Dzień dobry,
jakiś czas temu na wielu Instagramach pojawiły się kosmetyki firmy Marion z ich nowej serii Japoński Rytuał. Od razu zaświeciły mi się oczka na widok maseczek i zapragnęłam je mieć, niestety to nie było takie proste, ponieważ w moim mieście nigdzie ich nie było. Ostatnio jednak będą w drogerii rzuciły mi się w oczy, więc wzięłam obie dostępne wersje i poleciałam do kasy. Nie chciałam długo czekać z testowaniem, więc pierwszą z nich wypróbowałam jeszcze tego samego dnia, a drugą kolejnego. Nie przedłużając przejdźmy do tego jak się one u mnie sprawdziły.
3-minutowa Maseczka do twarzy ultra nawilżająca
Maseczka o konsystencji lekkiego kremowego masełka, błyskawicznie odżywia i ekstremalnie nawilża. Przynosi ulgę suchej i zmęczonej skórze twarzy. Jest bogata w japońską algę Wakame o silnym działaniu regenerującym i odmładzającym. Różowa glinkanadaje skórze blask i absorbuje zanieczyszczenia. Odżywczo-detoksykujący japoński kwiat wiśni i łagodzące masło shea chronią przed utratą wody. Mleczko ryżowe poprawia elastyczność skóry, wygładza ją i ujędrnia. Tworzy ochronny film, zwiększający odporność cery na zanieczyszczenia.
Maska wspaniale sprawdzi się w codziennej pielęgnacji. Używaj zawsze wtedy, gdy potrzebujesz nawilżenia i ukojenia.
Maseczkę otrzymujemy w jasnoróżowej saszetce, lubię takie kolory, więc tym bardziej mi się podoba. Szata graficzna skromna, ale ładna. Na opakowaniu znajdziemy zapewnienia producenta, sposób użycia oraz skład. Pojemność 10g.
Ma ona gęstą konsystencje, przypominającą masło do ciała, ma podobny kolor do saszetki. Na skórze rozprowadza się bez problemu, nałożyłam jej grubą warstwę aby zużyć wszystko, ponieważ nie lubię zostawiać otwartych opakowań tego typu. Sporym atutem tej maski jest zapach, główną nutą jest kwiat wiśni, a w tle mleko ryżowe, można się w nim zakochać. Swoją drogą, przypomina mi się że miałam kiedyś balsam o podobnym zapachu, ale potem już nie mogłam go nigdzie znaleźć.
Producent zaleca, aby trzymać ją 3 minuty, mi tak się podobał ten aromat, że czas przedłużyłam do 5-7 minut. Zmywa się bez problemu, nic się nie marze, nie brudzi. Po spojrzeniu w lustro byłam zadowolona, skóra wygładzona i lekko oczyszczona, a zaczerwienia uspokojone. Kilka minut później niestety poczułam mocne ściągnięcie, moja buzia domagała się kremu nawilżającego. Trochę się zawiodłam, bo przecież maska ponoć miała być ultra nawilżająca. Nie mam też jakiejś bardzo wymagającej cery, więc nie wiem co by to było u osób ze skórą suchą, czy bardzo suchą.
Odmładzająca maska na twarz na tkaninie
Maska w postaci tkaniny silnie nasączonej aktywnym serum, przeznaczona jest do cery suchej i pozbawionej sprężystości. Daje odczucie błyskawicznego wygładzenia i liftingu wiotkiej skóry twarzy. Formuła jest bogata w łagodzący ekstrakt z zielonej herbatyuważany przez Japonki za źródło młodości i świeżości. Kwas hialuronowy zapewnia odpowiednie zbilansowanie poziomu nawilżenia i zmniejsza widoczność drobnych zmarszczek. Odżywczo-detoksykujący japoński kwiat wiśni chroni przed utratą wody. Mleczko ryżowe poprawia elastyczność skóry, wygładza ją i ujędrnia.
Saszetka w tym przypadku ma odcień ciemnego różu, szata graficzna podobna. Na opakowaniu znajdziemy również m.in zapewnienia producenta, skład oraz sposób użycia. Saszetka jest normalnych rozmiarów, nie jak to czasem bywa w przypadku masek w płachcie, że jest ogromna.
