Pamiętacie o regularnym złuszczaniu martwego naskórka? Jest to bardzo ważny etap naszej pielęgnacji, który staram się wykonywać regularnie, chociaż zdarza mi się czasem zapomnieć lub z lenistwa przełożyć to na kolejny dzień. Aktualnie w mojej łazience znaleźć można końcówkę Cukrowego peelingu do ciała z zieloną herbatą, Achae, o którym postanowiłam napisać kilka słów. Osoby obserwujące mnie na instagramie pewnie już widziały jego mini recenzje, ale jeśli chcecie się dowiedzieć więcej to zapraszam na dalszą część wpisu.
Kosmetyk umieszczony jest w szklanym słoiczku o pojemności 200 ml. Lubię takie opakowania, ponieważ bez problemu mogę wydobyć zawartość do samego końca. Wiadomo jednak, że w przypadku szkła trzeba bardziej uważać, żeby go nie rozbić, ale o ile nie będziecie nim rzucać to będzie wszystko dobrze. Słoiczek posiada lekko chropowatą nakrętkę, dzięki czemu łatwo go otworzyć nawet mokrymi dłońmi. Szata graficzna skromna, a jednak przyciąga oko. Na opakowaniu znajdziemy takie informacje jak sposób użycia, skład oraz datę ważności.
Peeling po otwarciu mnie trochę zaskoczył, ponieważ ma on sypką konsystencje, a do tej pory stosowałam tego typu produkty, które były bardziej zwarte. Trzeba go aplikować małymi porcjami na lekko wilgotną skórę. Z każdym kolejnym użyciem przyzwyczajałam się do takiej postaci i muszę przyznać, że nawet polubiłam taką konsystencję. Zapach przyjemny, jestem fanką zielonej herbaty, więc bardzo mi się podoba.
Drobinki cukru rozpuszczają się powoli, dzięki czemu mogę sobie pozwolić na dłuższy masaż. Nie jest to mocny zdzierak, jego moc można sobie stopniować, jednak krzywdy nie powinien nikomu zrobić. Kosmetyk świetnie radzi sobie z usuwaniem martwego naskórka. Skóra jest wygładzona, miękka i delikatna w dotyku. Poszarzały naskórek odzyskuje naturalny blask, zdrowo się prezentuje. Podczas peelingowania z drobinek wydobywa się olejek, który przyjemnie otula ciało, a przy okazji ją nawilża. Po zabiegu nie czuję potrzeby stosowania balsamu, chociaż i tak zawsze staram się to robić. Produkt polecany jest skórze tłustej, dzięki olejkowi grapefruitowemu przywraca jest równowagę i zapobiega powstawaniu wyprysków. Ja w tym temacie jednak się nie wypowiem, ponieważ na szczęście na ciele nie wyskakują mi żadne niedoskonałości, jedynie na twarzy, ale to też już coraz rzadziej.
Początkowo myślałam, że peeling będzie mało wydajny, wystarczy na zaledwie kilka użyć. Okazało się, że wcale nie jest tak źle, ponieważ można się nim cieszyć przez około 10 aplikacji. Jak dla mnie jest to dobry wynik, zdarzało mi się, że takie pojemności kończyły się po 4-5 użyciach.
Cukrowy peeling do ciała z zieloną herbatą Achae może zakupić w sklepie internetowym Veganic Cosmetics w cenie 39 zł. Moim zdaniem kosmetyk jest wart swojej ceny i śmiało mogę Wam go polecić.
Jaki peeling aktualnie znajduje się w Waszej łazience?
Mega podoba mi się struktura peelingu, no i fakt nawilżenia działa tylko na korzyść :)
OdpowiedzUsuńNiedawno skończył mi się Peeling więc muszę zakupić coś nowego, może skuszę się na ten, wydaje się być ciekawy.
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja peelingu, u mnie teraz króluje Yasumi:)
OdpowiedzUsuńFajny produkt, zapach też by mi się spodobał, jedynie nie wiem, czy do takiej konsystencji bym się przekonała :)
OdpowiedzUsuńJa mam peeling z Avonu. Jestem z niego bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jego konsystencja. Kocham peelingi i ten pewnie też by się u mnie dobrze spisał :)
OdpowiedzUsuńMa ciekawy wygląd i cena nawet przystępna, osobiście stosuje peelingi jedynie na buzie :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Przyznam, że zaciekawiłaś mnie tym kosmetykiem - przeciwna konsystencja. Marka jest mi kompletnie nieznana.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę go mieć. 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam cukrowe peelingi. W mojej łazience goszczą jeszcze owocowe aromaty kosmetyków
OdpowiedzUsuńNie korzystałam nigdy z cukrowego peelingu. Będę musiała go wypróbować, bo wygląda ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz go widzę u Ciebie :) lubię peelingi, nawet bardzo :)
OdpowiedzUsuńLubię takie peelingi do ciała, zwłaszcza na nogi i brzuch- super masują
OdpowiedzUsuńZielona herbata by mnie skusiła i jeszcze to, że może działać na tłustą skórę.
OdpowiedzUsuńMi osobiście szkoda kasy na takie peelingi. Stawiam na domowy peeling z kawy, cukru i oliwki :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post, a w nim relacja z rajskiej wyspy! :-)
Pozdrawiam Mój blog - KLIK
Zielona herbata często gości w mojej pielęgnacji. Mam nawet krem do twarzy z jej dodatkiem, który uwielbiam. I ten zapach....Boski.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie grubsze i wyczuwalne peelingi i myślę że ten przypadł by mi do gustu.
OdpowiedzUsuńMiałam jeden peeling cukrowy i jakiś się bardzo kleił:P
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę tą markę na oczy :)
OdpowiedzUsuń