Teraz nadal są dostępne na sklepowych półkach, ale mam wrażenie, że szał na nie częściowo opadł. Ja jakiś czas temu w zapasach znalazłam Serum węglowe Bielenda Carbo Detox i stwierdziłam, że najwyższy czas je wypróbować. Teraz kiedy dobija już dna, zostało go zaledwie na jedno czy dwa użycia, mogę napisać o nim coś więcej. Jesteście ciekawi, jak się u mnie sprawdziło? Jeśli tak, to zapraszam na dalszą część wpisu.
Serum umieszczone jest w szklanej, przeźroczystej buteleczce o pojemności 30 g. Bez problemu można sobie kontrolować zużycie produktu. Opakowanie jest ona dość masywne, spadło mi na płytki w łazience i na szczęście nic się nie uszkodziło, ani butelka, ani podłoga. Kosmetyk wyposażony jest w pompkę, która działa bez zarzutu, nic się nie zacina, ani nie pluje produktem na prawo i lewo. Szata graficzna prosta, bez udziwnień, jednak dzięki widocznej zawartości świetnie prezentuje się na półeczce. Na butelce umieszczone są wszystkie najważniejsze informacje, czyli opis kosmetyku, sposób użycia oraz skład.
Kosmetyk ma postać czarnych kapsułek, które zanurzone są w przeźroczystym żelu. Pompka zgniata je i łączy w całość tworząc czarną, lekką, żelową konsystencję. Zapach przyjemny, świeży, jakby lekko owocowy. Unosi się podczas aplikacji, a później stopniowo się ulatnia.
Po serum sięgam zarówno rano, jak i wieczorem. Na jedną aplikację wystarczają 1-2 pompki, nie ma co przesadzać z ilością, bo wtedy czarne drobinki wchodzą w pory i wygląda jakby twarz była po prostu brudna. Kosmetyk łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, delikatnie matując cerę. Jeżeli spodziewacie się po nim jakiś spektakularnych efektów, to możecie się zawieść, jednak jak dla mnie produkt jest dobry. Serum lekko nawilża i regeneruje skórę. Oczyszcza i delikatnie zwęża pory, są one mniej widoczne, szczególnie na nosie. Czy kosmetyk przyspiesza gojenie niedoskonałości? Ciężko mi stwierdzić, bo ostatnio mało kiedy wyskakuje mi coś na twarzy, jedynie przed okresem jakiś mały pryszcz na brodzie czy policzku, ale nie zauważyłam, żeby produkt miał na niego jakiś wpływ. Serum nie podrażnia ani nie zapycha.
Wydajność bardzo dobra, tak jak wspomniałam wcześniej na jedną aplikacje potrzebne są 1-2 pompki, także kosmetyk wystarcza na kilka tygodni regularnego stosowania rano i wieczorem. Koszt serum to około 20-25 zł w zależności od miejsca zakupu. Myślę, że za taką cenę można je wypróbować, szczególnie osoby z cerą tłustą powinny być z niego zadowolone. Ja raczej do niego nie wrócę, na rynku jest wiele innych tego typu produktów, które chciałabym wypróbować, a to na kolana mnie nie powaliło. Jak tylko wykończę to, to zabieram się za testowanie jogurtowego serum Blueberry C-Tox także z Bielendy.
Lubicie kosmetyki Bielenda? Sięgacie po serum podczas porannej czy wieczornej pielęgnacji?
Hmm.. na pewno miałam jakieś produkty Bielendy, ale w tej chwili nie jestem w stanie sobie przypomnieć, jakie to były. Na pewno żadnego serum nie miałam. Ostatnio zakupiłam tonik i olejki do twarzy. Są świetne!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
Tego serum akurat nie używałam, ale ogólnie bardzo lubię ich kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego serum, w sumie obawiałam się, że będzie wchodzić w pory :) Ale uwielbiam ich serum z kwasami. Miałam też to z zieloną herbatą czy blach sugar :D
OdpowiedzUsuńMuszę się zaopatrzyć w to serum :) Lubie Bielendę i kosmetyki węglowe :)
OdpowiedzUsuńZa taką cenę warto się skusić na to serum.
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować żal taka cenę tym bardziej ze markę lubie :)
OdpowiedzUsuńJak jest dobre do cery tłustej to może się u mnie sprawdzić latem, bo wtedy potrzebuje kosmetyku matującego. I cena serum dla mnie jest dobra.
OdpowiedzUsuńBielendę lubię, ostatnie ich serie są naprawdę ciekawe i fajne, ale tą akurat ominęłam i za wiele nie straciłam :P. Kosmetyki z węglem lubię, choć wiele firm ściemnia i dodaje czarny barwnik zamiast węgla aktywnego :).
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam tego kosmetyku, chociaż marka jest mi dobrze znana, ale z miłą chęcią wypróbuję i przekonam się na własnej skórze :)
OdpowiedzUsuńNa razie mam inne serum tej marki. To może kiedyś wypróbuję, może by coś zdziałało na moje zaskórniki na nosie.
OdpowiedzUsuńJa coraz częściej sięgam po kosmetyki Bielenda, ale jeszcze żadnego serum nie miałam :)
OdpowiedzUsuńmnie taki kolor zniecheca;P
OdpowiedzUsuńSłyszeliście o olejku CBD? Bardzo fajna sprawa ja sobie chyba to zamówię. Zobaczcie na stronę https://polakuleczsiesam.pl/olej-cbd-co-warto-o-nim-wiedziec/ tutaj fajny artykuł na ten tema poczytajcie polecam.
OdpowiedzUsuńChciałabym go przetestować, więc pewnie w końcu się skuszę :)
OdpowiedzUsuń