Dzień dobry,
Co jakiś czas na moim blogu pojawiają się kosmetyki Ziaja, może nie jestem jakąś wielką ich fanką, ale od czasu do czasu mam ochotę coś wypróbować. Ostatnio skusiłam się na gruboziarnisty peeling glicerynowy do ciała z nowej serii Baltic Home Spa. Byłam ciekawa, jak się sprawdzi, więc szybko powędrował do łazienki, niestety... już po pierwszym użyciu byłam zawiedziona. Dlaczego? Tego dowiecie się już z dalsze części wpisu.
Kosmetyk umieszczony jest plastikowym słoiku o pojemności 300 ml. Pod nakrętką znajduje się zabezpieczenie, dzięki czemu wiemy, że nikt przed nami nie wtykał palców do zawartości. Lubię takie opakowania, bo bez problemu mogę wykorzystać kosmetyk do samego końca, jednak pod prysznicem trzeba uważać, żeby do środka przypadkiem nie dostała się woda. Na słoiku znajdziemy najważniejsze informacje na temat produktu, czyli zapewnienia producenta, sposób użycia, a także skład. Szata graficzna opakowania jest prosta, nie wyróżnia się niczym szczególnym.
Konsystencja kosmetyku jest taka trochę galaretowata, łatwo można nabrać odpowiednią ilość. Ma w sobie dużo małych drobinek peelingujących, jednak nie są one zbyt ostre. Na pewno nie nazwałabym go peelingiem gruboziarnistym. Zapach ma przyjemny, owocowy, mój nos głównie wyłapuje mango.
Tak jak już wspomniałam wcześniej, drobinki w peelingu są małe, niezbyt ostre, także o porządnym, drapiącym masażu można tylko pomarzyć, a szkoda, bo takie lubię najbardziej. Nałożone na mokrą skórę tylko się ślizgają, dlatego najlepiej aplikować go na umyte, lekko osuszone ciało. Kosmetyk delikatnie złuszcza martwy naskórek, wygładza skórę, ale nie jest to taki efekt, jakiego wymagam od peelingów. Produkt nawilża, jednak dla nie trochę za słabo i muszę jeszcze po nim aplikować balsam. No cóż, muszę przyznać, że peeling Ziaja Baltic Home Spa mnie zawiódł. Liczyłam, że będzie dużo lepszy, no ale cóż, nie można trafiać tylko na świetne kosmetyki, prawda? Myślę, że u osób, które lubią delikatne peelingi, sprawdzi się lepiej.
Peeling w cenie regularnej kosztuje około 18-19 zł, w Internecie można go kupić trochę taniej. Myślę, że jednak za taką kwotę bez problemu kupi się inny, dużo lepszy kosmetyk.
Nie lubię takich peelingów, które działają na pół gwizdka :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że się nie sprawdził, myślałam, że z Ziaji to pewniak
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda, szkoda, że tak dobrze nie działa.
OdpowiedzUsuńPrezentuje się bardzo ładnie, więc szkoda, że nie jest mocniejszy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ziaję, ten peeling muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki Ziaji, a ten peeling już mam nawet wpisany na listę produktów do kupienia :) Kusi mnie, oj kusi :D
OdpowiedzUsuńJuż sam kolor i opis zapachu bardzo mnie kusi. Uwielbiam owocowe aromaty w kosmetykach :)
OdpowiedzUsuńsłyszałam o nim, że cudnie pachnie :) Szkoda, że nie do końca Ci przypasował :)
OdpowiedzUsuńśrednio mnie on korci:) wolę enzymatyki ostatnio:)
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki Ziaji, ale nie wszystkie. Nie mam zaufania do pielęgnacji twarzy, ale do ciała też mnie nic nie kusi.
OdpowiedzUsuńCzasem tak sie zdarza ze oczekujemy po zakupie kosmetyki efektów opisanych na opakowaniu. Ja sama bardzo rzadko sięgam po kosmetyki tej marki.
OdpowiedzUsuńSzkodaaa, ale cóż... i tak mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńJa ostatnio staram się raczej wybierać enzymatyczne peelingi również do ciała, więc pewnie się na ten nie skuszę.
OdpowiedzUsuńJa lubię z Resibo :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie wolę takie drobniejsze, a częściej, niż gruboziarniste peelingi. Te ostatnie zwykle tylko do szorowania stóp używam, bo są dla mnie za silne.
OdpowiedzUsuńTeż go miałam, jednak kompletnie mnie nie zachwycił. Według mnie nie robi nic dla ciała, i skóra po nim nie jest ładna.
OdpowiedzUsuńWłaśnie jakoś nie mogę przekonać się do gruboziarnistych peelingów. Mam jeden w domu i zadko po niego sięgam.
OdpowiedzUsuńZbytnio ten peeling mnie nie zainteresował :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ogólnie kosmetyk jest fajny, ale nie jest gruboziarnisty. Raczej drobnoziarnist i to w dosłownym znaczeniu tego słowa, ponieważ jego drobinki są małe i podczas kąpieli mam je wszędzie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że trafiłam na twoją recenzje, bo miałam go w planie kupić. Chyba zapach mango tak mnie kusił, ale skoro jest to taki delikatny peeling to sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię gruboziarniste peelingi. Szkoda, że ten taki jednak nie jest, ale tak ładnie wygląda, że może skusiłabym się na niego ;)
OdpowiedzUsuńFascynujący wpis. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuń