Drogi bubel, czyli cukrowy peeling do ciała żurawina i cytryna z Naturativ

 Dzień dobry,

Jeśli obserwujecie mnie dłużej, to pewnie zauważyliście, że nie lubię przepłacać za kosmetyki, najczęściej wybieram te do pięćdziesięciu złotych, szczególnie jeśli mowa jest o produktach do pielęgnacji ciała. Na początku roku jednak coś mnie podkusiło i podczas przeglądania któregoś ze sklepów internetowych w oko wpadł mi rewitalizujący peeling cukrowy do ciała żurawina i cytryna z Naturativ. Z racji tego, że było to jakoś w okolicy moich urodzin, stwierdziłam, że zamówię sobie go w ramach prezentu. Od tego czasu minęło kilka miesięcy, a peeling dalej nie zużyty, a dlaczego? Tego dowiecie się w dalszej części wpisu, na który serdecznie zapraszam.

Peeling zamknięty jest w wygodnym, plastikowym słoiku o pojemności 500 ml. Lubię takie opakowania, ponieważ nie ma problemu z wydobyciem zawartości do samego końca, ale wiadomo, trzeba uważać, aby do środka nie dostała się woda, np. pod prysznicem. Nakrętka nie stawia oporu, można ją odkręcić nawet wilgotnymi dłońmi. Szata graficzna jest prosta, przeważa biały kolor. Na słoiku umieszczone są najważniejsze informacje na temat produktu, czyli opis działania, sposób użycia, a także skład. 

Kosmetyk ma konsystencję masła z dużą ilością drobinek cukru, łatwo się nabiera, jednak jest dość tępa i ciężko rozprowadza się na ciele. Zapach jest przepiękny, przeważają nuty cytryny, a w tle pojawia się żurawina. Aromat jest naturalny, nie ma w sobie sztucznych nut i nie przypomina kostki do WC. Wyczuwalny jest głównie podczas używania, a na skórze szybko się ulatnia.

Jak już wspomniałam wyżej, peeling ciężko rozprowadza się na ciele, próbowałam aplikować go zarówno na zwilżoną, jak i suchą skórę, jednak w obu przypadkach miałam z tym problem. Kosmetyk ma bogaty skład, znajdziemy w nim między innymi olej żurawinowy, oliwę z oliwek, olej sezamowy, olej winogronowy, a także masło shea i masło kakaowe. Gdyby to było masło do ciała, myślę, że byłabym przeszczęśliwa, niestety w przypadku peelingu nie jest to dobry pomysł. Drobinki cukru są oblepione substancjami natłuszczającymi, przez co bardzo słabo złuszczają martwy naskórek. Kosmetyk pozostawia na ciele tłusty, lepiący film, którego ciężko spłukać i po jego użyciu mam ochotę ponownie sięgnąć po żel pod prysznic. Peeling wypróbowała również moja mama i ma takie same odczucia jak ja. Niestety zawiodłam się, liczyłam na dobrego zdzieraka, a tu taki cudak. Lubię, jak tego typu produkty zostawiają nawilżoną i natłuszczoną skórę, jednak w tym przypadku to już przesada, jakbym posmarowała się smalcem. 

Peeling w cenie regularnej kosztuje 79 zł, także nie jest to mało. W sklepach można znaleźć wiele lepszych i dużo tańszych produktów do złuszczania martwego naskórka. Być może kosmetyk lepiej sprawdziłby się u osób z ekstremalnie suchą skórą, ale nie mam jak tego sprawdzić. Peeling Naturativ kupić można w sklepach internetowych, a także drogeriach stacjonarnych np. Douglas. 

Znacie markę Naturativ? Jak się u Was sprawdzają ich produkty?