Tak siedzę i się zastanawiam czy jest jakaś opcja, żeby wydłużyć dobę? Dwadzieścia cztery godziny to ostatnio dla mnie zdecydowanie za mało, przez co zaniedbuje niektóre sprawy, m.in. bloga. Mam nadzieję, że z czasem to się jednak unormuje i wpisy będą się znowu pojawiać regularnie.
Nie będę jednak przedłużać, przejdźmy od razu do tematu, czyli maseczek bąbelkujących Bielenda Cloud Mask. Kupiłam je kilka miesięcy temu w Rossmannie na jakiejś promocji, ostatnio jednak podjęłam decyzje, że czas je wypróbować i zabrałam się za testy. Jak się u mnie sprawdziły? Czy kupię maseczki ponownie? Tego dowiecie się z dalszej części wpisu.
Maseczki umieszczone są w saszetkach w kształcie chmurki o żywych, energetyzujących kolorach. Trzeba przyznać, że rzucają się w oczy z daleka i ciężko ich nie zauważyć będąc na zakupach w drogerii. Opakowania mają przejrzystą szatę graficzną, można znaleźć na nich opis produktu, skład oraz sposób użycia.
Maseczki mają płynną, żelową konsystencje w kolorze takim jak ich opakowania. Już po chwili od nałożenia zaczynają bąbelkować i pojawia się cudowne łaskotanie skóry, uwielbiam to uczucie. Biała piana jaka się pojawia jest lekka, a zarazem taka dosyć sztywna, nie spada z twarzy, można spokojnie w niej chodzić. Po zaprzestaniu bąbelkowania należy pozostałości wmasować w skórę, zostawić na kilka chwil i spłukać, co nie sprawia problemu.
Jeśli chodzi o zapach to najintensywniejszy jest od podczas aplikacji, następnie stopniowo się ulatnia.
Moje serduszko pod tym względem podbiła maseczka Mango Balango! Ma ona śliczny aromat owoców tropikalnych, przeważa mango jak sama nazwa zresztą wskazuje. Zapach jest naturalny, aż chciałoby się zjeść!
Merry Berry pachnie jagodami, jednak nie są one tak do końca naturalne, mają niestety dodatek sztucznego aromatu. Nie mówię, że jest zły, ale spodziewałam się czegoś lepszego.
W przypadku Banana Cabana to pierwsze co przyszło mi na myśl po aplikacji to syrop z dzieciństwa, nie pamiętam już czy był on na gorączkę czy na co, ale pachniał słodko, bananowo, a smaku był okropny. Aromat maseczki ma w sobie delikatną nutę sztuczności, ale to jak chyba większość produktów z tym owocem.
Ostatnia maseczka czyli Mohito Despacito ma zapach przyjemny, rześki, taka limonka z dodatkiem niewielkiej ilości cukru.
Maseczki Cloud Mask umilają pielęgnację, stosować je można zarówno wieczorem dla zrelaksowania się po całym dniu obowiązków jak i rano, aby pobudzić się do życia. Myślę, że nawet osoby, które nie są przekonane do maseczek te polubią ze względu na śliczne opakowania, wygodne stosowanie i cudowną chmurkę jaką tworzą na twarzy. Jeśli chodzi o działanie to mają one podobne, nie różnią się od siebie jakoś szczególnie. Maseczki dobrze odświeżają, delikatnie oczyszczają i wygładzają skórę. Buzia jest przyjemna w dotyku, rozjaśniona i delikatnie nawilżona. To ostatnie jednak jest dla mnie zbyt słabe i nałożenie kremu jest konieczne, jednak to nie problem.
Maseczki Cloud Mask bardzo polubiłam i chętnie skuszę się na nie ponownie. Mam nadzieję też, że Bielenda pomyśli o kolejnych, nowych wersjach zapachowych.
Znacie Cloud Mask? Lubicie maseczki bąbelkujące?
Jakie pomysłowe. Jeszcze nie miałam takich maseczek.
OdpowiedzUsuńMam wersję jagodową, ale jeszcze czeka na okazję ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tych maseczek. Szata graficzna opakowań przyciąga wzrok i kusi do zakupu :) Działanie też nie jest złe. Na pewno kiedyś wypróbuję.
OdpowiedzUsuńZnając mnie pewnie bym je powiesił pod żarówką w dużym pokoju... chyba, że zobaczę zdjęcie jak to wygląda na skórze... to może i się zrelaksuję :)
OdpowiedzUsuńMam bąblujacą maseczkę innej marki i sama nie wiem, czy lubię czy nie to uczucie, gdy bąbelkuje na skórze :D
OdpowiedzUsuńNa pewno przykuwają uwagę , ciekawe jak by się sprawdziły u mnie ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno skuszę się jeszcze na bananową wersję :D
OdpowiedzUsuńMiałam wszystkie, najlepiej wspominam mango :P
OdpowiedzUsuńWakacje, to idealny moment na przetestowanie tych maseczek. 😊
OdpowiedzUsuńOd dawna już chciałam spróbować wersji z mango, może w końcu się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńMaialam.kiedyś jedna maseczka bablujaca ale nie podobało.mi sie to uczucie na twarzy wiecej nie próbowałam takich maseczek
OdpowiedzUsuńMaseczki babelkujace bardzo interesujące. Nigdy takich nie mialam.. Z chęcią przetestowałabym.
OdpowiedzUsuńKocham maseczki bąbelkujące ale Bielendy jeszcze nie miałam-na pewno kupię i pewnie też wszystkie cztery :D Ostatnio używam od AA, też przyjemne :)
OdpowiedzUsuńAle piękne opakowania, chętnie bym je wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńTrochę już o nich czytałam, ale jeszcze nie korzystałam z bąbelkujących maseczek :)
OdpowiedzUsuńMiałam te maseczki i byłam z nich zadowolona. Fajnie się u mnie sprawdziły, a ich struktura jest ciekawa
OdpowiedzUsuńNie używałam nigdy tych maseczek, ale wyglądają ciekawie. Może sama je wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńAle świetny pomysł :D Nie spotkałam się wcześniej z takimi maskami.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji jeszcze ich testować, ale ta z mango intryguje mnie najbardziej :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się czy brać jak byłam ostatnio w Rosku. Teraz nie mam wątpliwości. Biorę!
OdpowiedzUsuńMiałam wszystkie i najbardziej polubiłam Mohito i Mango :)
OdpowiedzUsuńTaka recenzja jest bardzo przydatna. Super wpis.
OdpowiedzUsuń