Dzień dobry,
Uwielbiam testować nowości kosmetyczne, nigdy nie potrafię przejść obok nich obojętnie, dlatego kiedy zobaczyłam w Rossmannie regenerujący mus do włosów z ArtiSHOQ, wiedziałam, że muszę go mieć. Maskę zakupiłam jakoś w lipcu, ale wiadomo, musiała poczekać na swoją kolej. Kilka dni temu kosmetyk dobił dna, więc to najwyższa pora napisać o nim coś więcej. Jeśli jesteście ciekawi, jak się sprawdził ten mus i czy warto po niego sięgnąć, to zapraszam na dalszą część wpisu.
Mus umieszczony jest w wygodnym słoiczku wykonanym z ciemnoniebieskiego plastiku o pojemności 150 ml. Lubię takie opakowania w przypadku masek do włosów, ponieważ mam pewność, że wydobywam zawartość do samego końca i nic nie zostaje na ściankach. Pod nakrętką znajduje się zabezpieczenie w postaci sreberka, dzięki któremu wiemy, że kosmetyk na pewno jest nowy. Słoik jest niewielki, nie zajmuje dużo miejsca, więc spokojnie można go zabrać ze sobą w podróż. Szata graficzna jest prosta, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Na opakowaniu znajdziemy najważniejsze informacje na temat produktu, czyli zapewnienia producenta, sposób użycia, a także skład.
Maska ma kremową, średnio gęstą konsystencję. Szczerze mówiąc, spodziewałam się czegoś bardziej puszystego, skoro producent nazwał to musem, no ale cóż. Zapach jest dziwny, niezbyt przyjemny, chemiczny, jakby jakiś środek do czyszczenia, na szczęście szybko się ulatnia, nie utrzymuje się na włosach.
Mus nakładałam na umyte, osuszone włosy od ucha w dół, zostawiałam na jakieś 5-10 minut w zależności o tego ile miałam czasu, a następnie dokładnie spłukiwałam wodą. Producent zaleca stosowanie maski dwa razy w tygodniu lub częściej, ja używałam jej co 2-3 mycie naprzemiennie z innymi produktami, w zależności od tego, czego akurat potrzebowały moje pasma. Kosmetyk dobrze nawilża włosy, delikatnie je odżywia i wygładza. Produkt ułatwia rozczesywanie, kosmyki się nie plączą. Włosy zdrowo się prezentują, jednak nie jest to jakiś super zauważalny efekt, szczególnie jeśli staracie się dbać o nie regularnie. Mus dzięki lekkiej formule nie obciąża pasm ani nie przyspiesza ich przetłuszczania.
Maska w cenie regularnej kosztuje 29,99 zł za 150 ml, nie jest to niby jakaś wygórowana kwota, jednak znam tańsze i lepsze tego typu produkty. Mus sprawdził się dobrze, krzywdy nie zrobił, jednak nie planuję powrotu do niego. Jeśli macie ochotę go wypróbować, to warto polować na niego podczas promocji.
Nie znam, nawet nie wiedziałam że jest, ale cieszę się że się sprawdził u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńCiekawa marka się wydaje : ) nie miałam nigdy z nią styczności
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : )
Pierwszy raz słyszę o tej marce i dobrze wiedzieć, że szału nie robi :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z tej firmy :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej marce i przyznam, że jestem nią mocno zainteresowana. Myślę, że niebawem się skuszę na całą serię ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej marce, jednak ja sie nie skuszę - tak jak napisałaś są tańsze i lepsze kosmetyki tego typu;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście można kupić tańszą maskę o podobnym działaniu.
OdpowiedzUsuńPrzyda mi się intensywna regeneracja po lecie,ale faktycznie cena dość wysoka jak na takie umiarkowane efekty.
OdpowiedzUsuńNa moje chyba mógłby nie zadziałać z racji stale noszonej fryzury na przysłowiowe zero ;)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu stosuję tylko jedną maskę, więc nie mam swojej ulubionej.
OdpowiedzUsuńZnam tylko ze słyszenia. Mi ostatnio najlepiej służą maski od Hairy Tale, świetne są też nowe z Sessio no i Anwen :)
OdpowiedzUsuńmarki zupełnie nie kojarzę, ale skoro polecasz to chętnie wypróbuję ten mus :-)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie! Wcześniej o niej nie słyszałam ;). Ja nadal szukam swojej idealnej maski do włosów.
OdpowiedzUsuńoj chętnie bym to dała na moje kłaki:D
OdpowiedzUsuńNie znam marki :)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tym musie i w ogóle o tej marce :) Mi się dobrze sprawdzają na włosy np. hairfoody.
OdpowiedzUsuńRacja, z niższej półki też są fajne maski i właśnie takie zwykle wybieram. Tej nie spotkałam jeszcze w sklepie.
OdpowiedzUsuń