Dzień dobry,
czas na podsumowanie pierwszych zużyć kosmetycznych 2022 roku, czyli styczniowe denko. Nie wiem, kiedy przeleciał mi ten miesiąc, dopiero co świętowaliśmy Nowy Rok, a tu już na kalendarzu było trzeba zmienić kartkę na luty. Na szczęście, jeśli chodzi o ilość zdenkowanych produktów, ten czas okazał się dość dobry. Nie przedłużając, jeśli jesteście ciekawi, co udało mi się zużyć w zeszłym miesiącu, to zapraszam na dalszą część wpisu.
1. Żel pod prysznic Sweet Feelings, Isana ― wersja limitowana nie wiem z którego roku, ale było to już dość dawno. Kosmetyk ma przyjemny słodki zapach, przypomina mi delicje wiśniowe, które swoją drogą uwielbiam. Żel w kontakcie z wodą dobrze się pieni, oczyszcza skórę i nie wysusza jej. Aktualnie nie jest dostępny, ale kto wie, może kiedyś wróci do oferty Rossmanna.
2. Olejek pod prysznic Powered by Plants Geranium, Dove ― zamówiłam go podczas kompletowania prezentów świątecznych, miał nie być dla mnie, jednak w transporcie trochę się wylało i stwierdziłam, że zostawię go sobie. Kosmetyk ma cudowny, orzeźwiający, lekko ziołowy zapach, który unosi się w całej łazience. Produkt ma żelową, lekko tłustą konsystencję, w kontakcie z wodą delikatnie się pieni. Olejek dobrze oczyszcza i odświeża ciało, nie wysusza skóry. Koniecznie muszę wypróbować inne wersje zapachowe.
3. Żel pod prysznic Frosted Cranberry, Balea ― pochodzi z zimowej edycji limitowanej. Kosmetyk ma przyjemny zapach, delikatnie owocowy z perfumowaną nutą. Bardzo mi się spodobał aromat i trochę szkoda, że już się skończył. Żel dobrze oczyszcza i odświeża, nie zauważyłam, żeby wysuszał skóry. Produkt świetnie sprawdza się także jako płyn do kąpieli, wlany pod strumień wody tworzy dużo piany.
4. Green Rubber Face Mask, Action ― kupiłam ją z ciekawości podczas wizyty w Actionie, kosztowała kilka złotych. W papierowym kubeczku znajduje się szpatułka i dwie saszetki: jedna z płynem, druga z proszkiem, które należy ze sobą wymieszać. Można to zrobić w tym kubeczku, ja jednak użyłam miseczki do alg. Nie miałam problemu z połączeniem zawartości saszetek, konsystencja jest taka trochę gumowa, trzeba szybko nakładać ją na buźkę. Zapach niezbyt przyjemny, sztuczny, na szczęście szybko się ulatnia. Maska przyjemnie chłodzi, delikatnie nawilża i wygładza. Nie jest to jakiś efekt wow, ale myślę, że gdybym pod nałożyła serum np. z kwasem hialuronowym, to uzyskałabym dużo lepszy efekt.
5. Mgiełka-booster nawilżona cera, Tołpa authentic ― niby fajna, jednak mam pewne zastrzeżenia. Tonik podczas aplikacji jakby delikatnie się pienił i nierównomiernie rozprowadza się na twarzy. Po spryskaniu musiałam najpierw delikatnie wklepać kosmetyk, a dopiero później mogłam przejść do aplikacji kolejnych produktów. Poza tym mgiełka delikatnie nawilża, koi cerę i ją odświeża. Nie planuję ponownego zakupu.
6. Lawendowy olejek do demakijażu, Lirene Natura (recenzja) ― uwielbiam! Kosmetyk mimo lawendy w nazwie wcale tak nie pachnie, aromat jest neutralny. Produkt świetnie radzi sobie z demakijażem, rozpuszcza podkład, tusz do rzęs, czy nawet matowe, długotrwałe pomadki. Olejek dobrze emulguje z wodą, nie ma problemu z jego zmyciem. Kosmetyk nie podrażnia ani nie zapycha.
7. Ultralekka emulsja do cery tłustej i mieszanej, Manilu (recenzja) ― ten kosmetyk, to moje odkrycie końcówki 2021 roku. Ma lekką konsystencję, łatwo się rozprowadza i szybko się wchłania. Emulsja nawilża, koi i przyspiesza gojenie niedoskonałości. Sprawdza się zarówno podczas porannej, jak i wieczornej pielęgnacji. W planach mam zakup kolejnego opakowania.
8. Wydłużający tusz do rzęs, Eveline ― bardzo lubię tuszę z tej marki. Wersja pomarańczowa ładnie wydłuża rzęsy, delikatnie je pogrubia, ale nie skleja. Utrzymuje się bez zarzutu przez cały dzień. Jedyne co mnie denerwuje to fakt, że napisy z opakowania tak szybko się ścierają i wygląda to nieestetycznie.
9. Olej do włosów średnioporowatych Mango, Anwen ― dobry produkt do olejowania włosów. Najczęściej nakładam go na 1-2h, czasem na dłużej, w zależności od tego, ile akurat mam czasu. Włosy są po nim miękkie w dotyku, wygładzone i dobrze dociążone, nie puszą się. Warto nałożyć pod niego podkład nawilżający, np. żel aloesowy lub bambusowy. Buteleczka niby niewielka, bo 50 ml, a wystarczyła mi naprawdę na długo.
10. Szampon zwiększający objętość 5 dzikich owoców, Receptury Babuszki Agafii ― produkt w kontakcie z wodą dobrze się pieni, oczyszcza włosy i je odświeża. Pasma nie są splątane ani wysuszone. Szampon ma przyjemny, owocowy zapach. Czy faktycznie zwiększa objętość? Niekoniecznie, ale i tak jestem zadowolona i chętnie wypróbuję inne produkty z tej marki.
11. Maska do włosów It Takes Two To Mango, Action ― saszetka o pojemności 50 ml przy moich długich włosach spokojnie wystarcza na 3-4 aplikacje. Kosmetyk ma przyjemny, owocowy zapach, który utrzymuje się na pasmach przez jakiś czas. Maska nawilża i wygładza włosy, są one miękkie w dotyku. Dobry produkt za niską cenę, jednak na jakieś efekty wow nie ma co liczyć.
12. Odświeżająco-nawilżająca maska w płachcie Syrenka Ariel, Action ― obok takich maseczek nie da się przejść obojętnie. Kosmetyk ma postań dobrze nasączonej płachty, dobrze przylega do twarzy i nie zsuwa się z niej. Cera jest po niej nawilżona, odświeżona i delikatna w dotyku.
13. Maska oczyszczająca do twarzy Volcanic Ash, When Simply Vegan ― produkt ma postać płachty, która dobrze dopasowuje się do kształtu twarzy, nie zsuwa się z niej. Cera jest po niej nawilżona, wygładzona i miękka w dotyku. Bez spektakularnych efektów, dlatego cieszę się, że upolowałam ją na promocji za niespełna 5 zł, a nie kupiłam w cenie regularnej.
14. Maska ekspresowo oczyszczająca Na detoksie, Tołpa ― szybka maseczka, idealna dla tych, którzy nie lubią długo siedzieć z czymś na twarzy. Kosmetyk bardzo dobrze oczyszcza cerę, pochłania nadmiar sebum, wygładza. Buźka po użyciu jest wygładzona, delikatna w dotyku. Nie warto jej trzymać dłużej na skórze, bo może przesuszać.
15. Wygładzająco-detoksykująca bioMaseczka-peeling z białą glinką, Eveline ― kolejna, przyjemna maseczka. Na twarzy nie zasycha na skorupę, łatwo się zmywa. Cera jest po niej nawilżona, odświeżona i wygładzona.
16. Całonocna nawilżająca maska do twarzy Blueberry Honey, Frudia ― mała saszetka, a spokojnie wystarcza na 2-3 użycia. Świetnie nawilża i odżywia cerę, przywraca jej blask i zdrowy wygląd. Chętnie przygarnęłabym pełnowymiarowe opakowanie, ale czy można ją dostać w większych opakowaniach, ktoś wie?
Miałam kilka produktów :)
OdpowiedzUsuńCałkiem zacne denko :)
OdpowiedzUsuńMaskę Eveline bardzo miło wspominam. Ta z Tołpa mnie kusi, jak wszystkie z tej linii! :D Szampon babuszki też mnie interesuje, myślę, że kiedyś kupię, bo lubię szampony tej marki.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego szamponu z dzikich owoców. Spodobał mi się.
OdpowiedzUsuńJeeej! Przypomniałaś mi o tym piankowym żelu z Isany. Miałam go wieki temu i był cudowny :)
OdpowiedzUsuń