Dzień dobry,
Ostatnio w mojej kosmetyczce pojawia się coraz więcej kosmetyków Orientana. Muszę przyznać, że marka ta w swojej ofercie ma mnóstwo perełek, które warto wypróbować i trochę żałuję, że postanowiłam sięgnąć po nie dopiero teraz. W dzisiejszym wpisie postanowiłam napisać słów kilka na temat trzech z nich, a dokładnie mowa będzie o toniku do twarzy Róża Japońska i Pandan, maseczce Różowa Wiśnia i naturalnym kremie pod oczy ze śluzem ślimaka. Jeśli jesteście ciekawi, co o nich sądzę i jak się u mnie sprawdzają, to zapraszam na dalszą część wpisu.
Tonik do twarzy Róża Japońska i Pandan umieszczony jest plastikowej buteleczce o pojemności 100 ml. Opakowanie wyposażone zostało w wygodny atomizer, który działa bez zarzutu, nie zacina się ani nie pluje zawartością na prawo i lewo. Po naciśnięciu wydobywa się delikatna mgiełka kosmetyku, która równomiernie osadza się na twarzy. Butelka nie jest duża, sprawdzi się zarówno w użytku domowym, jak i podczas podróży. Szata graficzna bardzo ładna, fani róży będą zachwyceni. Na opakowaniu umieszczone zostały najważniejsze informacje, czyli opis działania, sposób użycia, a także skład.
Konsystencja, jak w przypadku większości toników jest wodnista. Zapach jest przyjemny, różany, lekko słodki. Aromat wyczuwalny jest tylko po aplikacji, później stopniowo się ulatnia.
Tonik używam po każdym myciu twarzy, a także czasami w ciągu dnia do odświeżenia cery. Spryskuję buźkę, czekam, aż produkt się częściowo wchłonie i przechodzę do dalszych kroków pielęgnacyjnych. Kosmetyk świetnie tonizuje cerę, koi różnego rodzaju podrażnienia i nawilża. Buźka jest przyjemna w dotyku i delikatnie rozjaśniona. Tak jak wspomniałam wcześniej, używam go także w ciągu dnia do odświeżenia cery i sprawdza się w tym celu świetnie. Delikatnie orzeźwia i chłodzi, myślę, że w upalne dni będę nosić go ze sobą w torebce.
Naturalna maseczka Glow Różowa Wiśnia umieszczona jest w wygodnej tubce wykonanej z miękkiego plastiku z nakrętką o pojemności 30 ml. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, łatwo można wydobyć zawartość, a opakowanie nie zajmuje wiele miejsca i można zabrać je ze sobą np. w podróż. Szata graficzna jest ładna, rzuca się w oczy ze sklepowej półki. Na opakowaniu znajdują się najważniejsze informacje na temat kosmetyku, czyli opis działania, sposób użycia, a także skład.
Maseczka ma gęstą, taką lekko klejącą konsystencję o przepięknym wiśniowym, metalicznym zabarwieniu. Zapach jest przyjemny, taki kwiatowo-owocowy, słodki. Aromat utrzymuje się przez jakiś czas po aplikacji, a później stopniowo się ulatnia.
Kosmetyk należy nałożyć na oczyszczoną skórę, pozostawić na 20-30 minut, a następnie zmyć ciepłą wodą. W tym czasie maseczka zasycha, ale pozostaje elastyczna, nie tworzy na twarzy skorupy, jak to bywa w przypadku np. glinek. Podczas zmywania trochę się marze, dlatego najlepiej wspomóc się gąbeczką lub chusteczką. Maseczka dobrze nawilża cerę i wygładza ją. Buźka odzyskuje blask, zdrowo się prezentuje i jest taka delikatna w dotyku, aż chciałoby się ją cały czas miziać. Kosmetyk koi podrażnienia i niweluje zaczerwienienia, które ostatnio lubią pojawić się na moich policzkach. Jeśli chodzi o wydajność, to taka saszetka wystarcza na 4-5 aplikacji w zależności od grubości warstwy, jaką zaaplikujemy na jedno użycie.
Kosmetyk ma lekką, kremową konsystencję. Krem posiada bardzo delikatny świeży zapach, ale aby go poczuć, trzeba przyłożyć go bezpośrednio do nosa. Myślę, że taki aromat nie będzie nikomu przeszkadzał.
Niewielką ilość kremu codziennie rano i wieczorem delikatnie wklepuję w okolicę wokół oczu. Kosmetyk, tak jak wspominałam wcześniej, jest lekki, dzięki czemu łatwo się rozprowadza i szybko się wchłania. Krem dobrze nawilża i odżywia skórę. Przy regularnym stosowaniu można zauważyć, że cienie pod oczami stają się mniej widoczne, a spojrzenie nabiera blasku. Kosmetyk wygładza drobne zmarszczki, skóra staje się bardziej elastyczna. Krem sprawdza się pod makijaż, korektor dobrze się na nim rozprowadza, nic się nie warzy ani nie roluje. Produkt nie podrażnia oczu, nie powoduje łzawienia. Polubiłam się z nim i myślę, że jak się skończy, to chętnie wypróbuję inne kremy pod oczy z tej marki.
Fajna seria, ale śluz ślimaka nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji poznać.
OdpowiedzUsuńMiałam tę maseczkę i była bardzo fajna! :) W ogóle lubię kosmetyki Orientany.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki z Orientany. Miałam od nich esencje do twarzy ze śluzu ślimaka oraz serum do twarzy z witaminą C. Uwielbiam i polecam ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe te kosmetyki, lubię aromaty owocowe w kosmetykach więc maseczkę bym chętnie wypróbowała.
OdpowiedzUsuńToniku jestem ciekawa :)
OdpowiedzUsuńCałe wieki nie miałam nic z Orientany, muszę to nadrobić :D
OdpowiedzUsuńChyba nie miałam nic z tej marki, ale ten tonik mnie zaciekawił. Sprawdzę go przy okazji.
OdpowiedzUsuńDobrze, że tonik delikatnie orzeźwia i chłodzi. To spory plus.
OdpowiedzUsuńZamierzam kupić produkty z tej marki. Słyszałam wiele pozytywnych opinii.
OdpowiedzUsuńnie znam tej marki, ale widzę, że mają naprawdę interesujące produkty, które chętnie poznam bliżej :-)
OdpowiedzUsuńProdukty tej marki znam, ale żadnego z prezentowanych w tym wpisie nie miałam okazji stosować. Ciekawi mnie tonik. Chętnie się na niego skuszę
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki z różą, mają w sobie to coś. Chętni wypróbuję coś z tej marki kosmetycznej.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki Orientana i z tej trójki miałam tonik oraz maseczkę
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki tej marki. Szczególnie maseczki.Mialam wszystkie trzy z tej serii i najbardziej lubię tą i żółtą.
OdpowiedzUsuńMarkę znam, jednak nie miałam okazji by coś używać. Jakoś tak wyszło. Z tej trójki chętnie wszystkie bym poznała bliżej.
OdpowiedzUsuńKojarzę markę. Miałam nawet krem i pamiętam, że był super
OdpowiedzUsuńUżywałam tylko krem ze śluzem ślimaka. Początkowo próbkę, a później dokupiłam pełne opakowanie. :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji go jeszcze stosować ale teraz chętnie to zrobię.
OdpowiedzUsuń