Tkanina jest dość gruba, łatwo się ją rozkłada, ma odpowiedniej wielkości otwory, bez problemu dopasowuje się do kształtu twarzy. Płachta jest dobrze nasączona, jednak nic z niej nie kapie. Przyzwyczajona jestem, że w opakowaniu zostaje jeszcze sporo tej esencji, w tym wypadku jednak tak nie jest. Zapach równie intensywny i przyjemny co przy pierwszej maseczce, umila oczekiwanie i relaksuje.
Maseczkę trzymałam około 15 minutach, po zdjęciu sporo serum pozostało jeszcze na twarzy, ale po kilku minutach się wchłonęło nie zostawiając klejącej warstwy, jak to czasem bywa. Skóra jest po niej dobrze nawilżona i wygładzona. Buźka odzyskuje po niej blask i wygląda na zdrową. Nie wypowiem się co do działania na zmarszczki, bo ich nie posiadam, no ale tak czy siak po jednej aplikacji pewnie różnicy nie byłoby widać.
Po przetestowaniu dwóch produktów z serii Japoński Rytuał mam mieszane uczucia, jak widzicie jedna maseczka sprawdziła się u mnie świetnie, druga zaś zawiodła. Mimo wszystko nie skreślam jej i jeśli tylko mi się uda dorwać to wypróbuję jeszcze jakiś kosmetyk z Japońskiego Rytuału. W jej skład oprócz maseczek wchodzi : Lekki krem do twarz na pierwsze zmarszczki, Tonik-Esencja nawilżająca, Aksamitny żel do oczyszczania twarzy oraz Chusteczki micelarne do demakijażu, także jest w czym wybierać. Jeśli chodzi o ceny masek, to za tą Ultra nawilżającą zapłaciłam 2,30 zł, a za Maskę na tkaninie 4,50 zł, co jak na maskę w płachcie to nie jest wysoka kwota.
Pozdrawiam, Ala.
Maska wspaniale sprawdzi się w codziennej pielęgnacji. Używaj zawsze wtedy, gdy potrzebujesz nawilżenia i ukojenia.
Maseczkę otrzymujemy w jasnoróżowej saszetce, lubię takie kolory, więc tym bardziej mi się podoba. Szata graficzna skromna, ale ładna. Na opakowaniu znajdziemy zapewnienia producenta, sposób użycia oraz skład. Pojemność 10g.
Ma ona gęstą konsystencje, przypominającą masło do ciała, ma podobny kolor do saszetki. Na skórze rozprowadza się bez problemu, nałożyłam jej grubą warstwę aby zużyć wszystko, ponieważ nie lubię zostawiać otwartych opakowań tego typu. Sporym atutem tej maski jest zapach, główną nutą jest kwiat wiśni, a w tle mleko ryżowe, można się w nim zakochać. Swoją drogą, przypomina mi się że miałam kiedyś balsam o podobnym zapachu, ale potem już nie mogłam go nigdzie znaleźć.
Producent zaleca, aby trzymać ją 3 minuty, mi tak się podobał ten aromat, że czas przedłużyłam do 5-7 minut. Zmywa się bez problemu, nic się nie marze, nie brudzi. Po spojrzeniu w lustro byłam zadowolona, skóra wygładzona i lekko oczyszczona, a zaczerwienia uspokojone. Kilka minut później niestety poczułam mocne ściągnięcie, moja buzia domagała się kremu nawilżającego. Trochę się zawiodłam, bo przecież maska ponoć miała być ultra nawilżająca. Nie mam też jakiejś bardzo wymagającej cery, więc nie wiem co by to było u osób ze skórą suchą, czy bardzo suchą.
Odmładzająca maska na twarz na tkaninie
Maska w postaci tkaniny silnie nasączonej aktywnym serum, przeznaczona jest do cery suchej i pozbawionej sprężystości. Daje odczucie błyskawicznego wygładzenia i liftingu wiotkiej skóry twarzy. Formuła jest bogata w łagodzący ekstrakt z zielonej herbatyuważany przez Japonki za źródło młodości i świeżości. Kwas hialuronowy zapewnia odpowiednie zbilansowanie poziomu nawilżenia i zmniejsza widoczność drobnych zmarszczek. Odżywczo-detoksykujący japoński kwiat wiśni chroni przed utratą wody. Mleczko ryżowe poprawia elastyczność skóry, wygładza ją i ujędrnia.
