poniedziałek, 29 października 2018

Kolorówka Wet n Wild

O kosmetykach kolorowych marki Wet n Wild słyszałam wiele dobrego, szczególnie na temat podkładu, ale jakoś zawsze nie było mi po drodze, aby go wypróbować. Kilka miesięcy temu podczas wizyty w Naturze skusiłam się na korektor i zakochałam się w nim od pierwszego użycia, już wtedy wiedziałam że nie będzie to ostatni produkt z tej marki jaki trafi do mojej kosmetyczce. Ucieszyłam się kiedy jakiś czas temu dostałam propozycję przetestowania kilku produktów tej marki i czekałam na paczkę. Produkty używałam już wiele razy, więc myślę że jest to idealny moment, aby napisać o nich coś więcej.


W paczce znalazłam cztery produkty, a dokładnie : Poczwórne cienie do powiek Walking On Eggshells, Rozświetlacz w płynie Hallo Goodbye, Tusz do rzęs Lash Renegade, Bazę pod cienie Photo Focus. W oko od razu wpadła mi mascara, albo raczej jej opakowanie, trochę inne niż wszystkie oraz rozświetlacz. Byłam bardzo ciekawa jak się spiszą, więc trafiły w widoczne miejsce, abym mogła po nie sięgać podczas wykonywania makijażu.


Tusz do rzęs otrzymujemy w czarno żółtym opakowaniu, jest ono bardziej kanciaste niż standardowe mascary. Łatwo się go odkręca, radzi sobie z tym nawet mój dwuletni synek, który ostatnio też chciał go wypróbować. Posiada sylikonową szczoteczkę w kształcie takiej jakby klepsydry. Początkowo musiałam się do niej przyzwyczaić, ponieważ ta kuleczka na czubku trochę mi przeszkadzała. Szczoteczka nabiera odpowiednią ilość tuszu, nie jest on ani za suchy, ani za mokry, od razu można go używać. 


Szczoteczka bardzo dobrze rozczesuje rzęsy. Ładnie je pogrubia i delikatnie wydłuża, nie są jednak posklejane, jak to często niestety bywa. Tusz nie daje efektu sztucznych rzęs, jak dla mnie jest on idealny do codziennych makijaży, bo na większe wyjścia lubię jednak mocniejszy efekt. W ciągu dnia nie kruszy się, ani nie osypuje, nie muszę się martwić, że nagle będę wyglądać jak panda z ciemnymi plamami pod oczami. Tusz łatwo usuwa się za pomocą płynu micelarnego lub dwufazowego. 


Paletka Walking On Eggshells składa się z czterech cieni do powiek, jeden matowy pozostałe trzy satynowe, błyszczące. Wykonana jest z delikatnego, przeźroczystego plastiku, łatwo się otwiera i zamyka. Plusem dla mnie jest to, że nie muszę zaglądać do środka, aby zobaczyć jakie kolory się w niej kryją. Na tylnej części opakowania mamy małe podpowiedzi na jaki obszar powieki nałożyć dany cień. Kolorystyka palety beżowo brązowa, idealna do codziennych makijaży, ale oczywiście nada się również na większe wyjścia, jeśli ktoś lubi delikatne odcienie na powiekach.


Cienie mają dobrą pigmentacje, ale i tak zawsze nakładam je na bazę, więc jest jeszcze lepiej. Dobrze się ze sobą łączą, ale nie robią plamy w jednym kolorze. Wiadomo, że są to delikatne odcienie, więc raczej nikt krzywdy nie powinien sobie nimi zrobić. Kiedy nabieram je na pędzelek trochę się pylą, jednak podczas nakładania na powiekę nie osypują się. 


Baza pod cienie Photo Focus umieszczona jest w tubce, która dodatkowo włożona jest w kartonik. Pod nakrętką znajduje się mały dzióbek, dzięki czemu można wydobyć odpowiednią porcję bazy. Ma ona postać gęstego kremu, wystarczy malutka ilość na jedną powiekę. Baza ma lekko beżowy kolor, ładnie wyrównuje koloryt i delikatnie rozjaśnia skórę. Według producenta można stosować ją właśnie jako bazę pod cienie lub solo. 



Baza bardzo dobrze podbija pigmentacje cieni, próbowałam z różnymi markami i każdym przypadku byłam zadowolona. Cienie dobrze się na niej rozcierają, nie robią plam. Baza przedłuża trwałość, makijaż trzyma się na niej bez zarzutu wiele godzin, przetrwa nawet całonocną zabawę. Produkt sprawdza się zarówno do makijażu dziennego, jak i wieczorowego. Jest bardzo wydajna, podejrzewam że wystarczy mi jeszcze na długo.



Jeśli chodzi o rozświetlacze to najczęściej sięgam po te prasowane, jednak w swojej kolekcji mam również płynne, Hello Halo jest właśnie tym drugim typem. Umieszczony jest on w małym opakowaniu o pojemności 15 ml. Aplikuje się go za pomocą takiej trochę większej pacynki jak w przypadku błyszczyków. Łatwo się go rozprowadza i rozciera, dobrze współpracuje z podkładami, nie robi w nich dziur. Rozświetlacz tworzy taflę błysku, ale nie jest to taki chamski brokat jak niestety czasem bywa. Efekt ten możemy sobie stopniować nakładając mniej lub więcej produktu. Polubiłam się z nim, jednak mimo wszystko jednak wolę prasowane rozświetlacze. 



Znacie kosmetyki Wet n Wild? Lubicie?

Miłego dnia! :)

15 komentarzy:

  1. Wow, szczoteczka w tym tuszu jest ciekawa, pierwszy raz widzę taką :D Ciekawe, czy u mnie by się sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie umiem się dogadać z tą szczoteczką od tuszu. Podoba mi się kolorystyka paletki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ten tusz i jestem również zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  4. tusz ma super szczotkę, lubię takie, kolory cieni są super

    OdpowiedzUsuń
  5. Paletka jak dla mnie wypadła tutaj najlepiej :) Bardzo lubię te kolorki ;)
    Moncia Lifestyle

    OdpowiedzUsuń
  6. najbardziej zainteresował mnie tusz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo polubiłam tę bazę pod cienie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakupiłam ostatnio kilka rzeczy z tej marki ;) Słynny puder i korektor z serii photofocus oraz kredkę do brwi. Dorwałam te kosmetyki z promocji, mam nadzieję, że będą się sprawdzać ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale dziwny kształt tuszu! Z pewnością przyciągnąłby moją uwagę w sklepie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszy raz je widzę, ale szata graficzna przyciąga!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale kosmiczne opakowanie mascary! Miałam kiedyś podobną szczoteczkę i o dziwo dobrze się spisywała.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wyglądają przepięknie, ale chyba na razie nie potrzebuję :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow fajne mają opakowania te kosmetyki i chyba z tego co piszesz są dobre jakościowo ;) Ja używam maskary Collosal Volume z Maybelline ale znalazłam niedawno ranking maskar https://zakupowy.expert/ranking/ranking-tuszy-do-rzes,333 i tam najbardziej polecanym jest tusz marki Bourjois. Cena jest dość spora za ten tusz, a ten z Wet-n-wild w jakiej cenie można dostać i gdzie? Chyba wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  14. nie znam kosmetyków tej marki, czas nadrobić zaległości. :)

    OdpowiedzUsuń