Obserwatorzy

Sprawdź!

Akcesoria do makijażu - sprawdź opinie

środa, 15 listopada 2017

Zostałam tygrysem, czyli nawilżająca maska w płachcie firmy Conny.

Dzień dobry,
nasz dzisiejszy dzień znów rozpoczął się bardzo wcześnie, powoli tracę już nadzieję, że kiedykolwiek uda mi się pospać dłużej niż do 6, może za parę lat.. Oczywiście Igor teraz sobie już smacznie śpi, a ja teraz nie zasnę, więc czas na gorącą herbatkę i bloga.

Maski w płachcie w ostatnim czasie są bardzo popularne, na rynek wprowadzane są co rusz to nowe produkty. Występują one w różnych postaciach, białych, czarnych materiałów lub z nadrukiem zwierzęcym, ale nie tylko. Ostatnio będąc w Naturze skusiłam się właśnie na dwie Animal Masks firmy Conny i dziś chciałam podzielić się z Wami opinią o jednej z nich, a dokładnie o Nawilżającym Tygrysie.


Intensywna pielęgnacja z przymrużeniem oka! Innowacyjny design nowych masek w płacie zachęca do zabawy podczas codziennej rutyny pielęgnacyjnej. Maska wspomaga odżywianie i nawilżanie skóry. Sprawi, że Twoja cera nabierze blasku i świeżości. Pozwala na skuteczne nawilżenie skóry twarzy mającej skłonności do wysuszania. Świetny sposób na domowe SPA!


Maskę otrzymujemy w saszetce utrzymanej w żółtym kolorze, uroczy tygrysek rzuca się już w oczy z daleka. Na opakowaniu znajdziemy takie informacje jak skład czy zapewnienia producenta w języku polskim i angielskim. Fajnym pomysłem jest umieszczenie na tylnej części sudoku, podczas trzymania maski na twarzy można je sobie rozwiązać.


Po otwarciu maski do mojego nosa dotarł aromat alkoholu, co mnie trochę zniechęciło, ale na szczęście szybko się ulotnił i maska została właściwie bezzapachowa. Płachta wykonana jest z takiego grubszego materiału przez co bez problemu można ją rozwinąć bez obawy o rozerwanie. Jest bardzo mocno nasączona, że aż pod czas aplikacji z niej kapie, a sporo płynu zostaje jeszcze w saszetce. Maseczka bez problemu dopasowuje się do twarzy, nie przesuwa się.


Kiedy nałożyłam już ją na twarz pierwsze co poczułam to przyjemne chłodzenie, aż mi się miło zrobiło, skóra momentalnie była ukojona. Producent zaleca trzymanie jej na buźce 10-20 min, mi się trochę przedłużyło i ściągnęłam ją po jakiś 30 minutach. Po tym czasie była już ona częściowo sucha, mimo tego na skórze pozostała esencja, która dość szybko się wchłonęła, ale... no właśnie ale, pozostawiła taki klejący film, czego bardzo nie lubię. Byłam zmuszona przetrzeć twarz tonikiem, aby ją zmyć. Maseczka ładnie nawilżyła i wygładziła moją skórę. Zauważyłam również, że zniwelowała moje zaczerwienienia na policzkach z którymi się obudziłam. Trochę obawiałam się, że Alcohol Denat znajdujący się na 4 miejscu w składzie może wywołać krzywdę, na szczęście nic takiego nie miało miejsca.


Podsumowując z maseczki jestem zadowolona, jedyny minus to ten klejący film, który pozostaje na twarzy. Mam z tej firmy jeszcze maskę Rozświetlający Lis, zobaczymy jak ona się sprawdzi, na pewno dam Wam znać, jeśli nie tutaj to na Instagramie.

Pozdrawiam, Ala.

22 komentarze:

  1. bardzo lubię różne maseczki, w płachcie też już kilka miałam. Jednak tej jeszcze nie dorwałam :D Na razie zakochana jestem w maseczkach glinkowych <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ooooo kurde dla samego pomysły zwierzęcego bym kupiła hehe :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale ona świetnie na twarzy wgląda ;d Tygrysico Ty :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam też na recenzje rozświetlającego lisa ;p urocze te maseczki, szkoda tylko, że zostawia ten film :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Maseczka maseczką, ale dostrzegam moje ukochane sudoku :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyglądasz w niej jak mój karmel gdy nabroi taką minke masz :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Tytuł sprawił, że myślałam, że będziesz pisać o rozstępach, ach.
    Musze się zaopatrzyć w taką maseczkę, bo wyglądają cudownie i działają do tego hahah :D Może mojej madre spodoba się na święta, hm?

    https://szopit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię maski w płacie i myślę, że przy moim stanie skory to nawet film na twarzy nie będzie problemem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę szkoda, że pozostawia lepki film, a ciekawa jestem tej rozświetlającej ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mocno zaciekawiłaś mnie tą maską :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja mam wrażenie, że te lepkie filmy to pozostawia większość masek w płachcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oo musze wypróbować :)
    Klikniesz w linki w nowym poście bede wdzięczna:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Polubiłam maseczki w płachcie i po te na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Liska niedawno testowałam, więc pewnie niedługo znajdzie się u mnie na blogu. Mnie strasznie denerwują te uszy na masce, wyglądają przesłodko, ale sama płachta robi się taka niewymiarowa, a przecież włosów nie będę tym nawilżać =)

    OdpowiedzUsuń