Dzień dobry,
Witam się z Wami w deszczową niedzielę, niestety pogoda nas ostatnio nie rozpieszcza, wczoraj niby świeciło piękne słoneczko, ale co z tego, jak wiatr chciał urwać głowę. Dzisiejszy dzień rozpoczęłam od małego spa i na twarzy wylądowała między innymi odświeżająca maska z ananasem i witaminą C Juicy Jelly Mask z Bielendy. Z racji tego, że po tej aplikacji opakowanie trafiło do kartonika z denkiem, najwyższy czas napisać o niej coś więcej. Jeśli jesteście ciekawi, jak się sprawdziła, to zapraszam na dalszą część wpisu.
Maseczka umieszczona jest w szklanym słoiczku o pojemności 50 g. Opakowanie jest wygodne, bez problemu można wydobyć zawartość do samego końca. Uważać trzeba jedynie, żeby kosmetyk nie spadł na podłogę, bo może dojść do nieszczęścia. Pod nakrętką umieszczone jest zabezpieczenie w postaci sreberka. Słoiczek dodatkowo umieszczony jest w kartoniku, na którym znajdziemy najważniejsze informacje na temat produktu, czyli zapewnienia producenta, sposób użycia, a także skład. Kolorowa szata graficzna przyciąga wzrok, mnie zauroczyły te ananasy, pewnie dlatego, że bardzo lubię ten owoc.
Konsystencja maseczki jest żelowa, trochę galaretowata, zatopione zostały w niej malutkie, żółte kuleczki. Zapach przyjemny, owocowy, jednak nie czuję tutaj ananasa, no może gdzieś w tle, delikatna nuta. Szkoda, liczyłam, że zapach będzie trochę bardziej ananasowy, no ale cóż.
Według producenta taki słoiczek ma wystarczyć na 12 aplikacji, jednak moim zdaniem jest to maksymalnie 10. Zależy to oczywiście od grubości warstwy, jaką aplikujemy. Maseczka Bielenda Juicy Jelly Mask kosztuje około 15-18 zł w zależności od miejsca zakupu. Dostępna jest jeszcze wersja z arbuzem i aloesem, a także kiwi i kaktusem, może kiedyś je wypróbuję.
Nie znam jeszcze tej maseczki ale może ja wypróbuje. Uwielbiam kosmetyki z witamina C. Cenowo wypada całkiem niezłe :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się żelowa konsystencja:)
OdpowiedzUsuńMiałam ją rok temu latem i na tą porę roku była na prawdę fajna. Znam też wersję z kiwi, ale ona akurat mnie nie zachwyciła, chociaż liczyłam, że nawet będzie fajniejsza niż ananas :D
OdpowiedzUsuńMi wystarcza na więcej niż 12 aplikacji ;)
OdpowiedzUsuńMiałam wszystkie maski z tej serii i bardzo miło je wspominam :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, przy okazji w drogerii zerknę też na inne wersje. :)
OdpowiedzUsuńJa preferuje raczej te maseczki w płachcie, jednak zaciekawiłaś mnie właśnie tymi. Piękne opakowanie, które przyciąga wzrok. Jestem jak najbardziej na tak ;)
OdpowiedzUsuńTej wersji nie miałam, ale lubię tą z kiwi i arbuzem - pachną ładnie i dobrze się sprawdzają. Z pewnością skuszę się też na tę wersję.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wszystkie warianty tych masek :)
OdpowiedzUsuńFajny produkt, zresztą wiele dobrego o nim czytałam, a jakoś tak wyszło, że zupełnie pominęłam te maski, choć Bielenda od jakiegoś czasu wypuszcza sporo ciekawych produktów :)
OdpowiedzUsuńMuszę ją mieć!:)
OdpowiedzUsuńjakoś nie mam przekonania do tych maseczek :)
OdpowiedzUsuńSądzę, że maska jest na tyle dobra, że sama z niej skorzystam. Może i moja skora będzie lepsza.
OdpowiedzUsuńLubię maseczki z witaminą C. Bardzo rozświetlają moją czasem zmęczoną skórę. Czuję się taka jakby po nich odświeżona. Tej jeszcze nie było dane mi próbować.
OdpowiedzUsuńNie używałam tej maski ale widziałam ją na Instagramie dość często. Dziewczyny sobie chwaliły.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie... nie dla mnie, nie lubię ani takich żelkowych konsystencji ani tego zapachu, także tym razem produkt nie dla mnie ;-)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej maseczce, sama.jednak nie jestem przekonana do takiej konsystencji , wole maseczki w plachcie
OdpowiedzUsuń