Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam nową serię kosmetyków Neutrogena Hydro Boost byłam jej bardzo ciekawa. Jakiś czas później podczas promocji w Rossmannie skusiłam się na mus do ciała z tej serii. Akurat kończył mi się poprzedni balsam i zamiast wyciągnąć coś z zapasów do łazienki powędrował od razu ten mus. Aktualnie produkt dobija już dna, więc jest to idealny moment, aby napisać o nim kilka słów.
Mus otrzymujemy w plastikowym słoiczku o pojemności 200 ml. Pod nakrętką umieszczone jest zabezpieczenie w postaci sreberka, dzięki czemu wiemy, że nikt przed nami nie wkładał palców do zawartości. Lubię takie opakowania, ponieważ wiem, że produkt wydobywam do samego końca. Szata graficzna skromna, ale słoiczek ładnie się prezentuje. Na opakowaniu znajdziemy takie informacje jak zapewnienia producenta czy skład.
Mus ma lekką, puszystą konsystencje, bez problemu się rozprowadza. Produkt niby się wchłania, a jednak pozostawia taką jakby satynową powłokę na skórze. Balsam ma przyjemny, delikatny zapach, który utrzymuje się jakiś czas po aplikacji.
Mus po pierwszy użyłam jakoś w sierpniu, kiedy temperatura na termometrze wskazywała prawie 30 stopni i muszę przyznać, że nie wspominam tego dobrze. Zaraz po aplikacji skóra była ukojona i dobrze nawilżona, lecz po kilku godzinach ta satynowa powłoka zaczęła się rolować, co nie wyglądało estetycznie. Dawałam mu później kolejne szanse, stosowałam naprawdę małą ilość produktu, a i tak sytuacja się powtarzała. Ostatnio postanowiłam ponownie sięgnąć po mus i okazało się, kiedy dni stały się chłodniejsze problem znikł. Balsam dobrze nawilża, jednak nie jest to jakieś długotrwałe nawilżenie. Skóra jest miękka i wygładzona, jednak jest to głównie sprawka tej satynowej powłoczki. Podejrzewam, że u osób z suchą i bardzo suchą skórą się nie sprawdzi.
Mus jest wydajny, na jedno użycie wystarczy mała ilość produktu. Można go kupić za około 17 zł w cenie regularnej, w promocji trochę taniej. Osobiście więcej po niego nie sięgnę, nie wiem czy trafiłam na jakiś felerny egzemplarz, czy ten mus tak po prostu ma. Miałam nadzieję, że sprawdzi się on o wiele lepiej, no ale cóż.
Chcę dać jeszcze jedną szansę Hydro Boost z Neutrogeny. Polecacie jakiś produkt z tej serii ?
Miłego dnia ! :)
Nie wiedziałyśmy, że z tej serii są produkty do ciała, oj z tym rolowaniem to chyba jednak podziękujemy i nie zdecydujemy się na ten mus :(
OdpowiedzUsuńZdecydowanie produkt nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńJa ich produkty jeśli już stosuje to tylko zimą :) może tobie się taki trafił? Bo koleżanka mówiła że jest fajny.
OdpowiedzUsuńO kurcze strasznie nie lubię efektu takiego rolowania :(
OdpowiedzUsuńdefinitywnie odpada przez rolowanie, jednak dziękuję Ci za ten post - chociaż mogę skreślić go z mojej listy :)
OdpowiedzUsuńZ Neutrogeny miałam tylko kremik do rąk :) Nawet był fajny :)
OdpowiedzUsuńDziwna sprawa z tym rolowaniem, ale ogólnie seria mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńMam go i nie, nie tylko Tobie się taki trafił ;D Mam co do niego mocno mieszane uczucia przez tą konsystencję - dla mnie nie jest do końca lekka i puszysta. Niby lekka jest, ale taka sorbetowa? jakby z miąższem? No nie jest taka gładka :D Niby się wchłania, ale nie do końca i delikatnie się właśnie roluje.
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę go kupić, ale musze się jeszcze nad tym zastanowić.
OdpowiedzUsuńMiałam żel do mycia twarzy z tej serii i średnio się u mnie sprawdził :(
OdpowiedzUsuńBardzo przesuszał i podrażniał.
Nic nie miałam z tej serii, ale produkty Neutrogena bardzo sobie chwale :) Obserwuje ;*
OdpowiedzUsuńWidocznie mus nie toleruje wysokich temperatur. Mnie nie kusi :)
OdpowiedzUsuń