Saszetka w tym przypadku ma odcień ciemnego różu, szata graficzna podobna. Na opakowaniu znajdziemy również m.in zapewnienia producenta, skład oraz sposób użycia. Saszetka jest normalnych rozmiarów, nie jak to czasem bywa w przypadku masek w płachcie, że jest ogromna.
Tkanina jest dość gruba, łatwo się ją rozkłada, ma odpowiedniej wielkości otwory, bez problemu dopasowuje się do kształtu twarzy. Płachta jest dobrze nasączona, jednak nic z niej nie kapie. Przyzwyczajona jestem, że w opakowaniu zostaje jeszcze sporo tej esencji, w tym wypadku jednak tak nie jest. Zapach równie intensywny i przyjemny co przy pierwszej maseczce, umila oczekiwanie i relaksuje.
Maseczkę trzymałam około 15 minutach, po zdjęciu sporo serum pozostało jeszcze na twarzy, ale po kilku minutach się wchłonęło nie zostawiając klejącej warstwy, jak to czasem bywa. Skóra jest po niej dobrze nawilżona i wygładzona. Buźka odzyskuje po niej blask i wygląda na zdrową. Nie wypowiem się co do działania na zmarszczki, bo ich nie posiadam, no ale tak czy siak po jednej aplikacji pewnie różnicy nie byłoby widać.
Po przetestowaniu dwóch produktów z serii Japoński Rytuał mam mieszane uczucia, jak widzicie jedna maseczka sprawdziła się u mnie świetnie, druga zaś zawiodła. Mimo wszystko nie skreślam jej i jeśli tylko mi się uda dorwać to wypróbuję jeszcze jakiś kosmetyk z Japońskiego Rytuału. W jej skład oprócz maseczek wchodzi : Lekki krem do twarz na pierwsze zmarszczki, Tonik-Esencja nawilżająca, Aksamitny żel do oczyszczania twarzy oraz Chusteczki micelarne do demakijażu, także jest w czym wybierać. Jeśli chodzi o ceny masek, to za tą Ultra nawilżającą zapłaciłam 2,30 zł, a za Maskę na tkaninie 4,50 zł, co jak na maskę w płachcie to nie jest wysoka kwota.
Pozdrawiam, Ala.
Moja cera potrzebuje nawilżenia, więc 3 minutowa u mnie tez by się nie sprawdziła
OdpowiedzUsuńUczucie nawilżenia zawsze przyda :)
OdpowiedzUsuńDawno nic nie miałam z marion, chętnie je wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś kliknąć w linki w poście TUTAJ ? Dzięki :*
Ciekawe produkty, marka Marion się rozkręca 😎
OdpowiedzUsuńNie znam ich, ale ogolnie bardzo rzadko uzywam masek do twarzy :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, spodziewałam się że ta ultra nawilżająca wypadnie lepiej :)
OdpowiedzUsuńjakoś rzadko sięgam po tą markę :)
OdpowiedzUsuńNie znam masek z tej firmy;)
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów! :) Właśnie, nawet w Warszawie ich nie widziałam ;D
OdpowiedzUsuńNa tą drugą maskę z pewnością się skusze :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że wypuścili takie maski :D
OdpowiedzUsuńNa tą w płacie z chęcią się skuszę.
OdpowiedzUsuńWyglądają fajnie, ale jakoś mnie nie kuszą.
OdpowiedzUsuńakurat do tej firmy mi nie spieszno:)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak ze składem :) Zerknę na nie przy okazji
OdpowiedzUsuńChciałam wypróbować tą w płacie, ale niestety nigdzie nie mogę jej znaleźć stacjonarnie :(
OdpowiedzUsuńuwielbiam maseczki ale tych nie znam
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Marion ma w ofercie takie maseczki
OdpowiedzUsuńMogę wiedzieć gdzie kupiłaś?
OdpowiedzUsuńUwielbiam te świece. Często do nich wracam. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo zachęcająco. Podoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuń