Dzień dobry,
Jesteście już po urlopie, czy jeszcze przed? Gdzie wybieracie się w tym roku? My za kilka dni wyjeżdżamy do Międzyzdrojów, także mam nadzieję, że pogoda dopisze. Przed kąpielami słonecznymi warto zadbać odpowiednio o skórę, dobrze ją nawilżyć, 2-3 dni wcześniej wykonać porządny peeling, a przed wyjściem na plażę nałożyć krem z wysokim filtrem SPF. Skoro już mowa o złuszczaniu martwego naskórka, to w dzisiejszym wpisie postanowiłam słów kilka napisać o dwóch peelingach kawowych do ciała BodyBoom, a dokładnie wersji kokos i shimmer gold. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na ich temat, to zapraszam na dalszą część wpisu.
Peelingi umieszczone są w takich papierowo-foliowych saszetkach za zacisk. Niestety nie jest to zbyt praktyczne rozwiązanie, ponieważ mając mokre dłonie ciężko wydobyć zawartość ze środka, a drobinki kawy i cukru osiadają na zamknięciu i trudno się je zaciska. U mnie najlepszym rozwiązaniem okazało się przesypanie kosmetyku do czystego, suchego pojemniczka po innym produkcie. Peelingi występują w dwóch pojemnościach: 30 g i 100 g, jak widzicie na powyższym zdjęciu, ja mam te mniejsze. Szata graficzna jest prosta, ładna. Na opakowaniach umieszczone są najważniejsze informacje na temat kosmetyku, czyli opis działania, sposób użycia, a także skład.
Peeling ma sypką konsystencję, w dotyku jest delikatnie tłusty. Łatwo można zobaczyć drobinki kawy i cukru. Zapach wersji kokosowej jest przyjemny, naturalny, lekko słodki, a shimmer gold jest bardziej zmysłowy, z nutami perfum i owoców. Oba aromaty bardzo mi się podobają i przez jakiś czas pozostają na skórze.
Peelingi ze względu na sypką konsystencję najlepiej aplikować małymi porcjami na zwilżone ciało i od razu wykonywać masaż. Obie wersje świetnie radzą sobie z usuwaniem martwego naskórka, trzeba wręcz uważać, aby nie przesadzić z siłą nacisku, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Po użycia skóra jest wygładzona, miękka i delikatna w dotyku, a dzięki zawartości olejów w składzie również natłuszczona, także nie czuję już potrzeby, aby dodatkowo aplikować balsam. Wersja shimmer gold pozostawia na ciele złote drobinki, które pięknie rozświetlają skórę, jednak w przypadku peelingów jest to dla mnie zbędne, bo używam ich wieczorem i później cała pościel się świeci. Kosmetyki BodyBoom polecam stosować pod prysznicem, łatwiej jest spłukać wszystkie pozostałe drobinki kawy niż z wanny i jest mniej bałaganu. Wydajność peelingów jest średnia, takie opakowanie 30 g wystarcza na dwie aplikacje.
Peelingi BodyBoom są łatwo dostępne, można je kupić zarówno w drogeriach stacjonarnych, jak i sklepach online i występują w różnych wersjach zapachowych. Cena za 30 g to około 11 zł, a za 100 g zapłacić trzeba 25 zł. Raczej do nich nie wrócę, wolę jednak peelingi cukrowe o bardziej zbitej konsystencji, chętnie jednak sięgnę po inne produkty z tej marki.
***
Słyszeliście kiedyś o programie magazynowym WMS? Jest to świetna sprawa dla wszystkich przedsiębiorców, którym zależy na dobrym zarządzaniu personelem, sprzętem oraz przestrzenią. Szczegółowe informacje na ten temat znajdziecie na stronie https://www.consafelogistics.com/pl/rozwiazania/wms/, w skrócie jednak postanowiłam przedstawić jego zadania. Program magazynowy śledzi procesy i powiadomienia o istotnych zdarzeniach, komunikuje się z innymi systemami, ustawia zadania w kolejności od najpilniejszych i wspiera podejmowanie decyzji, dzięki czemu nie tylko ułatwia pracę, ale także chroni przed utratą pieniędzy. Warto poczytać więcej na ten temat, szczególnie jeśli prowadzicie biznesy w branży handlowej czy produkcyjnej.
Cena całkiem przystępna, więc można się skusić.
OdpowiedzUsuńbardzo fajne peelingi ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe te peelingi szkoda tylko, że wydajność raczej średnia 😀
OdpowiedzUsuńSuper recenzja. Zachęciłaś mnie do wypróbowania tych peelingów.
OdpowiedzUsuńZapowiadają się świetnie Peeling kawowy jest moim ulubionym
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś tylko kokosowy. Właśnie ze względu na małą wydajność robię domowy peeling kawowy. :)
OdpowiedzUsuń